Ja tam wolę sie odchudzać jak nie ma szkoły, bo w szkole to ciągle wszyscy obżerają się czipsami, ciastkami itd. i ciężko mi na to patrzeć... tylko że praktycznie wszystkie moje koleżanki są chude, nie to co ja... :(
Wersja do druku
Ja tam wolę sie odchudzać jak nie ma szkoły, bo w szkole to ciągle wszyscy obżerają się czipsami, ciastkami itd. i ciężko mi na to patrzeć... tylko że praktycznie wszystkie moje koleżanki są chude, nie to co ja... :(
A ja własnie lubię się w szkole odchuzdać, umacnia to moja silna wolę ; ) Wszystkie moje kumpele szczuplutkie są i wcinaja bez ograniczeń, a ja przy nich siedzę nie wcinając i dobrze sie czuje ; ) Na poczatku starsznie mnie kusiło, ale teraz fajnie jest : ) To, ze wszyscy jedzą, a ja nie daje mi jeszcze wiecej siły. Prócz tego mój chłopak jest dla mnie motywacją : ) Jest naprawdę kochany. Na poczatku niebardzo Mu się podobało to moje odchudzanie, ale teraz to zaakceptował. Stwierdził, ze jeśli mi odchudzanie da satysfakcje to On nie ma prawa sie wtrącac ; ) I ze oczywiscie w miare możliwości mi pomoże. Takze mam dla kogo chudnać ; ) Poza tym powiem Wam, ze to niesamowita motywacja powiedzieć ludziom, ze sie odchudzasz. Bo to jest tak, ze jak nikt nie wiem to mozesz sobie na grzeszki pozwolic, nikt nie będzie Ci wypominał, że to niby się odchuzdasz, a nic Ci nei ubywa. A tak jak wszyscy dookoła wiedzą to nie ruszę niczego zakazanego, bo co Oni powiedzą jak nei schudnę. Zobowiazałam sie do utraty wagi to muszę sie tego trzymać. Kiedys uważałam, że to głupie komuś mówić, ale to serio ma sens. Nawet jak w rodzince wiedzą to wstydzę sie ręki po czekoladę wyciagnać, bo mimo, ze pewnie nic nie powiedzą pomyslą swoje. Super motywacja, polecam wszystkim ; )
Ja narazie twierdzę, że lepiej nie mówić, ale może jeszcze zmienię zdanie? :)
Jak powiesz to zanim popełnisz jakiś grzeszek pomyślisz 10 razy i raczej tego nie zrobisz ; ) Łatwo usprawiedliwiać się przed sobą, ale tak innym tłumaczyć dlaczego niby na diecie jestes a nie chudniesz to juz lipnie troszku ; )
Wiem, ale właśnie od tego mam forum... a dopiero jak schudnę troszeczkę to powiem znajomym :P :D
Ja nauczyłam się w szkole odmawiać, już nie zabieram koleżance snickersa z tekstem "daj gryza" ;D
A ja właśnie nie umiem odmawiać i na tym polega mój problem :( Dzisiaj już poległam, byłam u babci i zjadłam trochę ciasta :( Chyba odchudzanie nie jest dla mnie...
Jak to jest, że w szkole już nie mam problemów z odmawianiem i nie cierpie katuszy widząc jak ktoś coś szamie, a w domu jak widze brata z batonikiem to az mnie skreca i wykreca? :(
Czasami i tak jest... ale najważniejsze, że się nie poddajesz, nie to co ja.. :cry: :x
Madulka Słońce każdy może mieć pokusy :* Ważne, że ambitnie dążysz do celu!
Ale z tym powiedzeniem rodzicom o odchudzaniu, to jest naprawdę dobrze, bo moja mamina już nie robi dla mnie kolacji, nie przymusza mnie od nadobowiązkowego obiadu. Ale znajomym nie mówie narazie niech sami zobaczą i po jakimś czasie powiedzą: "czy ty przypadkiem nie schudłaś?", albo "ale ty chudziutka jesteś!" takie komplementy to aż miło posłuchać :D
Buźka :*
Przy poprzednich dietach mówiłam mamie to tylko naśmiewała się, drwiła i rozgadywała wszystkim... Niestety, mam rodzinkę na której nie można polegać, dlatego ukrywam przed nimi takie rzeczy :(
Ehh bywa i tak... Ale wytrwale do celu i niech później zazdroszczą wyników ; ) A ja muszę sie pochwalic ; ) Schudłam 2 kg ; ) Czyli już tylko 13 kg do zrzutu ; ) Co prawda zjadłam nadprogramowy budyń wiśniowy u chłopaka (głupio teściowej odmawiać...), ale wcale się tym nie przejmuję ; ) Po prostu troszkę wiecej poćwiczę i będzie looz : ) Dieta nie będzie mnie dołowała i nie będzie rządzic moim zycie przecież. A jak u Was??
Zazdroszczę takiego podejścia do diety i do życia, mnie osttaniom wszystko tylko dołuje :(
Wyloozuj, Madulka : ) Poczuciem winy z powodu jednego budyniu raczej dietki nie naprawisz ; ) Też kiedyś nie potrafiłam podejsc do diety na loozie i chyba dlatego nie miałam efektów... Przecież odchudzanie nie ma być dla nas katorgą! Podczas diety moim zdaniem nie warto sobie niczego odmawiać, tzn masz ochotę na czekoladkę to ja jesz : ) 2 kosteczki na pewno Ci nie zaszkodzą : ) Mozesz w ramach 1200 kcal jeść wszystko, z niczego nie musisz rezygnować, tylko ilości muszą być odpowiednie. Przez takie odmawianie sobei wszystkiego tracimy chęć do diety, uważamy ją za katorgę i tylko czekamy kiedy się skonczy, a to przecież nie o to chodzi. Odchudzanie to normalne życie. Wiadomo, że czasem mamy gorszy dzień, ale zawsze tak w życiu jest i nie ma co się przejmować. Dużo sportu i dużo uśmiechu - najlepszy sposób na szczupłe życie ; )
Cosik tu cicho się zrobiło... ; (
boze jak ja wazylam 58 moja mama kazdemu: jak ona przytyla itp, a jak ja chce dojsc do wymarzonego stanu, to ta mi zabrania... pssss nie ma mowy, chudne do 48
BanankA, wiem, że powinnam wyloozować, ale osttanio mam taki okres w życiu, że chodzę ciągle spięta i załamuje się jak coś tylko nie wychodzi :( Ale to przejdzie...
Tego Ci życzę : )
BanankA Musze sie z Toba zgodzic...bo sama wiem po sobie, ze jak jestem spokojna szybciej chudne itd...
ale jak ktos mi powie, ze przytyłam czy cos w tym stylu albo , ze nie widzi zadncyh roznic wtedy sie załamuje
I Heja do czekoladek:d
Penwie dlatego moja dieta nigdy nie dobiegnie konca:/
też zazdroszcze takiego podejściaCytat:
Zamieszczone przez BanankA
teżtak chce myśleć
Nic trudnego, po prostu do takiego podejscia trzeba dojrzeć ; ) Po tylu dietach tak mi się wyrobiło. Taka prawda... Jak sie załamiesz to do zcekoladek i tyle z diety ; ) A czasem warto sobie dogodzić i za to odrobinkę poćwiczyć, taki kompromis ; ) Troche wiary, a i Wam się uda : )
mam nadzieje