-
A co CIEBIE motywuje???
Ha, jestem ciekawa! Czy chodzi o faceta (brak takiego, albo interesujący w okolicy, albo narzekający na "mięciutką" dziewczynę chłopak/mąż, itd itp), czy docinki ze strony otoczenia, czy własne silne postanowienie, nakaz lekarza, wizja siebie 10kg chudszej...? Można mnożyć.
Ale to mogą być powody dobre na wytrwanie pierwszego dnia diety, no może kilku ;) Tak na dłuższą metę to trzeba być żelaznego charakteru, albo..?
Przyznam że mnie nic tak nie motywuje, jak docinki właśnie, jakieś aluzyjki... :roll: Echh, i dlatego jak już troszkę zejdzie z wagi to zaczyna być pod górkę jeśli chodzi o motywację. Może jest w tym pewien masochizm, ale takie "negatywne wsparcie" jest mi potrzebne; mam kumpla-złośliwca na którego akurat liczyć można :wink:
Co tak na codzień utrzymuje Was przy trwaniu przy diecie? Jak to jest, że jest brzydki, siny, deszczowy październik, a Wy wcinacie chude obiadki i warzywa, choć w epoce "przed dietą" dusza skowyczała aż do batonów (a może i wciąż skowycze ;)
Podzielcie się doświadczeniami :D
-
Mnie najbardziej motywuje jak ktoś widzi jak trenuję, albo jem i mówi, żebym dał spokój z dietą, bo jestem szczupły i mi to nie potrzebne, a że bestia ze mnie uparta i przekorna to dążę sobie do ideału małymi kroczkami.
A robię to chyba dla dobrego samopoczucia i zdrowia.
-
a ja juz schudlam i to za duzo, i zauwazylam ze jak ktos mi mowi ooo jak super wygladasz, oo jak schudlas, albo pani w sklepie mowi ''o rzeczywiscie nie ma podanej kalorycznosci, ale pani to przeciez nie potrzebne'' to dziala to na mnie negartywnie, bo jak sie zastanawiam potem czy zjesc czekoladke czy nie, to jem ją bo przeciez wszyscy tak wlasnie mowia :D;p no jest jeszcze fakt ze ja musze troche przytyc wiec jeszcze dodatkowo sie usprawiedliwiam jedzac slodkosci :D ale koooniec z tym ;] musze sie wziasc za siebie :p
-
czesc,
tu jest link do posta mojego autorstwa:
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=60497
topic wlasnie o motywacji. bardzo ciekawe:)
-
Mnie motywuje to ze nie mieszcze sie juz w swoje ciuszki (a na nowe mnie nie stac :(). Takze nie mam wyjscia - musze schudnac :) A ze strony faceta to nie ma zadnego wsparcia bo tylko chodzi i powtarza ze uwielbia moj brzuszek :evil: Jak ja siedze na dietce to on przy mnie wcina rurki z kremem bo uwaza ze tez moge :evil: Ale sie nie daje :)
-
Mnie motywuje to, że po prostu nie lubię swojego ciała. Jak tylko uda mi się trochę schudnąć i zaczynam sie sobie podobać, to gdzieś ta motywacja mnie opuszcza...
Drugim powodem jest...brak ubrań. Trudno jest mi znaleźc fajne ciuchy w centrach handlowych, a workowatych nie kupuję, bo cały czas wierzę, że niedługo schudnę na tyle,ze będę mogła przebierać w ubrankach!
-
moj facet tez w podobny sposob mnie motywowal. zamawial Mc zestaw z big maciem i mowil, ze nadal jest glodny. mowil tez, ze lubi moj brzuszek i w ogole. teraz juz chyba mnie nie lubi, wiec bede musiala zakonczyc ten chory zwiazek.
to moja motywacja.
-
Brawo :D
P.s. Jeden mój facet powiedział że lubi mój brzuszek i na drugi dzień zmusiłem go żeby poszedł ze mną na trening - po 4 godzinach na sali mnie przepraszał i błagał żebyśmy już kończyli trening (i dobrze bo też bym się wykończył :p). Takie teksty działają na mnie jak płachta na byka, a on ma do tej pory uraz do aerobikingu i aerobicu :D
-
hehe. a ja tam lubie swoj brzuszek. szczegolnie kiedy mi chudnie i jest plasciutki albo twardy po 6 weidera.
-
Mnie motywuje przede wszystkim zdrowie, sprawność i dobre samopoczucie :D
-
wlaaaasnie dobre samopoczucie, to jest chyba najwazniejsze :]
-
mnie motywują moje stare zdjęcia na których wyglądam szczuplej
-
-
mnie motywuje samo to,ze mieszczę się w spodnie..
Ale ostatnio bardzo pomaga mi mój chłopak, któy stwierdził,ze jak jestem uparta to on mi pomoże :wink: i sam trzyma mnie na diecie, pilnuje co jem i czy chodzę na basen.
Taki facet to skarb :*
:)
-
jak zaczynalam sie odchudzac to motywem byl brak pieniedzy na nowe jeansy... a teraz jak juz jestem schudnieta, to motywacja zeby utrzymac wage jest swietne samopoczucie, mozliwosc podbiegniecia do autobusu bez zadyszki, bezproblemowe wyrabianie podczas 2h treningu aikido 4x na tydzien, reakcje ludzi, ktorych nie widzialam od czasu bycia gruba, pochwaly mamy i jej docinki jak kilo mi przybedzie, mozliwosc kupienia fajnych ciuchow, ktore ladnie na mnie wygladaja, brak potrzeby permanentnego wciagania brzucha... jeszcze duzo moglabym wymienic :D
-
Mnie zmotywowały moje fotki sprzed 5 tygodni, na których byłam 4kg grubsza i jak dla mnie wyglądałam fatalnie. Tylko raz na nie spojrzałam i od razu wiedziałam, że koniec z tym i trzeba schudnąć. Teraz motywują mnie pochwały i podziw innych, kiedy dowiadują się, że już 5 tygodni nie jem w ogóle pieczywa, ziemniaków, makaronu, fast-foodów, nic nie smażę (raz zdarzyła mi się jajecznica i raz jajka sadzone :oops: ale raz na jakiś cza trzeba), trzymam się 1000 kcal i ćwiczę. Nie mogę przecież zawieść ludzi, którzy we mnie wierzą :D
-
hehe
A mnie motywuje moj facet, ktory od czasu do zcasu napomknie, na cos, co mi wystaje ze spodni, lustro mnie mnotywuje, lato mnie motywuje, basen, na kotry przestalam chodzic. Tyle ze ja lubie swoja diete. Ja niecierpie ud. Bo sa kolosalnie wielkie :(
-
...a ja jakoś od faceta odbieram jakieś elementy mobilizacyjne do odchudzania jako niemal obrazę ;) wiem, jestem glupia i nieogiczna,ale jakoś samo tak wychodzi... :roll:
-
lato, letnie ciuchy i to nie tylko bikini.
-
Zaklad z moim facetem, ze jak wroci do kraju to bede wazyla 50 kg. No coz, nie moge przegrac. A obecnie jeszcze 2 kilo mniej na wadze, ale jutro jeszcze dokladnie to sprawdez i przestawie tickera