To chyba bardziej kwestia chorej psychiki, aniżeli ciała :(
Słońca moje! :D
Powiedzcie mi jak to jest, że człowiek nie będąc w ogóle głodnym, wciąż myśli o jedzeniu? Dlaczego każda chwila, każda czynność musi być okraszona kwestią "żarcia" ? :shock: :( Nie jest normalnym, że mimo dopiero wszamanego posiłku, znów rozmyślam co zjem za moment i choćby żołądek pękał mi w szwach, zażarcie planuję co to będzie! :cry: Mój organizm buntuje się- a i owszem- ale nie z powodu ssania z głodu, tylko kosmicznego obżarstwa! Jak pokonać samą siebie? Czy Wy także macie takie problemy? A może ktoś już ma za soba tak potworne chwile? Próbowałam zająć sie czymś kokretnym, ale nie ma takiej godziny, by moje myśli nie były zdominowane przez smaki podniebienia :oops:
Nienawidzę siebie za to, a jednoczesnie nie mogę sobie poradzić z zaistaniałą sytuacją. To wszystko wymyka mi się spod kontroli. Poradźcie cos Kochani!