A ja znów się najadłam :( co prawda arbuza, ale ja tak dalej nie mogę...nic nie chudne...ani kilograma a tyje jak głupia ;(
Wersja do druku
A ja znów się najadłam :( co prawda arbuza, ale ja tak dalej nie mogę...nic nie chudne...ani kilograma a tyje jak głupia ;(
a ja przyszłam się tak króciutko pożegnać
:arrow: wyjeżdżam na obóz <kolonie ;) > na 2 tygodnie
mam nadzieję, że na nich nie przytyję ;)
jak wrócę- zdam relację
do sklikania niedługo- mam nadzieję, że topic nie upadnie (chociaż z dreugiej strony jak by ten nasze podjadanie się skończyło to by było ok ;) ) a wy o mnie ty nie zapomnicie i 3mać kciuki bedziecie ;)
paaa buziaki :***
jak byłam gruba, nie miałam kompleksów teraz urosły do niebotycznych rozmiarłóów, wszystko dobija, że sukienka nie taka, że brzuszek się odznacza, że mam skórę 80latki, mimo balsamów, masazy,ćwiczeń. Nie podjadam, ale gdy łapią mnie dołki nie mogę się zmusić do ćwiczenia, najchętniej zawijam się w koc i kładę spać. Wiem że muszę ćwiczyć, ale to że nie mam jędrnego ciała wp.ędza mnie w dołki, a dołki powodują że nie mogę zmusić się by poćwiczyć... błędne samonapędzające się koło. Dziś mam taki dzień, siedzę pod kocem, piję kawkę i walczę z czarną rozpaczą.
no ja też tak mam...przez pierwsze dwa tygodnie ćwiczyłam dzień w dzien po godzinie a teraz....codziiennie sobie mówie "a jutro bede cwiczyc dzisiaj moge sobie odpuścić"...tak mi sie nie chce ze szok!
Mi też się nie chce ćwiczyć, kiedyś rano na czczo 15min. skakanki, po obiedzie godzina z cindy a przed snem godzina spacerku...a teraz? :(
Awitu- może to głupio zabrzmi, ale czy Ty czasem nie masz za dużo czasu wolnego?
hmmm wychodzę do pracy o 5 rano wracam z niej o ile nie ma ndgodzin o18.30, potem jakiś zlecenia... faktycznie miedzy 22 a 2 w nocy moglabym sie jeszcze czyms zajac :)
Oj nie denerwuj się Awitu, widze że masz strasznie dużo zajęć...może nie masz w takim razie czasu dla siebie?? Weekendy masz wolne?? Tak w ogóle to strasznie smutno mi się robi jak Ciebie czytam, bo sama lubie popadać w czarną rozpacz, ale to z nadmiernego czasu ;)
Nantosvelta podziwaim cie schudlas jzu 18 kg serio jakby mi sie udalo z 10 bede zadwolona ...zdradz mi jak to zrobilas???
powiem wam ze ja osobiscie moge nie jesc wcale ale jak widze ciacho z kremem albo czekolade to koniec swiata :( chyba sie uzaleznilam od cukru...
jak mi spada poziom cukru to jestem nei do zniesienia ;/ masakra az sie czase sama siebie boje :evil:
Cześć Dziewczynki :lol:
...dzisiaj u mnie był bardzo udany dzionek, zero podżerania - tak się cieszę , bo ostatnio to doprowadzało mnie do zmian nastroju - te całe podjadanie.... dzisiaj oczywiście dopiero drugi dzionek wytrzymałam , ale mam nadzieję ,ze jakos to będzie i bedę mogła się pochwalić dłuzszym sukcesem - moze bedzie tak jak jest ze słodyczami - czyli juz od ok. 4 miesiecy ich nie jem ,ale wątpie ,ze będzie aż tak kolorowo - na to potrzeba na prawdę silnej woli- nieraz ona u mnie wymieka .. :wink: ... a niedługo wyjeżdzam do Gdańska :D - muszę strój kapielowy kupić , oby tam moja dieta nie padła...pozdrowionka for all
.................................................. .................................................. ......
13.07.05 - 57 - stan obecny
cel pośredni- 55 kg
cel główny- 53 kg
ok.27 lipca następne ważenie
Pytalska- tak w ogóle to schudłam 30kg (równiusienkie), ale przytyłam, więc nie ma co podziwiać ;).
no ale liczy sie ze schudlas ;) jak to zrobilas masz na to jakas wlasna recepte???
No mam przepis:1tys. kcal+ jak najwięcej ruchu (ja ok. godziny dziennie+ spacery), chociaz teraz mi się tyle nie chce :?
Nantosvelto ja się nie zdenerwowałam, to mój sposób pisania, jak ktoś pyta odpowiadam i staram się odpowiadać racjonalnie i zwięźle może dlatego to brzmi jakbym się zdenerwowała. Tak poważnie mówiąc, chętnie bym coś z sobą jeszcze porobiła, weekendy zazwyczaj mam wolne... a moje hobby, no cóż nie co dzień można kupować buty. Czasami po porostu brakuje kogoś kto by mnie wyciągnął na jakieś szaleństwo, bo mój mężczyzna jest dość daleko.Cytat:
Zamieszczone przez Nantosvelta
Oj ja nie wpadam w czarną rozpacz, zazwyczaj jestem zadowolona i wesoła, w końcu jaka mam być po stracie 50 kg? Zresztą sama wiesz jaka to euforia gdy się straci dużą ilość kilogramów, człowiek sam siebie nie poznaje, choć jest troszkę takich negatywów które czasem wpędzają mnie w dołek. Postaram pisać się mniej "smutnie" i częściej o miłych rzeczach. Bo w sumie ta dieta to 99% pozytywów i tylko 1 % rzeczy które wpędzają w depresję, więc bilans jest na plus
heheheh no to super ja jakso nigdy nie przepadalam za sprotem moz eto byl wlasnie bald :roll:Cytat:
Zamieszczone przez Nantosvelta
I chyba dziś jest lepszy dzień, właśnie przejeżdziłam 2 godziny na rowerze, i jeszcze mam ochote poćwiczyć troszkę mój brzuszek
Awitu- dopiero teraz spojrzałam na Twój suwaczek. Napisze tylko: szacunek! Na prawde to wielki wyczyn żey tyle zejść. Może potrebujesz chwili wytchnienia?? Za długo trzymasz reżim dietkowy??
Pytalska-oj to chociaż spacerki hm?
Nantosvelto ja schudłam 56 kg od 1grudnia 2003r do 1 czerwca 2004r. Potem waga mi staneła, momo zwiększania wysiłku fizycznegi i redukcji diety... i stała, w listopadzie stwierdziłam że skoro organizm nie chce już chudnąć mimo diety i cwiczeń, to trzeba dac mu troszkę na luz i troszkę odpuściłam dietke, przybrałam 6 kg... i teraz wróciłam do diety i znowu chudnę lecz znacznie wolniej, myślę że te 11 kg uda mi się zredukować do końca roku :)Cytat:
Zamieszczone przez Nantosvelta
Awitu- to współczuje. Ja mam znowu tak, że po jojo ogromniastym (na dziś dzień to liczy 14kg) i po obżarstwie waga leci w górę o 1kg. a jak na następny dzień trzymam 1tys. kcal to nic nie leci i tak przez jakiś czas. Wiem, że nie powinnam się obżerać bo wróce do 94kg, ale jak nawet woda mi nie chce zejść;(.
Ja nie narzekam na wolne tepo - ja sie chyba z niego ciesze, idzie sobie spokojnie, a ja mam czas, by zadbac o siebie, znowu nauczyc sie cwiczyc i jesc po ludzku ( czyli z glowa) zreszta juz sie nauczylam cierpliwosci w tej materi.... w sumie mam swiadomosc ze po diecie, moje zywienie sie niewiele zmnieni, pewnie bede jadla to samo tylko w ciut wiekszych ilosciach, bo nie 1000 a 1800 kcal... wiec spokojnie.
Wiecie, co , nie wiem, czy któraś z was ma podobie, ale ja do popołudnia mogłabym spokojnie nie jeśc nic, za to wieczorem mam wilczy apetyt, a zdaję sobie sprawę, że ten 1000 muszę jakoś racjonalnie rozplanować. Macie jakieś sposoby na pokonanie porannego "zacisku żołądka" oraz mdłości na widok jedzenia??
Ratujcie :cry:
Larusia- możesz zrobić jak ja: na śniadanie jedz minimum 200kcal, obiad 300 i Ci zostaje 500kcal na kolację i podwieczorek ;) (jeżeli jesteś na tysiączku) a jak nie to tak samo, ale więcej tych kalorii :)
wróciłam do was dziewcxzynki- od dziś miałam wrócić do 1000kcal i co ?
d.u.p.a. :|
już po śniadaniu i obiadku widzę że wyjdzie więcej........... :(
muszę się od jutra wziąść za siebię...
Asinka- to spróbuj zjeść jak najmniej :)