Wersja do druku
Ojej, za mną to ciągle chodził krem cekoladowy z czym kolwiek-nawet z chlebem, i tak to chodzi rok, bo nigdy jakoś nie było okazji ;), teraz mam manie lodów, bułek z serem (słodkie) okropność :x ale wiecie co...pomyślałam, że zamiast np. czekoladowego batonika mogłabym zjeść ciastko mussli, też dobre a jak mało kalori! :) a z lodami to :rozgniecione owoce z jogurtem zamrożone-pyyyychotaaa!! :D
Heh, tez miewałam fantazje, ale tylko wtedy, gdy byłam na restrykcyjnej diecie. Może to taki sygnał od organizmu, że nie zgadza się na takie ograniczenai jedzenia? Teraz liczę kalorie, chudnę, ale tez jem to na co mam ochotę (pod kontrolą) i nijakich fantazji nie mam ;)
zawsze mam takie fantazje gdy jestem na restrykcyjnej diecie. bardzo często śnią mi się wszelkie pyszności,sernik,który uwielbiam,ciacha czekoladki,golonka,schabowy,a nawet takie rzeczy których na codzień nie jadam bez bycia na diecie.
ostatnio zdarza misę to zbyt często, dlatego podciągam ten wątek :o smakołyki nawet mi się snią :shock: a potem czuję ten smak w ustach przez cały dzień, no chyba że lunatykuję i naprawdę je jem :?: :roll: :!: :shock: nie, żartuję...ale kurcze, zjadłam dziś ciastko, teraz mam tak słodziutko w buzi.
nigdy nie śniła mi się czekolada, zawsze same niezdrowe reczy. zresztą, czasami miewam takie sny, że się przejadam, zawalam dietę, i juz we śnie rozpaczam. a jak się budzę, moge odetchnąć z uglą, że to był tylko sen [mam chyba jakiś uraz psychiczny po okresie obżarstrwa] :roll: :oops:
tez mi sie snilo kiedys jedzonko<lol2>
a za mna tak lazilo lazilo i dzisiaj musialam naladowac akumulator i zjesc wsyzstkiego po trochu, bo inaczej bym chyba zwariowala :oops: Tosty z sosem czosnkowym, kanapka z kremem czekoladowym, schaboszczak z kapustą i z ziemniakami:D kakao i keks. Co prawda wyszlo z 3000 kcal ale bylo dobre :P A lodowki owszem snily mi sie po nocach i to czesto , kiedy przeszlam na diete. Teraz juz mi przeszlo :)
Właściwie w czasie stosowania diety nie miałam jakiejś takiej strasznej ochoty na coś konkretnego... Jedyne, kiedy myślałam o tym, co zjem, to czas podczas wymiany szkolnej (przed wyjazdem jadłam 1600 kcal, podczas wyjazdu nie wiem, czy nawet 1500 mi się udawało - liczyłam tak mniej więcej na oko (tabele już mam w głowie ;) tylko gramy na oko ;) )... Oprócz jednego dnia, kiedy objadłam sie na imprezie różnymi sałatkami itp. niemalże do granic możliwości (poszłam do kibla i sie na niego gapiłam, i w końcu sie na siebie wkurzyłam i powiedziałam sobie "ty chyba nie chcesz wyrzygać tego jakbyś miała bulimie?" i sie opamiętałam, ale następnego dnia postanowiłam nie jeść śniadania, no ale to już inna historia)... No i w każdym razie w czasie tej wymiany planowałam cały dzień, ile zjem na kolację, jeśli będzie takie danie, a ile jeśli będzie inne, wieczorem - co zjem rano... Echh, przez to planowanie i liczenie (mimo ze wiedziałam, że jem za mało) schudłam 2kg w ciagu tamtego tygodnia - no ale cóż, głupia byłam, zawsze twierdziłam, że jedyne miejsce, gdzie się nadaję to wariatkowo ;)
Znowu plany, "co zjem jutro", miałam na wyjeździe. Śniadanie i obiadokolacje miałam w formie bufetu, pierwszego dnia swoje obżarstwo sama przed sobą wytłumaczyłam "bo muszę spróbować, co to jest", ale przez kolejne 3 czy 4 dni kładłam się spać planując, co zjem na śniadanie (i zjadałam więcej, bo dobre), a cały dzień myślałam, co zjem na kolacje (i znów sie opychałam, bo dobre...), dopiero któregoś dnia jak myślałam, że nie wytrzymam tego, jakie mam wyrzuty sumienia, powiedziałam sobie, że trudno, najwyżej utyję "tłuszczykowo" a nie "mięśniowo", jak planuję, i się przestałam zastanawiać, co zjem jutro :) Ale żeby za mną uparcie chodziło jakieś określone jedzenie? Niee, czegoś takiego nie miałam ;)
trochę zbocze z tematu ale tak mi sie przypomniało.. Kiedys oglądałam taki program i tam pani miala taki problem ze caly czas była na diecie i nie chudła wcale i telewizja jej zamontowała kamerki w domu zeby sprawdzic czy nie oszukuje z tą dieta i się okazało ze ona jadla w nocy przez sen :!: :shock: a potem rano tego kompletnie nie pamiętala :oCytat:
Zamieszczone przez xixatushka69
mianako dobre :lol: ojej jakby ze mna tak bylo :P to chyba bym sie wsciekla :lol:
ja czesto mam tak ze cos za mna "chodzi"-jak np teraz-nutella :lol:
a wogole na diecie mam tak ze ciagnie mnie do rzeczy za ktorymi nie przepadalam bedac na diecie-np knedla nalesniki czy jajecznica na boczku :P
za mna kiedys łaziły naleśniki z tydzien, wiec co zrobilam? usmazylam je, stalam z 1h i smazylam a poytem odechcialo mi sie je jesc ;p