Samotność w walce z otyłością
Cytat:
Większość pań puszystych pragnie schudnąć, ale nie każda z nich jest na tyle silna, aby sama uporać się z problemem. Zazwyczaj potrzebują życzliwego wsparcia ze strony bliskich im osób. Jeśli tego nie otrzymują, często rezygnują z walki ze zbędnymi kilogramami, gdyż trudno jest pokonać nadwagę samotnie.
A jak bliscy reagują na waszą walkę z nadwagą? Czy możecie liczyć na wsparcie ze strony rodziny?
Odchudzanie się w grupie to podstawa
Ja nie mam poważnego problemu z otyłością, ale stosuję dietę Strażników Wagi i co dla mnie jest bardzo ważne, to fakt, że gotując dla siebie i męża gotuję to samo, więc mąż nawet nie jest do końca świadomy stosowania diet razem ze mną :D. Tzn. wie bo mu to mówię, ale on nie wiedzi dokładnej różnicy między tą dieta a normalnym jedzieniem. Ja jedynie liczę (raczej tylko sobie) punkty dla tego co zjadłam i pilnuję zasad diety....
Druga sprawa w tej diecie są spotkania na których możesz pochwalić się rezultatem, czy po prostu posłuchać o problemach innych, więc jeśli nie ma wsparcia w domu to tam można je znaleźć.... i dlatego polecam tą własnie dietę... :)
a u mnie jest jak w tym artykule
nadwaga zaczela sie w wieku dojrzewania - wczesniej bylam chudzielcem, urodzilam sie miesiac lub dwa za wczesnie, z duza niedowaga, troche ponad 1kg wazylam. wedlug amerykanskich uczonych, dziecki, ktore urodzily sie "male", pozniej staraja sie to nadrobic i tyja.
ten artykul dal mi do zrozumienia, ze klopoty z nadmiernym jedzeniem zaczely sie wlasnie z braku milosci w rodzinie, braku zrozumienia i braku rozmow. zostalam zrzucona na drugi plan po tym, jak urodzila sie moja mlodsza siostra. tak jest do tej pory, mimo, ze mam juz 20lat, studiuje, pracuje. i mimo, ze jestem dorosla, nadal mnie to bardzo boli i dlatego zawsze ulegam i przerywam diete. z braku milosci, czulosci i rodzinnego ciepla.
nie jestem samotna, mam wspanialego chlopaka, ktory mnie rozumie i wspiera. nie kupuje mi czekoladek, raczej owoce mi proponuje. jego mama lub babcia gotuja mi jakies chude mieso jak jestem u niego na obiedzie, nakladaja mniejsze porcje i tylko pytaja, czy ja aby napewno sie tym najem. a ja sie najadam. ta jego miloscia sie najadam.
wrocilam na dieta.pl juz chyba trzeci raz. przytylam do 64kg a marzy mi sie ciagle 55-50kg. zrzucilam znowu do 62kg. oby do 60, a potem moze z gorki bedzie. zawsze zaczynalam z 67-69kg, teraz zaczynam z nizszego pulapu - moze bedzie latwiej. moze sie tym razem nie poddam.
mysle nad wizyta u psychologa. moze on pomoglby mi sie otrzasnac z przeszlosci i zaczac to robic dla samej siebie. bo teraz odchudzam sie tylko po to, aby dopiec mlodszej siostrze, ktora zawsze byla "laska" a teraz wazy znacznie wiecej ode mnie. chce, zeby poczula sie tak jak ja, kiedy mnie obrazala, wyzywala od tlustych krow, swin itp. bardzo mnie to bolalo a rodzice nigdy nie reagowali. chce jej pokazac kto teraz bedzie "laska" a kto tlusta swinia. moze powody marne, moze marna i motywacja - ale dawno tak bardzo nie marzylam, zeby schudnac.