Przyznam - może niekoniecznie motylem, ale troszkę zwiewniejszą być wcale by nie zaszkodziło, wręcz przeciwnie... :)
Mam do zrzucenia 10 kg - chcę dojśc do 55kg, co wydaje mi się rozsądną wagą przy moim wzroście 166cm, przy czym cel ten chciałabym osiągnąć krótko po Gwiazdce. Do Gwiazdki pozostało równo 6 tygodni (właśnie sprawdziłam), chciałabym wtedy zejść wagowo poniżej 60kg, ręsztą zajmę się juz w Nowym Roku... :) Moją "dietą "przewodnią" będzie SBD - Diet Plaż Południa... A więc od jutra zabieram się za książkę o niej, która jak na razie zbiera kurz na półce, no i oczywiście za dietę samą w sobie również... :lol:
Piszę, że od jutra, poniewaz mieszkam z dala od Polski, w pięknym mieście Seattle - zapewne niejedna z was zna film "Sleepless in Seattle", to właśnie o te miasto chodzi... ;) Seattle znajduje się na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, jest bardzo malowniczo położone nad zatokąmi, jeziorami, lasami, górami... :) Mieszkam tutaj od równo pół roku (przyleciałam 7. kwietnia 2005), miesiąc później wzięłam ślub z moim narzeczonym (to przez jego pracę tutaj wylądowaliśmy), podszkoliłam język... i szukam pracy. Więcej o sobie napiszę jednak następnym razem, jeśli ktoś wyrazi zainteresowanie, dobrze? Ślipka juz mi się kleją, więc powoli będę zbierać manatki... ;)
I jeszcze coś... Mam nadzieję wytrwać w dietkowaniu... Wiem, że może być trudno, ale mam nadzieję, że będzie mnie dopingować codzienne pisanie o moich dietkowych poczynaniach... A może ktoś zechce do mnie zajrzeć? Dołączyć do rozsądnej walki z nadprogramowymi kilogramami? Serdecznie zapraszam... ;) Razem będzie nam raźniej... :)