-
Aniu bardzo fajna ta twoja historia
powiedz mi tylko
jak mogłas miec 175cm wzrostu w wieku 12 lat? to jest jakis ewenement !
i jak mozesz waząc 62kg nosic XS?
(ja mam podobny wzrost i 51kg i wchodze jakoś w S - a jak ważyłam 60 miałam L)
dobrze ze ci sie udało :) pozdrawiam
-
ja waze 50 kg i mam 165 i tez nosze xs wiec nie wiem dlaczego Ty przy takim wzroscie i wadze nosisz s
-
To zależy od rozmiarówki też...ja np mam ubrania XS, S i M i we wszystkie wchodzę...
Ale w sumie to nie temat na takie rozważania...
-
no xs nosi moja młodsza siostra, która ma 160cm i wazy 42 kg ;) dlatego pytam. to nie ma byc atak :/ po prostu tez rozmiar noszą powiedzmy prawie kobietki a juz nie nastolatki. oczywiscie zalezy w jakim sklepie ale mam tu na mysli standardowo jakies orsaye, trolle, terranowy, h&m.
-
Szybko wyrosłam i naprawdę miałam 12 lat i 175cm ;)
A teraz mam 15 lat, 179cm i 59 kg- czemu by nie XS? ;>
Wchodzę we wszystkie rozmiary, ale na mnie wiszą, nawet S.
Ale generalnie mam S/XS (np. ostatnio spodnie z Top Secret- XS ;) )
I nie dodałam jeszcze, że po paru tygodniach bez napadów mój żołądek zaczął zwyczajnie przyjmować jedzenie bardziej ciężkostrawne, nie jest mi ciągle nie dobrze... :)
-
No wlasnie 15 lat :) to duzo wyjasnia :o)
co innego nastolatka co innego dorosla kobieta ;)
w kazdym badz razie faktycznie wielka z ciebie dziewczyna (dosłownie i w porzenosni - gratuluje wygrania z chorobą)
ja miałam w wieku 12 lat chyba z 1,40 :twisted: ale na szczescie uroslalm ;)
-
nio a ja mam lat 19 wiech chyba sie juz zaliczam do kobiet ;)
ubieram sie zazwyczaj w orsayu wiec to tez chyba sklep dla duzych kobiet :wink:
-
Oczywiście Aniu też przeczytałam Twoja historie.. Nie powiem że mam tak samo bo nie mam ale jest jedna sprawa ktora nas łączy, a mianowicie chłopak. Tez teraz mam kogoś kto mnie akceptuje z moimi chorobami jest 5lat starszy i nie wystraszył się tego co się ze mną dzieje.Wspiera mnie... To dla mnie naprawde bardzo wazne choć nie jestesmy "oficjalnie" parą .
Dzis sie ważyłam po wypiciu duużego kubka cherbaty i waga wzkazywała 49kg. Uf mimo tych napadów nie przytyłam ale.. dziś musże miec "kare" czyli dzięń na jogurciku. Tak katuje swój organizm... :? Ale od końca tygodnia posatnowiąlm "dobić" do 500kcal a potem starać się dodawać 50 kcal na tydzień. Wiem ze to brzmi śmiesznie ale to dla mnie i tak duzo i i tak mam wrażenie że walczę cokolwiek byście nie mówily.
-
Bo Ci starsi "chłopcy" mają w sobie już trochę doświadczenia życiowego i często więcej rozumieją (nie uogólniam ;) ). Figury najzupełniej "płaskiej", dziecięcej nie mam, szybko mnie dojrzewanie dopadło ;) Oczywiście porównać się nie mogę z żadną z Was, ale wiele osób mówi, że wyglądam na 18 :)
Minako89 A teraz wytłumaczę Ci, czemu dodawania 50 kcal tygodniowo nie przyniesie efektu :) Masz napady, to oznacza, że Twojemu organizmowi czegoś brakuje. Jedząc pokolei 500-550-600-650 itd. nadal nie będziesz mu dostarczała wszystkiego czego potrzebuje i po paru dniach się zbuntuje. Tak samo działają tkz. kary. Też je robiłam :) Błędne koło :) Ale doskonale Ci rozumiem i wiem jak ciężko zmienić coś do czego organizm się już przyzwyczaił.
-
czytalas mzoe ksiazke pt "chuda"? jak nie to sie za nia bierz. organizm potrzebuje czegos, zeby miec jak pompowac krew, zaraz zacznie Ci spalac miesnie :? mi sie wydaje, ze dla Ciebie jakos 46 to minimum. ale mniej, to juz masakraa :?