nie dajcie się zwariować!
podobna sytuacja była z moją koleżanką
jeszcze we wrześniu była zupełnie normalną dziewczyną, wyglądała jak człowiek, miała przeciętną figurę, lekko wysportowaną, umięśnione nogi...i właśnie te nogi najmniej się jej podobały [ale jeszcze wtedy ćwiczyła na wfie w krótkich spodenkach]...
zaczęła się odchudzać dość dramatycznie, na początku nie było widać jakichś porażających efektów, ale później chudła tak szybko że już w grudniu wyglądała jak trup:| mam pare jej zdjęć z tamtgo okresu naprawdę chce mi sie płakać jak na nie patrze...bo kiedy to się z nią działo, my - czyli jej klasa, zbyt mocno nie reagowaliśmy [oczywiście mówilismy jej ciągle, że powinna pójść do lekarza i tak dalej bo wyglądała strasznie:| policzki jej się okropnie zapadły, nogi miała jak patyki, swoim starym paskiem obwiązywałą się dwa razy:| w dodatku jej mama zbytnio nie reagowała na to co się dzieje z córką, jest zwykle bardzo zajęta i mało czasu jej poświęca <== myślę, że to też się przyczyniło do zachowania koleżanki]
zwykle jej jedynym posiłkiem było kilka litrów wody...zimą cała się trzęsła, spadła jej kondycja, częściej się przeziębiała, zrobiła się trochę niemiła, a raczej taka pozbawiona "życia" [!!]
później miała psychologa i tak dalej, od kilku miesięcy je normalnie, nie przepraszam ona je dużo za dużo, wieczorami objada się słodyczami i tak dalej...i teraz wszystko zwróciło się jej podwójnie, nie mieści się w ubrania, które nosiła przed wielkim odchudzaniem:/
dodam jeszcze, co mnie bardzo podczas tego okresu dziwiło, że po odchudzaniu kiedy miała zamiast nóg te swoje wymarzone patyki, na wf-ie ćwiczyła zawsze w dresach [wcześniej normalnie w krótkich spodenkach], trochę dziwna sprawa...a do tego bardzo zainteresowała się wtedy kulinarią - ciągle kupowała nowe książki kucharskie i gotowała...oczywiście nie dla siebie;
podsumowując...nigdy nie dajcie same sobie wmówić, że choroby takie jak anoreksja czy bulimia was nie złapią...ona na początku też chciała się tylko "zdrowo odżywiać":/
pozatym dodam jeszcze, że kocham to biedne dziewcze i współczuje jej z całego serca sytuacji rodzinnej [nie finansowej tylko własni odwrotnie tego że rodzice praktycznie nie mają z nią kontaktu bo ich nigdy nie ma w domu a ona jest jakby drugą "matką" dla swojego brata] i jeśli kiedyś by to przeczytała to niech wie, że zawsze dla mnie miała taką samą, najwyższa wartość jako człowiek:) i koleżanka:) i mam nadzieje, że nikogo więcej to nie spotka
pozdrawiam wszystkich
jedzcie zdrowo, ruszajcie tylki i do roboty:) nie dajcie się zwariować...
A myślałam, że tylko ja mam ten problem......
Cześć! Czytając te Wasze wpisy mam wrażenie, jakby były pisane o mnie! Nie sądziłam, że ktoś jeszcze tak ma :) W zeszłym roku zdenerwowałam się na jednego chłopaka i postanowiłam odchudzić. Przez jakies pół roku schudłam z 75 na 57 kg. Okres mi się zatrzymał i ginekolog z mamuśką opieprzyli mnie z góry na dół. Ale to przyjemne było:) znajomi z gimnazjum, które skończyłam mnie nie poznawali... No ale po tym lekarzu znalazłam dla siebie "usprawiedliwienie". No i jak przyszły święta Bożego Narodzenia to jadłam i jadłam.... :oops: I tak mi pozostało:( Oczywiście w domu nie wiedzą, bo obrzeram się w pokoju. Tylko znowu tyc zaczęłam! I w te super ciuszki, które sobie nakupiłam w tym cudownym okresie są zamałe! Teraz mam 67 i jak dojde do 70, to chyba się załamie:( NIe chce znowu być grubasem! Tylko już jestem :? Dlatego od jutra zaczne chyba głodówkę. Ciężko będzie, pewnie znowu z tydz. wytrzymam i nadrobie wszystko w jedną nockę:/ Musze jakąś silną motywacje znaleźć, szkoda że już nie zależy mi na tym chłopaku...