-
Łah.. pogubiłam się..
Kiedy siedzę sama.. to chcę schudnąć chcę dużo schudnąć..
Ale kiedy np. jestem z moim chłopakiem to mi się wydaję, że jestem taka am.. w sam raz?
Nie wiem czy chcę sie odchudzać :(
Z jednej tak z jednej nie... jestem taka... rozdarta?
-
Powiedzcie mi proszę jak ja mam to zrobić..
Tzn.
Rano w domu jem skibkę chleba lub jogurt i piję herbatę..
Idę do szkoły tam bułka lub dwie skibki chleba i czasem soczek pomidorowy 330ml..
Wracam do domu I?
Jem co mi w rękę wpadnie.. trwa to ok.30 -60min
Wraca mama jem obiad, taki normalny..
Wieczorem jem kolację skibka do dwóch chleba..
Później ewentualnie jeszcze jogurt..
Jakieś 5 mandarynek lub dwa pomarańcza..
Dlaczego obżerać się muszę jak wrócę ze szkoły?
Zawsze wpadnie jakiś kabanos.. z 10 ciastek.. skibka do dwóch chleba.. a przecież to nie potrzebne :( Jak się tego pozbyć? Nie chcę przechodzić na dietę... Chce jeść regularnie..i normalnie :( A przez to podjadanie fatalnie się czuję :(
-
jak na moje oko to jesz za duzo chleba :P
hmm.. a nie wiem w czym moze tkwic problem Twojego objadania sie.. :roll:
moze za malo motywacji?
-
No chleb to jednak jakaś podstawa..
Ja jem w sumie ciemny a nie biały.. tyle, że nawet nie mam pomysłu czym go zastąpić.. chlebem łatwo się najeść.. innymi rzeczami to jest problem np. po jogurcie po 2h bierze mnie głów.. a po bułce albo skibce chleba dopiero po 3, 4..
Jak ja wracam do domu to tak naprawdę głodna nie jestem.. po prostu widzę jedzenie i jem :(
Nie wiem gdzie szukać mobilizacji ..
Waga zatrzymała się na jakiś 53kg i stoi.. a ja nie chcę tyle ważyć.. ale nie chcę męczyć się z dietami.. wole normalnie jeść i normalnie funkcjonować teraz.. odchudzać zacznę się w marcu albo kwietniu tak, żeby na wakacje zejść do 48-49.. teraz nie widzę w tym sensu..
-
Wiesz mam identyczny problem. Tyle, że ja jem po obiedzie przez jakieś 30min non stop. To rodzynki, to jabłko, to coś słodkiego, chleb... Potem robię sobie 2h przerwy i kolacja i potem znów. W sumie to non stop podjadam :(
I niestety nie umiem sobie z tym poradzić :(
-
Ja tez zawsze tak robiłam, ale szczerze to ostatnio zauważyłam ze przestałam tak robić :D Normalnie przychodze i gdy cuzje sie głodna od razu ide sobie robic/odgrzewać obiad.
No jak juz zjem, to potem czekam do podiweczorku a potem kolacja i jakos mija :)
-
ja jak jestem mega głodna to pije herbatke albo owocową albo zwykłą i to mnie zapycha ;]
-
hehe to mnie to herbatk anie zapycha..jedynie odrobine zmniejsza głod :twisted:
-
a mnie akurat zapycha a jak nie to diwe herbatki xDD
-
Co do zjedzenia czy podgrzania obiadu.. to się nie da.. bo mama zaczyna go robić jak wróci z pracy..
Hmm..
Dzisiaj upadłam i było o tak:
W domku jogurt i połowa herbaty,
W szkole bułka,
w domu : skibka chleba z nutellą, chyba 5 mandarynek (ale to tak ogólnie przez cały dzień), kakao, ee.. mały śledzik :oops: no i mama przyszła więc był koniec (na szczęście)
Potem obiad..
kawa.. i kolacji jeszcze nie jadłam..
Myślę, że nie jest ze mną aż tak źle. Ale mogłabym jeść trochę mniej.. Nie chce mówić mamie, że chcę się odchudzać.. bo to bez sensu.. zimą i tak to nadrobię i tylko niepotrzebnie się będę męczyć.. wolałabym zacząć tak w marcu albo w lutym.. hm. chyba w lutym lepiej, żeby miesiąc spróbować być tak na 1200kcal przyzwyczaić organizm żeby nie słabł i od marca zacząć sobie co piątki albo nawet środy biegać :) Myślę że pogoda już będzie w miarę :)
Do tego czasu poćwiczę jakoś nad silną wolą.. o ile ot możliwe :D
Czy mój plan jest rozsądny?