Nie zaczyna się dietować w poniedziałki,czyli obalamy mity:)
Helo Dziewuszki:)
Jak to miło, gdy się robi bardziej towarzysko, nawet poniedziałek nie straszny…:)
W moim przypadku nie ma raczej mowy o powrocie do dawnych nawyków – nie ruszałam się kiedyś wcale, a i na jedzenie nie bardzo zwracałam uwagę. Odchudzona Kasia ma już ponad 3 lata – więc nawykiem stało się raczej pilnowanie się. Ale przeszkadza mi te parę kilo, choć ze względów zdrowotno-racjonalnych można byłoby powiedzieć, że taki mój urok. Uparłam się jednak na te 50 kilo – zobaczymy jak mi pójdzie i jak będę się czuła. Wszelkie modyfikacje dozwolone.
Doskonale rozumiem problemy wakacyjnego odchudzania – mam dokładnie ten sam problem. Są przecież wakacje, więcej się ruszam itp. Efekt jest taki, że trochę rozregulowałam sobie brzuszek i musze teraz doprowadzić go do porządku. Albo on mnie, albo ja jego…
Cóż, dziś jeszcze pobiegam, zjem jakieś warzywka i dzień – mam nadzieje – zaliczę do udanych:)
Buziaki, Kasia