chce byc znowu chuda, myslicie ze mi sie uda? :)
witajcie
nazywam sie Maja, mam 18 lat, 170 cm wzrostu, na dzien dzisiejszy waze 65 kg a jeszcze miesiac temu bylo piekne 57 kg ktorych wtedy nie docenialam ehhh bywa :(
jak moglam to tak latwo zmarnowac..
od kiedy pamietam( dziecinstwo, dorastanie) nigdy nie bylam ani gruba ani chuda, bylam po prostu normalna. zawsze uprawialam rozne sporty,nigdy nie potrafilam usiadziec w miejscu i to chyba dzieki temu kiedys wygladalam normalnie..
nalezalam kiedys takze do formacji tanca nowoczesnego, byly rozne wyjazdy, wystepy a takze wiele sukcesow, a co sie z tym wiazalo duzo pracy, treningow, ogolnie duzo ruchu.
pewnego dnia postanowilam odejsc i to byl blad. zaczelam tyc :( najpierw troche, pozniej coraz wiecej. przyszla kolej na odchudzanie a potem co? wielkie joooooojoooooooo.
widzialam jojo i zamiast od razu wziasc sie za siebie to ja przezywalam to jojo denerwowalam sie a co za tym idzie jadlam nieziemskie ilosci slodyczy az doszlam do..... 83 kg w maju 2007. to byla moja wielka porazka. czulam sie i wygladalam jak slon. dotarlo do mnie ze jesli teraz nic z tym nie zrobie to z biegiem czasu bedzie coraz gorzej.
tak zaczelo sie moje wielkie odchudzanie..
juz od nastepnego dnai ostro sie za siebie wzielam. zaczynalam chyba jakos na 1000 kcal i nawet nie zauwazylam jak zeszlam do 300 kcal dziennie i tak dosyc dlugo. zoladek tak mi sie zmniejszyl ze wogole nie czulam glodu. nawet glupia herbata moglam sie najesc. czulam sie super, zadnych zaslabniec itp, czulam ze moge zrobic ze swoim cialem co tylko chce, ze to jak wygladac bede zalezy tylko ode mnie.
dieta tak dobrze mi szla ze we wrzesniu wazylam juz 57 kg ( myslalam, ze i tak gruba dalej jestem) w co i tak mi nikt nie chcial uwierzyc - mowili maksymalnie 52waze - 100 km rowerem dziennie powiedzmy 3 razy w tygodniu, basen, bieganie zrobily swoje i ostatki tluszczu zamienily w miesnie. gdy przyszlam po wakacjach do szkoly wszyscy nie mogli uwierzyc ze to ja, zaczeli sie nawet martwic, pytac czy to nie jakas choroba. nauczycielka od wf-u wmawiala mi anoreksje mimo iz zwiekszalam juz porcje jedzenia jak zobaczylam ze jade na 300 kcal a czasem nawet i mniej bywalo. stopniowo zaczelam dodawac kalorie, jadlam w szkole jakis owoc i po pewnym czasie odzywialam sie juz coraz normalniej. ona ciagle upierala sie przy mojej rzekomej anoreksji i wypytywala cala moja klase co ja jem i wogole, ze mna tez rozmawiala milion razy.
zaczelo mnie to juz denerwowac wiec zeby sie odczepila zaczelam specjalnie przy niej chodzic do szkolnego sklepiku i jesc i tak dosyc czesto zeby sie tylko odczepila.
ona sie odczepila a ja wygladam jak balon... super :(
moj cel to 53 kg. tak byc musi bo teraz to wielkie walki tluszczu mam normalnie patrzec na siebie nie moge. troche zajmie mi stracenie tych kg ale tym razem zrobie to zdrowo, zeby uniknac jojo
ilosc zjedzonych dzisiaj kalorii - ok 900 i mysle ze w moim przypadku tak zostac powinno przynajmniej narazie
trzymajcie za mnie kciuki
pozdrawiam
Maja