Po co piszę te kilka słów? Chcę się z Wami- drogie Słoneczka podzielić pewnym spostrzeżeniem, pomysłem, przepisem na życie.
Do niedawna szalałam - 800-900 kcal dziennie, wyczerpujące ćwiczenia. Przeliczałam wszystko- byłam chodzącą tabelką kaloryczną. Czy schudlam? Nie wiem.....waga rożnie się zachowywała. Za to moja psychika "mocno schudła" stałam się słaba psychicznie, byle pierdoła mnie załamywała, byłam rozdrażniona... teraz tak myślę po co to wszystko. Oczywiście wiem jak bardzo ważny jest wygląd, ale chyba znacznie ważniejsze jest pozytywne nastawienie i uśmiech. Dziś już po wszystkim, pilnuje sie z jedzonkiem ale zachowujac rozsądek są faworki to je jem, ćwiczę z kasetką jeżdzę na rowerku i jestem dobrej myśli.
Was również zachecam do takiego postępowania , nie warto załamywać się dodatkowymi 50 kaloriami, może macie jeszcze jakies przepisy na uśmiech, chetnie posłucham.
Zakładki