-
Aga, żeby psycholog coś zdziałał, to sama musisz chcieć sobie pomóc. Rozumiem Twój strach przed pierwszą wizytą, ja też tak miałam. 2 lata temu przechodziłam depresję. Rok chodziłam na terapię i teraz jest już lepiej, choć czasami bywają nawroty i wtedy nie jest wcale wesoło. Niestety bez wsparcia bliskich jest bardzo truno. Sama świadomość, że jesteś ze swoim problemem sama, tylko pogłębia nieprzyjemne odczucia wewnętrzne, wszelkie doły i paranoje. Może porozmawiaj z rodzicami. Nie wiem, jaki masz z nimi kontakt, ale to w końcu Twoi rodzice a Ty jesteś ich dzieckiem, które potrzebuje pomocy. Tak, jak pisała coreGirl porozglądaj się trochę za poradnią dla osób mających problemy z odżywianiem. Poszukaj w internecie. Sporo tego jest. Aha i jeśli pójdziesz już do psychologa, to pamiętaj o tym, żeby być szczerą. Pierwsze wizyty są trudne, czasami może się zrobić jeszcze gorzej, ale nie wolno się poddawać. Psycholog Cię nie zje. On Cię wysłucha i podpowie. Co zrobisz ze swoim życiem zależy tylko od Cieboe i Twoich chęci. A chyba nie chcesz tak żyć już do końca... Takie życie to piekło.
Pozdrawiam
-
nie wiem o czym bedzie z Toba rozmawial
gdybym ja byla psychologiem to bym spytala ile chorujesz jush
i w ogole sprobowalabym sie jakos dowiedziec co jadasz, ulozyc ci jakas dietke
i w ogole w jak bardzo powazna jest ta choroba (znaczy sie w jakim stopniu Ty jestes chora) bo chyba niedokonca zaawansowana skoro sama chcesz sie z tego wyleczyc :)
Pozdrowionka :*
-
wiesz..ja i tak nie wierzę w psychologów,bo co oni qna matata moga wiedzieć..zazwyczaj tyle ile przeczytali w książce... :roll: :roll: ale są sytuacje w których trzeba...chyba,ze to jest tak,ze Ty sobie wmawiasz tę chorobę...wtedy wystarczy zastanowić się nad sobą i jakoś z tego wyjdziesz... :!: :!: Najgorzej z Tobą nie jest,tak jak kei powiedziała,skoror sama chcesz się leczyć...
ale nie powinnaś się bać..w końcu jest po to żeby Ci pomóc :)
-
coreGirl w końcu po coś ci psychologowie są. A z Agą może nie jest najgorzej, bo zdaje sobie sprawę, że jest niedobrze i że musi coś z tym zrobić, ale nie jest też w porządku. Chyba wszystkie o tym wiemy, że odchudzanie to przede wszystkim odpowiednie uwarunkowania psychiczne. Niektórzy potrafią sobie powiedzieć, że nie będę jedli tego i tego i chudną zdrowo i porządnie. Są też tacy ludzie, jak Aga. Nie potrafią dać sobie rady z samym sobą. Brzydzą się swojego wyglądu i nie widzą innego wyjścia poza udaniem się do kibelka po spożytym posiłku. Są słabi, ale wcale nie znaczy, że gorsi i że już nic nie mogą z tym zrobić. Mogą, tylko potrzebują pomocy, bo sami niekoniecznie dadzą sobie radę. Łatwo jest powiedzieć "Weź się w garść i ogarnij swoje życie". Czasami jest to zbyt trudne.
-
widze Natalka, ze doskonele mnie rozumiesz. wiem,ze jetem chora i chcialabym sie wyleczyc, ale to wcale nie znaczy, ze ze mna wszystko w porzadku! czasami jest tak,ze planuje jakas diete i do poludnia wszystko jest dpobrze, ale jak wroce do domu to zjem kawalek tego, tamtego i sie troche uzbiera, a potem jem i jem,pomimo ze juz nie moge. chcialabym schudnac a boje sie,ze jak powiem rodzicom o mojej chporbie to nie tyle, ze zabronia mi stosowania jakichkolwiek diet, to w dodatku pewnie beda chcieli mnie przytuczyc i wysla mnie do jakiegos osrodka na terapie,a tego boje sie najbardziej!
-
ostatni raz doprowadzilam sie do takiego stanu...nie mobe sie nawet wyprostowac,tak bardzo boli mnie brzuch...od jutra postanawiam podjac walke i zaczac sie leczyc. wiem,ze bedzie trudno,ale kiedys musze. nie wejde na wage,boje sie. moze za jakis czas, jezeli dotrwam. prosze, trzymajcie za mnie kciuki! z jadlowstretu wyleczylam sie sama,moze z bulimii tez mi sie uda. mam w sobie sporo sily do walki z choroba i nie poddam sie!
-
nio to trzymaj się...na pewno znajdziesz w sobie tę siłę...ale jesli nie poradzisz sobie sama idź do psychologa..przecież to będzie znaczyło,że jest to bardzo poważne i nie możesz tego lekceważyć...i nie wstydź się...nie Ty jedna masz taki problem i szczególnie specjaliści będą wiedzieć co z tym zrobić :!: :!:
powodzenia :)
-
ja mam podobny problem jak ty. Mam anemię i nie mogę schudnąć. Ważż 58kg przy 162cm wzrostu, a jeszcze przed wakacjami ważyłam 52kg :-( Od 2 miesięcy nie jem słodyczy, chleba, ćwicze i dopiero3gk. Trzymaj się. Jestem z Tobą! damy radę!
-
ja anemie tez mialam, w lutym. mialam od poprzedniego tygodfnia zaczac walczyc z choroba,ale sama nie daje rady :( .w srode ide do psychologa, wiec moze to cos da...dzieki za wsparcie!