-
Tysiąc - po raz drugi
Człowiek to jest jednak głupi przez całe życie. A ja jestem tego żywym dowodem, niestety... Schudłam kiedyś ślicznie z 70 do 56 kilogramów (a wzrostu mam biedne 160 cm). Trzymałam tysiąc kalorii, chodziłam na siłownię i chudłam powoli, aczkolwiek skutecznie i bez jojo. Zmieniłam garderobę i nabrałam wiary, że teraz nie straszne mi odchudzanie, bo znalazłam swój złoty środek. Stwierdziłam, że na razie wystarczy, pożyję trochę w tym rozmiarze, zaprzyjaźnię się z nim i zrobię drugie podejście do 50 kilogramów. No i robię to drugie podejście od jakiegoś roku.
Przećwiczyłam cambridge’a, dietę kapuścianą, pszeniczną, dietę plaż południa, kopenhaską, błyskawiczną… Problem jednak w tym, że nie potrafię odchudzać się w ten sposób przez tydzień czy dwa, bo potem mam straszne napady głodu i efekty tygodniowego pilnowania się w dwa dni odchodzą w siną dal. Na szczęście wyrobiłam w sobie nawyk ruszania się i to mnie w jakiejś mierze ratuje. Boję się jednak, że jestem na najlepszej drodze do jedzenia kompulsywnego – a tego nie chciałabym bardzo.
Efekt jest taki, że wracam do tysiąc kalorii, który już kiedyś okazał się w moim przypadku skuteczny. Czuje się wówczas dobrze, mam możliwość samodzielnego komponowania posiłków i nie chodzę wiecznie głodna. Nie cierpię też w dietach różnych tego, że w danej chwili mam akurat zjeść pomidora z serkiem czy zupę grzybową. Wolę sama decydować o menu – byle się zmieścić w owym magicznym tysiącu.
Plan wobec tego jest taki
– 3 x tydzień – bieganie po 30 minut
–1 – basen – 45 minut
– codziennie – tysiąc kalorii (z tolerancją – 900–1100).
No to ruszam Mocy przybywaj
Kasia
-
Kasiu
i bardzo mądzre robisz. Moim zdaniem wlasnie dieta 1000 kalorii jest najprzyjemniejsza. Sama decydujesz co zjesz i w jakiej ilosci, byleby oczywiscie zmiescic sie w limicie. Ja mam juz niewiele do zrzucenia, marny 1 kg, ale jakos osatnio mi nieciekawie idzie. Moze ten tydzien bedzie bardziej udany. Jestem na 1200 kcal
-
katartynko,
jakbym czytala o sobie
schudłam 17kg na 1000kcal przez 4 miesiące, a teraz przytyłam znów +- 6-7kg
Wakacje to jedna wielka walka samej z sobą! głodówki, monodiety i nic... ciagłe napady głodu
Od dzis wróciłam na tysiaka, troszke mi jeszcze zostało
powodzenia
-
Lalunia, to ladnie schudlas! Az 17 kiloskow w tak krotkim czasie.Brawo
Dla mnie tez okres wakacji jest najtrudniejszy do odchudzania.Trudno jest mi sie wtedy kontrolowac, co jem i najczesciej pobłażam sobie, tlumaczac sie, ze sobie zjem wiecej i smaczniej, bo w koncu mam wakacje
Podobnie teraz - jak jestem w pracy, spoko, moge dietkowac, jak zaczyna sie weekend....
-
Ważne, by nie było 3 podejścia Żeby to było drugie i ostatnie, bo często zdarza się, że ktoś się odchudzi, a po diecie znów wraca do dawnych nawyków żywieniowych.
-
Lean, ja dzis zaczynam chyba po raz 100000...
mam nadzieję, ze ostatni
Trza sie wziasć nie ma co
-
Nie ważne, ktory raz sie podchodzi..
Wazne, zeby nie rezygnowac zbyt szybko, nie poddawac sie.
-
Nie zaczyna się dietować w poniedziałki,czyli obalamy mity:)
Helo Dziewuszki
Jak to miło, gdy się robi bardziej towarzysko, nawet poniedziałek nie straszny…
W moim przypadku nie ma raczej mowy o powrocie do dawnych nawyków – nie ruszałam się kiedyś wcale, a i na jedzenie nie bardzo zwracałam uwagę. Odchudzona Kasia ma już ponad 3 lata – więc nawykiem stało się raczej pilnowanie się. Ale przeszkadza mi te parę kilo, choć ze względów zdrowotno-racjonalnych można byłoby powiedzieć, że taki mój urok. Uparłam się jednak na te 50 kilo – zobaczymy jak mi pójdzie i jak będę się czuła. Wszelkie modyfikacje dozwolone.
Doskonale rozumiem problemy wakacyjnego odchudzania – mam dokładnie ten sam problem. Są przecież wakacje, więcej się ruszam itp. Efekt jest taki, że trochę rozregulowałam sobie brzuszek i musze teraz doprowadzić go do porządku. Albo on mnie, albo ja jego…
Cóż, dziś jeszcze pobiegam, zjem jakieś warzywka i dzień – mam nadzieje – zaliczę do udanych
Buziaki, Kasia
-
A ja dzisiejszy dzien zaliczam do udanych. Moj limit 1200 kalorii nie został przekroczony. W dodatku na obiad zajdlam przepyszne, słodziutkie nalesniki z serem i rodzynkami. Mniam :P
W sumie to zawsze dobrze mi idzie dietkowanie w dni powszednie, najbardziej boje sie weekendów
-
Ja też dziś mogę powiedzieć, ze sie udało
Choć nigdy nie jest tak, by nie mogłoby byc lepiej
Do jutra
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki