Ja wstaję wcześnie (o 6), no i niezbyt mi się chce jeść, więc pół kanapki mi wystarczy. A co do w szkole - dziś były rekolekcje i nie musiałam się długo męczyć. Tak to mam jeszcze jabłko, mandarynkę.
Jeszcze rzodkiewkę zjadłam :D
Wersja do druku
Ja wstaję wcześnie (o 6), no i niezbyt mi się chce jeść, więc pół kanapki mi wystarczy. A co do w szkole - dziś były rekolekcje i nie musiałam się długo męczyć. Tak to mam jeszcze jabłko, mandarynkę.
Jeszcze rzodkiewkę zjadłam :D
mi tez rano trudno zjesc duze sniadanko, ale jakos idzie idzie :lol:
trzymam kciukiii :D :wink:
Dzięęki ^_^ *hugsy*
nio ja tesh wstaje o 6 i w domu nie jem sniadan....jedynie jem w szkole tak po 4 godzinie lekcyjnej :) Boshhh a jutro mam 8 lekcji + dwa angielskie dodatkowe to jest straszne :| heh ale wytrzymam ;) a co do sniadan to ja potrafie zjesc jedno jabłko bo rano nie jestem głodna ale za to wieczorkiem jestem głodna...i teraz coraz czescie pisza w gazetach ze mozna jesc o ktorej sie chce i ze to nie wpływa negatywnie na diete co o tym sadzicie? myslicie ze to prawda ? pozdrawiam =*
Ja myślę, że to nieprawda :? Bo przecież jak się zje późno, to się potem żołądek będzie męczył przez całą noc .-.
Kapsia powinnas jesc w domu..to najwazniejszy posiłek dnia najszybciej spalany a poza tym musisz ruszyc żołądek..ja tesh nigdy nie jadłam ale zaczełam jesc i chudne :D
Iqwet ale mi sie nie chce jesc....na prawde :/ sniadan to w ogole moge nie jesc....i na prawde chcialabym zeby było na odwrot ( jesc sniadanie i nie jesc kolacji :() ale ja tak nie umiem :(
ja jem i sniadanie i kolacje, ale sniadanie ma wiecej kcal a na kolacje jem lekko strawne posilki :lol:
dorcas a co jesz na kolecje ?? <o przykład mi chodzi> :P
Kapsia, na kolację można zjeść kanapkę z wasy, sałaty i takich innych, jabłko + mandarynkę (pokrojone, żeby apetycznie wyglądało :D), jajko + pomidor... :3
Co do dzisiejszego dnia:
Rano:
Pół kanapki z szynką drobiową (chleb żytnio - razowy ze słonecznikiem) + herbata (z cukrem i cytryną) = 264 kcal
W szkole:
Drugie pół kanapki = 222 kcal
Jabłko = 75 kcal
Po szkole
Zupa kapuśniak + 1 kromka chleba wiejskiego (miałam na nią straszną ochotę :<) = 173 kcal
2 x szklanka mleka = 170 kcal
2 x kiwi = 40 kcal
Jabłko (duże) = 83 kcal
Mała szklaneczka soku grejpfrutowego = 70 kcal
Kolacja:
Ser feta (light) + pomidor + herbata (wiadomo, z czym) = 220 kcal
Razem 1317 kcal... Wczoraj zjadłam za mało, dziś za dużo, zawsze muszę przesadzić -.-# Pociesza mnie tylko to, że byłam dziś na rolkach i trochę spaliłam... dziś chyba ponad 1800.
Oczywiście musiałam usłyszeć komentarz od jakiegoś chłopczyka na temat mojej figury (a jak!) =__=
no właśnie, a ja jem trochę za mało na śniadanie, a wpieprzam na kolację. Sądzicie, że uda mi się to zmienić, jak zjem trochę więcej na śniadanie? Bo jedząc dość spore śniadanko mam obawy, że później nie starczy mi kcal na moją ulubioną kolacyjkę :)
Ja bym nic nie wmuszała w siebie na siłę .-. W tygodniu jem, ale w łikendy wstaję później i nie chce mi się jeść, więc jem mało. Ale to moje zdanie. A na kolację ja bym się napchała czymś niskokalorycznym, ale w większej ilości.
Ech... Dziś to mi się nawet kalorii liczyć nie chce :( Za wyróżnienie w konkursie ortograficznym dostałam książkę i pudełko tofiffi (czy jak to się tam pisze) - od razu się rzuciłam i wchłonęłam trzy... Ekstra.
nie martw się, wytrwasz ; )
powodzenia.
zalezy co mam w lodówce,
ale serek wiejski moze byc, twaróg chudy z jogurtem naturlanym albo zwyczajne dwie kromki jakiegos ciemnego chlebka (chodź on juz mniej lekki :lol: )
Ja staram sie jesc o 18, wiec zanim pójde spac to sie ulozy jakos :D
Dobra, ludzie. Mam problem. Ze słodyczami. A nie pisałam, ponieważ wielkanoc, ciasta, etc., etc., popełniałam jedno wykroczenie za drugim. Nie przytyłam co prawda przez święta, ale moim celem nie było nietycie, tylko chudnięcie!
A mój problem jest taki, że choć w tygodniu przez cały dzień potrafię wytrzymać bez słodyczy, jem kanapkę i jabłko, to przychodzę do domu, jem obiad (w tygodniu to tylko zupa) i rzucam się na słodycze. Czy to zaczęta czekolada, czy jakieś ciastka, cokolwiek - zapycham się. Nie wiem, co mam zrobić, żeby nad tym zapanować! Serio potrzebuję pomocy... Wiem, że to nudne wciąż słyszeć o tym, że mi nie wychodzi, ale moja wola jest straszliwie słaba. Nie żebym jakoś się tłumaczyła. Po prostu nie wiem, jak mam pokonać apetyt na słodycze. Potrzebuję pomocy ;_;
Dobra. Ważę 55 kg, ale nie wiem, czy ktoś to jeszcze czyta ;__;
no to 2kg juz Ci poszly w dol:D:D tak jak mi:P
dobra, to był mój stary temat, wróciłam. bo miałam przerwę. z wagą taką samą jak tamta końcowa. powody jak zwykle te same, niezadowolenie z własnego wyglądu, za grube nogi, żeby ubrać fajną spódnicę, którą mam, chłopiec.
tak właściwie na diecie jestem od wczoraj znów. w sensie, liczę kalorie. rządzę, rzekłabym :D
wczoraj zjadłam 1438 kalorii. nie najlepiej, prawda, prawda, ale będę się starać. dziś będzie lepiej.
wieczorem zazwyczaj robię pompki i jakieś rozciągające ćwiczenia.
w sumie przy pompkach pracują też mięśnie brzucha. czuję :o
no cóż, zatem witajcie z powrotem.
Ee wagi takiej strasznej nie masz ;D Tylko 5 kg. ;p
A nie opowiadaj glupot, ze 1438 kcal(co za precyzja :D) to duzo. Przeciez mniej niz wynosi zapotrzebowanie.
no to powodzenia :)
aaaj, dzięki wielkie. za wsparcie. precyzja, bo dieta.pl jest precyzyjna :D
poniżej normy, pewnie tak. tylko ja się mało ruszam. niektórzy nie wiem, tańczą, to spalają. ja jakbym jadła 2000 kcal, to bym tylko tyła. no i jak czytam diety <1000 kcal, to ja tak nie daję rady ;)
no to co? no to na dziś było ok. 1540 kcal. nie za dobrze. wszystko przez te ciastka, kurczę!... jutro się pochwalę lepszym wynikiem. mobilizacja i motywacja, obiecuję.
trzeba pomyśleć o tej spódnicy i innych bluzkach :roll:
i o innych chłopcach