-
A co CIEBIE motywuje???
Ha, jestem ciekawa! Czy chodzi o faceta (brak takiego, albo interesujący w okolicy, albo narzekający na "mięciutką" dziewczynę chłopak/mąż, itd itp), czy docinki ze strony otoczenia, czy własne silne postanowienie, nakaz lekarza, wizja siebie 10kg chudszej...? Można mnożyć.
Ale to mogą być powody dobre na wytrwanie pierwszego dnia diety, no może kilku Tak na dłuższą metę to trzeba być żelaznego charakteru, albo..?
Przyznam że mnie nic tak nie motywuje, jak docinki właśnie, jakieś aluzyjki... Echh, i dlatego jak już troszkę zejdzie z wagi to zaczyna być pod górkę jeśli chodzi o motywację. Może jest w tym pewien masochizm, ale takie "negatywne wsparcie" jest mi potrzebne; mam kumpla-złośliwca na którego akurat liczyć można
Co tak na codzień utrzymuje Was przy trwaniu przy diecie? Jak to jest, że jest brzydki, siny, deszczowy październik, a Wy wcinacie chude obiadki i warzywa, choć w epoce "przed dietą" dusza skowyczała aż do batonów (a może i wciąż skowycze
Podzielcie się doświadczeniami
Na diecie od zawsze na portalu - od 2005.
Wzrost: 177, wiek: 29. [MÓJ WĄTEK]
-
Mnie najbardziej motywuje jak ktoś widzi jak trenuję, albo jem i mówi, żebym dał spokój z dietą, bo jestem szczupły i mi to nie potrzebne, a że bestia ze mnie uparta i przekorna to dążę sobie do ideału małymi kroczkami.
A robię to chyba dla dobrego samopoczucia i zdrowia.
-
a ja juz schudlam i to za duzo, i zauwazylam ze jak ktos mi mowi ooo jak super wygladasz, oo jak schudlas, albo pani w sklepie mowi ''o rzeczywiscie nie ma podanej kalorycznosci, ale pani to przeciez nie potrzebne'' to dziala to na mnie negartywnie, bo jak sie zastanawiam potem czy zjesc czekoladke czy nie, to jem ją bo przeciez wszyscy tak wlasnie mowia ;p no jest jeszcze fakt ze ja musze troche przytyc wiec jeszcze dodatkowo sie usprawiedliwiam jedzac slodkosci ale koooniec z tym ;] musze sie wziasc za siebie
-
czesc,
tu jest link do posta mojego autorstwa:
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=60497
topic wlasnie o motywacji. bardzo ciekawe
-
Mnie motywuje to ze nie mieszcze sie juz w swoje ciuszki (a na nowe mnie nie stac ). Takze nie mam wyjscia - musze schudnac A ze strony faceta to nie ma zadnego wsparcia bo tylko chodzi i powtarza ze uwielbia moj brzuszek Jak ja siedze na dietce to on przy mnie wcina rurki z kremem bo uwaza ze tez moge Ale sie nie daje
-
Mnie motywuje to, że po prostu nie lubię swojego ciała. Jak tylko uda mi się trochę schudnąć i zaczynam sie sobie podobać, to gdzieś ta motywacja mnie opuszcza...
Drugim powodem jest...brak ubrań. Trudno jest mi znaleźc fajne ciuchy w centrach handlowych, a workowatych nie kupuję, bo cały czas wierzę, że niedługo schudnę na tyle,ze będę mogła przebierać w ubrankach!
-
moj facet tez w podobny sposob mnie motywowal. zamawial Mc zestaw z big maciem i mowil, ze nadal jest glodny. mowil tez, ze lubi moj brzuszek i w ogole. teraz juz chyba mnie nie lubi, wiec bede musiala zakonczyc ten chory zwiazek.
to moja motywacja.
-
Brawo
P.s. Jeden mój facet powiedział że lubi mój brzuszek i na drugi dzień zmusiłem go żeby poszedł ze mną na trening - po 4 godzinach na sali mnie przepraszał i błagał żebyśmy już kończyli trening (i dobrze bo też bym się wykończył ). Takie teksty działają na mnie jak płachta na byka, a on ma do tej pory uraz do aerobikingu i aerobicu
-
hehe. a ja tam lubie swoj brzuszek. szczegolnie kiedy mi chudnie i jest plasciutki albo twardy po 6 weidera.
-
Mnie motywuje przede wszystkim zdrowie, sprawność i dobre samopoczucie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki