-
:lol: Ale chyba ich nie podasz na stół??? :shock: :lol: :lol: :lol:
Mi też bardzo opornie idzie zrzucanie tych ostatnich kilosków (choć ostatnio 1 poszedł w siną dal) po jakims czasie organizm przyzwyczaja się do zmniejszonych dawek jedzenia i dietkowego trybu, ze trzeba być już baaardzo cierpliwym, żeby coś się ruszyło, a gdy tylko rzuci się taki tryb - od razu widać to w centymetrach :evil: Wredne komórki tłuszczowe! A u Twojej koleżanki to jest na mur beton woda! Zwłaszcza, że się wcześniej nie odchudzała - teraz spadek wagi trochę przystopuje, ale jeśli będzie się trzymała postanowień to niedługo powinno coś ruszyć! U ciebie też ruszy!
Ja wczoraj zaliczyłam udany dzień. Żadnych słodyczy, lekki obiad, godzina roweru... dziś w planie callanetics.. mam nadzieję, ze po wieczornym rysowaniu projektu nie zasnę np: przy rozciąganiu nóg.
Pozdrawiam cieplutko!
-
Powiem tak....akwarium to taka moja mała pasja....ja o nie dbam,ja sie o nie troszcze,karmię ,czyszczę i cieszę widokiem...zachwycam się nimi...ale jak bedą mnie tak denerwować jak dziś to pójda na stół wigilijny hihihi.Tak ładnie wszystko zrobiłam ,ale wstręciuchy wykopały mi roślinki i jak tu panowac nad emocjami???? No i znowu muszę się zanurzyć w tej wodzie...
Tak własnie ćwicze swoją cierpliwość...może doczekam się spadku kolejnego kilograma...choc moj mąż coraz czesciej mówi... bym już dała sobie spokój.
Poczekam jeszcze....zobaczymy co będzie...miłego dzionka życze.papa
-
Ja tez cwicze swoja cierpliwosc - tzn czekam na kolejny kilogram mniej... tak latwo przytyc a tak dlugo trwa zrzucanie... trzeba o tym pomyslec wczesniej nastepnym razem jak mnie najdzie ochota na ciastka!!! :lol:
ale dzisiaj pod wzgledem diety ok... sniadanko w postaci musli Frutina, 2 sniadanie kromka z serem zoltym light, papryka,pomidorem i ogorkiem... na obiad zupa pomidorowa bez smietany i ryba z surowka.... pocwicze jeszcze troche na steperze... polecam wam ten przyrzad, odrazu widac efekty, tzn u mnie np po 2 dniach miesnie sa juz ladnie zarysowane :)
nie moge sie juz doczekac tych swiat i sylwestra... macie juz jakies plany? ja wybieram sie na impreze, kupilam sobie sliczna sukienke... dopasowana bardzo... mam wiec kolejna mobilizacje - wygladac w niej oszalamiajaco ;) tak wiec poki co mysl o sylwestrze mnie trzyma przy nie jedzeniu slodyczy :)
buziaki, milego dnia!
-
Uff... dotarłam.
Przeczytałam wszystkie posty i zgupiałam. Wyszło mi że nie dość, ze jestem najniższa z was wszystkich to jeszcze najgrubsza!
Nie ma jak takie pocieszające wnioski :cry:
Poza tym, czy nie sądzicie, że wpadłyśmy w obłęd bycia szczupłym? Nawet ja wiem, że nie wyglądam tragicznie,a mimo to staram się schudnąć. Owszem oprócz wzrostu i wagi isteniej tysiąc czynników wpływających na wygląd, ale przyznajcie przesadzamy.
Moje niejedzenie słodkiego poszło w las... Zaczęło sie niewinnie od niedzielnej imprezy i trwa do dziś. Czy ja zmądrzeje?
Myślę właśnie o świętach, o tych ciastkach, ciasteczkach, sałatkach, wędlinkach, chrzaniku( uwielbiam, dlatego robię go też na"te" święta). I czuję się przejedzona, ciężka i grubaśna.
No cóż, będę twarda i to od jutra, bo dziś nic więcej już nie zjem.
Pójdę do walki z kiogramami uzbrojona w rozum, wracam na swoję dietę żp (żryj połowe) i dorzucam do niej zdrowe odżywianie. Wygram.
Pozdrawiam was kobietki
Andro
-
Andro, ja wazylam kiedys 10 kg wiecej! schudlam, nie wiem jak to zrobilam, ale jakos sie udalo... ;) pokonac sama siebie, swoje slabosci do slodyczy itd itd... wiec jak mi sie udalo czemu Tobie mialo by sie nie udac?? no czemu??? no wlasnie! wiec glowa do gory!!! :)
Wszystkie tutaj walczymy... a wiadomo ze ze soba walczyc to nie jest taka prosta sprawa :lol: ale trzeba byc dobrej mysli!
obled bycia szczuplym,taaak... cos w tym jest... ja sobie postanowilam tak - jak schudne jeszcze te kilka kg tak zeby naprawde sie sobie podobac - wtedy bede jesc "normalne" obiady, slodycze od czasu do czasu...poki co to chudniecie zajmuje mi troche wiecej czasu niz planowalam :lol: ale kiedys napewno sie uda.... a wtedy..... bedzie pieknie :) to sie chyba nazywa pozytywne myslenie :) mysle ze dziewczyny ze to plus dieta chociaz od czasu do czasu i jakies cwiczenia musi dac efekty!!!!! no musi!
koncze na dzisiaj.... caluski, trzymajcie sie!!!!!
-
Hej slicznotki!
Andro - tak sobie przeczytałam co napisałaś. I pierwsze co przyszło mi do głowy to to, że nie można się porównywac do innych osób. Wiem, ze to brzmi nudnie, ale przecież zawsze bedzie ktoś szczuplejszy, ładniejszy, ładniej ubrany, a także grubszy, brzydszy itp.. Ważne, zeby samemu dobrze sie czuć w swojej skórze. Ja też ważyłam o 10 kg więcej i czulam się z tym źle. Zawsze byłam pulchna, ale postanowiłam z tym skończyć. Waga powodowała, że czułam się mniej pewnie i wydawało mi się, że jestm gorsza... Ale udało mi sie zrzucić te kilogramy i naprawdę poprawiło to zanacznie moje samopoczucie. Uważam, ze każdy powinien sam decydować kiedy powinien się odchudzać, a kiedy nie. Ktoś będzie się dobrze czuł przy 80 kilogramach, a ktoś inny z 50 nie będzie zadowolony. Oczywiście istnieje pewna granica... myślę o anorektyczkach... to jest choroba i powinnysmy przed nią ostrzegać. Dlatego ja nigdy nie stosowałam głodówek, 13-tek itp. Starałam się jeść nie mniej niż 1100-1200 kcal. Gdy przez jakis czas próbowałam 1000 kcal, chudłam znacznie wolniej albo wcale (metabolizm spał). A teraz co prawda zrzucam jeszcze te 2 kg, ale wiem, ze przede wszystkim zalezy mi na centymetrach...żeby brzuch nie wystawał, uda były smuklejsze itp. Dlatego przede wszystkim staram się codziennie uprawiac jakąś formę ruchu a jedzenie jest dalszą sprawą. Po prostu to już nie jest dieta a raczej zdrowy tryb życia. Nie rozpaczam, gdy zjem pierogi, albo ciastko... całe życie nie można sobie odmawiać... ale trzeba zachowac umiar... w knajpce ze znajomymi nie piję tylko wody :wink: trzeba sie cieszyć życiem - nie popadać w manię diety.
Jedno jest pewne - schudnąć można! To nie jest cud i nie jest niemożliwe. A gdy już sie schudnie, to będąc uzbrojonym w wiedzę i doświadczenie, można prowadzić zdrowy tryb życia i być szczęśliwym. Czego wam i sobie życzę...
Tym optymistycznym akcentem... :D
-
Cześć dziewczyny.Bardzo mądra wypowiedź Celebrianno.Nie będę powtarzała Twych słów...ale zgadzam sie z Twoja wypowiedzią.Ja mam 164 cm i waze 56 kg.Wczoraj mój synek zrobił mi zdjęcie i kiedy popatrzyłam na siebie to doszłam do wniosku,ze mam zmęczoną twarz...tak wiec to jest sygnał bym zaczęła regulować swoja dietkę ....myśłę,ze powinnam teraz zadbać o lepszy wyglad...bo niestety chudnięcie wyniszcza nam tez organizm i skore.Myśle,ze wage mam ok....nie chcę być szkieletorkiem.
Zawsze kiedy chudne to moja twarz wygląda jak u anorektyczki.
Wczoraj do tej swojej diety SB dodałam już owoce i tak każdego dnia będe coś wprowadzać,bym do świat nabrała kolorków .
Tak wiec w moim życiu kolejny etap...utrzymać wage.Nie będzie łatwo.Aha...kiedy zaczynałam dietkę z Wami to było na początku wrzesnia....ważyłam coś około 62 kg.
Zrzuciłam 6 kg....może troszkę długo to trwało,ale osiągnęłam to co chciałam.....jestem happy.
Andro by Cię zmotywować to przypomnę,bo juz kiedyś o tym pisałam ,że około 9 lat temu ważyłam 100 kg.Kiedy urodziałam zdecydowalam cos z tym zrobić i udało mi sie i tak od tych kilku lat panuję nad swym organizmem....kiedy przytyje 3-4 kilogramy to zapalaja mi się w główce lampeczki i sygnał,ze cos złego sie dzieje ,no i zrzucam zbędny balast.
Tak więc jeśli ma sie jakies marzenia to wiem ,ze jest to możliwe by je zrealizować.
Tymi słowami kończe...miłego dzionka życze.
Gosiu a co u Ciebie???? Nasza gospodyni postu znika ostatnio.
Całusy.pa
-
hej hej!!
No rzeczywiście, trochę zaniedbuje obowiązki gospodyni :wink: Co tam Gosiuu u Ciebie? Jak walka z nałogiem? Pamiętaj, ze dalej trzymamy kciuki!!
Andro - mam nadzieję, że wyrwałas się już ze szponów jedzenia!! Wracaj na forum!!
Dziubusiu - ja się chyba nie wybieram nigdzie na sylwestra, w tamtym roku byłam na prawdziwym balu, a w tym roku spędzę intymnie z męzem... chyba, ze znajomi wpadną... :lol: W zwiazku z tym odpadły mi problemy typu - nowa sukienka, buty, biżuteria...choć przyznam, ze nie miałabym nic przeciwko takim problemom :wink: Może w nastepnym roku - marzy mi się sylwester w jakims zamku - np: Książu... ale stan protfela chyba jeszcze długo na to nie pozwoli... :lol: :lol: :lol: Ale ty na pewno będziesz się świetnie bawić w nowej, dopasowanej sukience!! :D Trzymaj się dalej dietki, to zrobisz na wszystkich wrażenie i powitasz nowy rok w cudownym lżejszym nastroju!! :D
Insiderku - a ty gdzie się podziewasz??? Jestem ciekawa, co u ciebie??
Całuski!!!
-
LAvazzo - 100kg! i tyle zrzuciłaś!!! Podziwiam, ze udaje ci się to utrzymać!!To jest wyczyn!!
Z odchudzniem nie można przesadzać..ja latem wyglądałam...ekhm..niekorzystnie, gdy się odchudziłam do 50-51 kg. Własnie twarz wyglądała mizernie... mój tato stwierdził, ze wyglądam nędznie :shock: , dlatego teraz ciesze się, że mam nieco okragłą buzię, bo jest po prostu ładniejsza... :D no i nie jest zszarzała i zmęczona... no może trochę , bo wstaję codziennie o 5.30 :wink: :lol: Czyli trzeba dbać nie tylko o kilogramy i centymetry, ale też o ładny koloryt skóry, jędrność itp... :lol: I usmiech!! :D
Miłego dnia!
-
Cześć wszystkim....chociaż tak naprawde to gdzie wszyscy sie podziewają.To prawda,że święta blisko i trzeba robic prezenty...ale odzywajcie sie od czasu do czasu.
Dobrze ,że my z Celebrianką jeszcze tu wpadamy.Co do mojej wagi to rzeczywiście wiem co to znaczy silna otyłość...nigdy juz na to nie pozwolę.Nawet nie wiem kiedy tak utyłam...po prostu w czasie ciaży nie jadłam nic tylko batoniki...no a że w ciązy chodziłam prawie dwa lata :) bo dzieci mam jedno po drugim...więc dużo czasu na jedzenie.Wtedy wydawało mi sie,ze jestem gruba ,bo jestem w ciazy...ale to było glupie myslenie...bo urodziałam i nadal byłam gruba.Od razu wzięłam sie za siebie i tak już od prawie tych 9 lat nie zjadałam ani jednego batonika...nie powiem nieraz skusze sie na cos słodkiego,ale na pewno nigdy na czekoladę.
Chudniecie tak mi się spodobało,ze wtedy spadłam do 51...no i zaczęły sie problemy zdrowotne,brak miesiączki itp....dobrze,że poszłam do lekarza,bo kto wie...może byłabym dzis anorektyczka...
Tak więc teraz mam określoną wage i staram sie balansować w swoim przedziale...nigdy mniej i nigdy więcej.
Miłego dzionka życze...pozdrowionka.papa