-
dieta na szczęście
Po co piszę te kilka słów? Chcę się z Wami- drogie Słoneczka podzielić pewnym spostrzeżeniem, pomysłem, przepisem na życie.
Do niedawna szalałam - 800-900 kcal dziennie, wyczerpujące ćwiczenia. Przeliczałam wszystko- byłam chodzącą tabelką kaloryczną. Czy schudlam? Nie wiem.....waga rożnie się zachowywała. Za to moja psychika "mocno schudła" stałam się słaba psychicznie, byle pierdoła mnie załamywała, byłam rozdrażniona... teraz tak myślę po co to wszystko. Oczywiście wiem jak bardzo ważny jest wygląd, ale chyba znacznie ważniejsze jest pozytywne nastawienie i uśmiech. Dziś już po wszystkim, pilnuje sie z jedzonkiem ale zachowujac rozsądek są faworki to je jem, ćwiczę z kasetką jeżdzę na rowerku i jestem dobrej myśli.
Was również zachecam do takiego postępowania , nie warto załamywać się dodatkowymi 50 kaloriami, może macie jeszcze jakies przepisy na uśmiech, chetnie posłucham.
-
Re: dieta na szczęście
Witajcie Słoneczka.
To fajnie że Wy także jesteście szczęśliwe, że nie wpadłyście w błędne koło, że potraficie się zdystansować do tego wszystkiego. Teraz mamy weekend, dla mnie to także "bardziej szczęsliwe" dni- babcia upiekła ciasto.......mniam mniam. ale zupełnie tym się nie martwię, wsiąde na rower i będzie po wszystkim.
Słucham czasem zwierzeń biednych ludzi, którzy się załamują, a to nie oto chodzi by odchudzać się i żyć jak jakiś asceta, męczennik - to nie średniowiecze.
Trzymajcie tak dalej, a kilogramy na pewno "uciekną gdzieś po drodze"
Pozdrowionka
-
Re: dieta na szczęście
Hej Iskierko
myślę że przy odrobinie
- chęci,
-woli walki,
- ruchu
- zdrowego jedzonka
- i OPTYMIZMU to osiągniesz wszystko a 10 kg to pestka.
Ja mam 183 cm waże 68 kg więc tak bardzo nie szaleje, ale do wakacji chciałabym troszkę poprawić co nie co, ale wiąże sie to głównie z ćwiczeniami, ale jak to przysłowie mówi :
DLA CHCĄCEGO NIC TRUDNEGO :-)))- musi się udac.
Pozdrówki
-
Re: dieta na szczęście
Sysuniu kochana,
Ja jestem na 1000kcal od trzech miesięcy i powiem Ci, że to jest właśnie mój sposób na uśmiech. Do tej pory wiecznie się objadałam i tyłem do makabrycznych gabarytów (rozmiar 50,waga 115kg) Nie mogłam na siebie patrzeć i zrozumieć dlaczego tyle mojego wysiłku sprzed dwóćh lat poszło na marne.Wtedy miałam o 45kg mniej! Gdy doszłam do wniosku, że nadszedł najwyższy czas na zgubienie nadwagi od tej pory jestem częściej uśmiechnięta! Chodzę na step trzy razy w tygodniu i na saunę. Pilnuję 1000kcal choć nie mam obsesji na punkcie przekroczenia tej magicznej liczby. Czasami mi się to udaje, czasami nie, ale moim sukcesem jest zgubienie w tym czasie 21kg nadwagi.Pozdrawiam Cię gorąco i cieszę się, że znalazłaś swój sposób na uśmiech:) Myślę, żę każdy z nas ma swój własny,opatentowany i tylko jego:)Ja go też znalazłam i myślę, że to się liczy:)Pozdrawiam Cię gorąco
-
Witam piekne Panie!
baaaaaaaaaaaaaaardzo, ale to baaaaaaaaaaaaaaaardzo sie z Wami zgadzam! szczegolnie podobalo mi sie stwierdzenie ze"NA ZAWSZE TERZEBA ZMIENIC SWOJE NAWYKI"!!! N zawsze zapomniec o rozepchanym zoladku, bo mamy wazniejszy cel:RADOSC ZYCIA, WOLNOSC, BYCIE SOBA NAPRAWDE!!! ja kiedys wazylam 53kg przy 170cm, ale potem sobie wlasnie odpuscilam, a ze lubie sobie zjesc...moja obecna waga to 70kg przy 174cm! nie jestem z tym szczesliwa! od jakiegos czasu probuje cos z tym zrobic, ale "na juz", "od...do...", "na maksa", itp. NIE TEDY DROGA!!! trwale efekty daje tylko CALKOWITA ZMIANA PRZYZWYCZAJEN... teraz to juz wiem! lepiej pozno niz wcale!
chce zgubic 10kg do wakacji. mam chyba dobre spalanie(bo inaczej powiinam wazyc duzo wiecej), wiec chce jesc 1500kcal i codziennie cwiczyc na rowerku lub callanetics z kasety (musze tylko sie zorganizowac:)). myslicie ze to moze zadzialac?
3mam mocno kciuki za Was i wierze ze sie uda! stawka jest nasze zycie!!! POZDRAWIAM!
-
Re: Popieram Twój pomysł
Miła Sysuniu!
Zgadzam się z Tobą. Tyłyśmy długo, zrzucić chcemy szybko. Ja od roku walczę z nadwagą, stale chudnę, wyglądam już dużo lepiej. Też chciałabym już nie mieć nadwagi. A co wtedy? Już nigdy nie wolno mi przesadzić. Do końca życia muszę kontrolować swój apetryt. Więc o co kruszymy kopie? Zmieniłyśmy sposób żywienia i tak musi być. Będziemy świadome, że to my decydujemy o sobie, nie nasze "wygłodniałe" żołądki. Ja stale czegoś dowiaduję się na temat trawienia, sposobu przyspieszenia przemiany materii czy oszukania głodu. Weekend to pora dogadzania, więc jem trochę więcej. Przez cały tydzień jem małą porcję obiadu ze stołówki (b. smaczny) i staram się nie jeść więcej, tylko kawa, sok, woda. Wcześniej stosowałam dietę 1000 kcal. Teraz mam taki etap w życiu. Zażywam chrom, a od 2 dni cynk z selenem - dobrze działa w czasie diety i na stawy. Myślę, że uśmiech do twarzy w lustrze bardzo pomaga. Czasem nawet grymas na twarzy koleżanki, bo to z zazdrości.
Radośnie pozdrawiam Pokrzywka - Zdrowe Ziółko