-
To chyba bardziej kwestia chorej psychiki, aniżeli ciała :(
Słońca moje!
Powiedzcie mi jak to jest, że człowiek nie będąc w ogóle głodnym, wciąż myśli o jedzeniu? Dlaczego każda chwila, każda czynność musi być okraszona kwestią "żarcia" ? Nie jest normalnym, że mimo dopiero wszamanego posiłku, znów rozmyślam co zjem za moment i choćby żołądek pękał mi w szwach, zażarcie planuję co to będzie! Mój organizm buntuje się- a i owszem- ale nie z powodu ssania z głodu, tylko kosmicznego obżarstwa! Jak pokonać samą siebie? Czy Wy także macie takie problemy? A może ktoś już ma za soba tak potworne chwile? Próbowałam zająć sie czymś kokretnym, ale nie ma takiej godziny, by moje myśli nie były zdominowane przez smaki podniebienia
Nienawidzę siebie za to, a jednoczesnie nie mogę sobie poradzić z zaistaniałą sytuacją. To wszystko wymyka mi się spod kontroli. Poradźcie cos Kochani!
-
droga ago, ja tez tak mam dlatego caly dzien nosze przy sobie wode i ja popijam
Eh, ja wieczorem zasypiajac rozmyslam o tym co zjem na sniadanko anawet na obiad.
eh i podjadam miedzy posilkami (a mam 5 posilkow ) tylko jakies marcheweczki itd wiec nie tyje...
ciezkie jest takie zycie. najlepiej zajac sie czyms bardzo zeby nie bylo czasu na myslenie o jedzeniu. dlatego moze szkola mi to ulatwi..
-
największa ochotę na jedzenie mam po jedzeniu Nawet jak sie objem mam ochote na batonika, kawałek czekolady, który przechodzi w pół tabliczki..Ale ostatnio znalazłam świetny sposób: wypicie 2 szklanek wody zaraz po jedzeniu lub między posiłkami, albo zielonej herbaty-jest tak wstrętna, że odechciewa się jeść...przynajmniej ja taka mam
-
AGO nie martw sie..to nie tylko twoj problem..ja niestety tez tak mam i tez sobie z tym poradzic nie umiem
to jest straszne, ze jem i jem..czuje, ze juz nie moge, ale pakuje w siebie dalej co sie da nawet jak mam wrazenie, ze mnie zaraz rozerwie
to poprostu jak jakas choroba nie wiem czym ja pokonac
nigdy tak nie mialam..owszem jadlam sporo, ale nie do tego stopnia, zebym sie potem ruszyc nie mogla i plakala z bolu brzucha
bez sensu to jest
-
TEz tak mam.Jesli nie ejstem na czyms skupiona , to odrazu w mojej glowie pojawia sie jedzenia! Mimo ze jestem na 1000 to jem obiady takie jak rodzina i juz dzien wczesniej pytam mamy co na obiad, ciagle rozmyslam co zjem w ciagu dnia, ile to kalorii, chodze mysle, patrze, licze...czasami mnie to denerwuje, ale staram sie unikac takiej obsesji, nie wychodzi zawsze, ale trzeba sie zajac czyms
-
Skąd ja to znam Już wieczorem, po zjedzeniu ostatniego posiłku układam menu na dzień następny, wyobrażam sobie, że jem, jakie to będzie dobre Nie mogę się tego doczekać. Każdy obiad, każde sniadanie jest wielką nagrodą dla mojego żołądka Dawniej tak nie doceniałam czasu obiadu Ani smaku każdego kawałka wędliny, czy nawet wydawałoby się zwykłego chleba. Wszystko jest takie wspaniałe, smaczne, mniammm
-
Hej laseczki dzieki wieelkie za odpowiedzi:** hmm.. a myslalam, ze jestem sama z tym gigantycznym obzarstwem:/ gdzies czytalam ostatnio tu na forum o psychologicznym podejsciu do tego problemu Nie sadze bym wybrala sie na jakas rozmowe do specjalisty -chyba nawet nie bardzo potrafie :/ ale moze sa jakies "madre"ksiazki na ten temat? A moze ktoras z Was byla w tej wlasnie sprawie u psychologa? A tak poza tym, to jak sadzicie Slonka-czy nam -wszystkim odchudzajacym sie, jest potrzebna pomoc specjalisty? czy takie "domowe", samodzielne odchudzanie nie przemienia sie powoli w jakas paranoje?
-
lean niestety ale picie po jedzieniu bardzo zaburza trawienie, wyplukuje soki zoladkowe i wtedy trawisz dwa razy dluzej...
powinno sie pic co najmniej godzine po jedzieniu...mnie juz to weszlo w nawyk i bardzo jestem z tego dumna...
w odchudzaniu to tez napewno pomoze WIEC DZIEWCZYNY NIE POPIJAJCIE PO JEDZENIU!!!!!!!!!!!! :P
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki