5864881 to moje gg. Proszę pisać :!: :D :) :D
no to loluńciu szybko zbko do psychologa :!: 8) raz....dwa....START!!! leć tam jak najnajnajszybciej :!: :P
Pozdrówka for everyone :!:
Wersja do druku
5864881 to moje gg. Proszę pisać :!: :D :) :D
no to loluńciu szybko zbko do psychologa :!: 8) raz....dwa....START!!! leć tam jak najnajnajszybciej :!: :P
Pozdrówka for everyone :!:
no ja tez jestem za tym psychologiem, bedzie dobrze
Ojej....coś tu cichuteńko :!: :( Czy to ja swoimi poscikami wszystkich odstraszam... :?: :shock: :? :shock:
Nie odstraszyłaś, nie odstraszyłaś :D Odezwałam się do Ciebie na gg ale nie wiem czy doszło bo się nie odzywasz... No a u mnie jak? DO DUPY!!!! Nawet mi się pisać o tym nie chce :( Sama siebie oszukuję :(
każdy ma dzisiaj zły dzień..
oj tak ZŁY DZIEŃ ..zdecydowanie :!: :!: :!: :evil:
Tylko, że ja miałam już jeść :? I co? Mniej... Nie mam do siebie siły :cry: Wywalcie mnie stąd :(
Nie poddawaj się
lolunia ... niekt Cie stad nie wywali .. ale postaraj się :!: :!: :!: :!: :)
Dziękuję kochane :) Jasne, że się nie poddam. Walczę cały czas. Dzisiaj niedziela, czyli wejście na wagę. No i co? 43 kg. Znowu mniej. Jestem genialna :? No nic, liczę na święta. Chociaż z moją psychiką.... :cry:
.....ojej....nie martw się :!: Każdy ma lepsze i gorsze dni :cry:
kofffaj sama siebie mocno i walcz :!: :P
.....boooo....a ja znowu waże 53 :evil: a już było 52, a wczoraj na dodatek miałam doła i albo siedziałam przed kompem, albo spałam, nic więcej :oops: :x
...ale ze mnie LEŃ :!:
lolunia, może rzeczywiście nastrój świąteczny może ciebie podtuczy....OBY!!!
Kochane jesteście wszystkie, naprawdę... Dziękuję za wsparcie. To naprawdę pomaga :)
Asia - nie martw się, jak pisałaś - każdy ma lepsze i gorsze dni :) Teraz weźmiesz się za siebie, poćwiczysz troszkę i za tydzień zapomnisz o tym kilogramiku. Główka do góry :lol:
Właśnie też ostatnio poczytałam troszkę gazet :D i doszłam do wniosku, że sama sobie muszę zafundować kurs akceptacji i polubienia siebie. Macie może jakieś pomysły? Jestem otwarta na propozycje :lol:
Jeszcze raz wszystkim dziękuję :wink: Jesteście kochane, wiecie? :wink:
:twisted:
:wink:
znajdz w sobie cos, co ci sie podoba- moze byc w figurze, ale tez w charakterze. a moze sprobuj sprobowac czegos nowego, np dzialalnosci charytatywnej? ja np czesto jestem u mojej mamy w pracy i siedze sobie z dziecmi gluchymi, stwierdzam, ze to jest bardzo ciekawe doswiadczenie - powodzenia
A wiecie co??Ja tak sobie znajdowałam takie części mojego ciałka które byłu chude,i po iesiącu już mi sie takie nie wydawały..i teraz już ich ie szukam :P
Po 1 ciesze sie, 52,5 na wadze :)
Po2 nikt Ciebi stad nie wywali, jesteś za wyjątkową osóbką żeby takie akcje odwalać
Ejjj MAHCOK to suuuuper :!: :o Ja też chciałabym takie cosik robić, ale w Czaplinku.... :?: :shock: :roll:
No więc laski, co macie w sobie COOL co Wam sie podoba itd itp
ja jak przejdzie mi wirus to wyruszamy z kolezanka na miasto zbierac podpisy na liste "nie w moim imieniu" czyli przeciwko wywozu koni na rzez.
www.viva.org.pl-jak chcecie dzialac charytatywnie to polecam ta stronke!!
chętne do pogadania o anoreksji zapraszam na mailika : gabi_15@op.pl :) lub gg:4039513
sama borykam się z problem bycia chudsza od...jakis 4miechów. schudłam 7 kilosów.przy wzroście 176 waże 50 kg. dzisiaj miałam napad.napad żarcia oczywiście :)
rodzina obiecuje wizyte u psychiatry,ginekologa bo okresu nie mam od kiedy zaczełam odchudzanie. a ja, im czesciej słysze że jestem chuda,tym bardziej staram sie schudnąć...
chciałam uciec od jedzenia,a wygląda na to że zamknęłam sie w jakiejs cholernej pułapce..razem ze swoim ciałem i jedzeniem...
po przeczytaniu wypowiedzi johnego było mi bardzo bardzo smutno .... podziwiam go za to że choroba jego dziewczyny nie złamała go i dalej z nia jest. Nie moge sie z nim zgodzic ze chłopcy nie zwracaja uwage na wage bo zwracaja i to bardzio duza !!!! Ja nie wiem jak to jest.....nie wiem czy grozi mi anoreksja . Na pewno nie mam silnej woli , najgorsze sie zaczeło gdy wpadłam w szał obzerania bo poczatkowo bardzo sie pilnowałam. Wazyłam 39 kg przy 160 cm wzrostu i byłam bardzo szczupła ale ten rok temu jakos miałam bardzo silna wole.... bardzo sie pilnowałam ale jakos nie odczuwałam tego boleśnie. Teraz jest 100 razy gorzej :cry: ech nie chce mi sie juz zyc ... loluniu mimo wszystko ja ci zazdroszce . Jesteś wysoka i mozesz przytyć nawet 10 kg spokojnie ! wiem ze sie pewnie za to na mnie wkurzysz bo nikt nie lubi takiego gadania mnie od razu by szlag trafił ale naprawde masz to szczeście ze jestes wysoka 1 ze mnie taki kurdupel który na pewno juz nie urosnie i każdy kilogram od razu widac.... 3maj sie pa !
Lolunia01, jestesmy w takim razier identyczne pod wzgledem tego, co mamy pod sufitem... Odezwe sie na pewno do Ciebie, jesli zechcesz... Razem mozemy powalczyc. na prawde musisz wiedziec, ze nie jestes jedyna-tez rozpaczam na mysl, jak piekne byloby zyciie, gdybym po prostu przetsla myslec o jedzeniu.... :cry: obsesja!!
3maj sie kochaniutka
Mną też zawładnęła pro - ana. Mam 176, przez pewien czas ważyłam nawet momentami 46 kg. Wtedy prawie nic nie jadłam , teraz waże 51 kg (jem ok 800 kcal). Znam tabelki z kaloriami, wiem ile moge spalić, pije ziołowe herbatki odchudzające itd. Był psycholog, kłutnie z rodzicami, rzucanie jedzeniem po kuchni, chowanie go itd. Potrafie kłamać, oszukiwać. Nikt mnie nie pokona. Teraz chcę ważyć 49kg. Oby nie mniej oby nie wiećej. Teraz w sumie czuje się jakbym miała bulimie. Mam np. rano atak i wchłaniam 400 kcl, ale potem nic nie jem. To straszne, nie chce w tym dłużej trwać... ale wiem że to już nigdy się nie skończy. kiedyś się zaczęło i bedzie trwać.
Dlaczgo ?
Nikt mnie nie kocha, nikt za mną nie tęskni, nikt mnie nie przytula. Jestem sama.
Nikt nie chce do mnie pisać.
Wydawało mi się, że ktoś mnie kiedyś kochał, ktoś śledził wzrokiem na szkolnym korytarzu. Czasami patrzyłam się w jego stronę. Próbował mówić cześć. Ja?-nie odpowiadałam. Czemu?- nie wiem. A może jestem taka zła. Czułam wyższość, jak jakaś królewna. Wiem , że lubił na mnie patrzeć. To było ciekawe uczucie.Bardzo pozytywne. Czułam nagle, że ktoś kocha , tęskni za mną ,za moim widokiem. Przychodzi tu min. dlatego aby mnie zobaczyć.Ja, już nie pamiętam jak on wygląda. Skończyły się przygotowywania do bierzmowania. Jego tu już nie ma- o tej samej godzinie w Kościele.
Żałuje , został wstyd. Wstydzę się tego, że taka byłam. Że nie odpowiadałam tego :Cześć! Może dla kogoś to coś znaczyło. Czekał na to. Cierpiał.
A ja... JA chyba się w nim zakochałam. MOże nie był naj naj naj. Ale miał piękne zielone oczy. Właściwie już tylko tyle pamiętam.
Chce zapomnieć. Ale nie moge. Nie mam nowego uczucia, nowej miłości.
Nienawidze swojej szkoły, a miałm tyle mażeń...
Czy to normalne , że jeszcze nigdy nie spotkałam miłości. Nie chodzi mi tu o wielką, nieskończoną, zwieńczoną ślubem i przyrzeczeniami..., ale taką na teraz... na chwilę...na czas trwania jakiejś przygody.
Przecież wiem, że bez niej cierpie, miewam chumory itd. Jestem ja i moja anoreksja.. teraz bulimia..sama nie wiem . NIe chce bulimi...wolę anoreksje.Chce to skończyć. Cierpie...i cierpie...CIĄGLE! Zastanawiam się, po co jeszcze ciągnę dalej tę życiową farsę.. może pomyłkę. Dzień moich urodzin to dzień przeklęty.
Miałam plany,marzenia,wybrany kierunek studiów.Wiedziałam kim chcę być. Teraz za wszelką cenę chce zninąć. Szkoda, że inni mnie widzieli na tym świecie, gdzieś ukratkiem pomykającą. Ale może już niedługo. ZRobie to co zrobiła ONA. ale ONA stchurzyła, a ja to zrobie do końca.
Teraz jestem bez uczuć, zimna jak skała.
Po przeczytaniu twojego listu zrobiło mi sie bardzo smutn o . Uwierz mi ... wiem bardzo dobrze co przezywasz.. Czujesz sie bardzo samotna . Czy wiesz ile ja razy pisałam w pamiętniku to co ty ??? Nikt mnie nie kocha, nikt za mną nie tęskni, nikt mnie nie przytula. Jestem sama. Pisałam to milion razy . Mssz już tak dość że chcesz popelnić samobójstwo.... o tym też nieraz pisałam . Ech nie nadaje sie kompletnie do pocieszania i do doradzania dlatego że za bardzo wiem co czujesz i ze nic cie teraz nie pocieszy !!! Ja owszem czytam nieraz wspierajace mnie na duchu listy ... ale tak naprawde ... i tak cały czas mysle , ze i tak mnie nikt nie rozumie. Zajrzałam jeszce raz do twojego listu ... Mogłambym sie podpisac pod każdym zdaniem !!!! Czy tro normalne że nigdy nie spotkałam miłosci ? - tak piszesz . I ja sie o to pytam .Jestem zimna jak skała- wemnie też ciepła już nie ma. Ech nie wiem.... czy masz przyjacióke ? Jesli tak to zwierz sie jej . Ja tego nie zrobie bo nie mam , ale moze tobie rozmowa pomoze. Nie wiem co sądzisz o psychologu . Pewnie nic dobrego . Ale jesli jednak dobrego...skorzystaj... Mam nadzije że ci sie uda...wierze w ciebie :!:
ja tez jestem całym serduchem z toba i syskim ktorzy maja podobny problem....... bo najwyrazniej ja tez zaczynam go miec.. :( wczesniej to bagatelizowałam i wysmiewalam tych ktorzy mowili mi ze cos ze mna nie -tak.....ale to tak jak alkoholik mowi ze juz nie pije i nie jest alkoholikiem, narkoman, ze nie jest narkomanem itp. tak samo ja mowilam ze "juz sie nie odchudzam" :cry: ehhh......ciezko
pozdrowka:*******
NIe wiem czy jestem anorektyczką, bulimiczką czy też samobójczynią.
Generalnie jedno jest pewne jem ale max 1000 kcal , zawsze zazwyczaj zatrzymuje sie na 800 kcal. 1000 to szczyt obrzarstwa.
Ale czasami miewam napady, i wtedy wymiotuje.
Nienawidze się. Czuje sie taka samotna, i tak mi z tym źle.
Mam koleżanki, przyjaciółke, jak chce moge z kimś o tym porozmawiać,ale ja nie chce. Czuje się taka zawieszona jak komputer.
hm....
bywaly dni ze jadlam 400-600kcal.
i tak przez pol roku :?
teraz staram sie jesc troche wiecej...ale kiedy dochodze do ok. 1000 to zaraz zaczynam miec wyrzuty sumienia :( wiem ze to chore, ale tak juz jest....to odchudzanie niezle namieszalo mi w glowie...z tego cio widze nie tylko mi .....
3mcie sie:**trzeba zaczac normalnie zyc...
Katharos ile czasu juz tak zyjesz??
ja już nie potrafie sobie z tym poradzic...bo według mnie to co robie jest normalne...jak zjem wiecej to pije litry czerwonej herbaty i biore pigułki...
mój mail to gabi_15@op.pl gdyby któras z Was chciałaby poklikac ... bo w "realu" nie mam siły zeby z kimkolwiek o tym rozmawiac...
ja tez juz mam dosc :evil: kiedy juz uswiadamiam sobie ze tak dalej nie mozna, ze niszcze sama siebie i chce wrocic do normalnego stanu, zaczynajac powoli jesc wiecej i kiedy zaczyna mi sie udawac, nagle cala rodzina robi mi dziką awanture, o to ze nie jem, ze jestem nienormalna, ze co ja wyprawiam itp.nie widza ze sie staram.....i to mnie zniecheca najbardziej :( . kolko sie zamyka :? jak cos to piszcie kasiooniablond@wp.pl
Chyba co druga dziewczyna na tym forum przeszła coś takiego... Ja też... Jadłam 200 kcal dziennie, do tego stosowałam dietę bezglutenową (muszę ją stosować), ćwiczyłam codziennie, gdy kładłam sie spać byłam tak głodna, że zasypiałam 3-4godz (szłam spać o 00:00, zasypiałam o 3:00, a wstawałam o 6:00 lub 7:00. Skończyło się na wizytach u psychiatry (ważyłam 49 kg przy wzroście 172cm). Wyszłam z tego dzięki moim rodzicom, nie dzięki tabletkom psychiatry i jego pogróżkom;/ Nadal jestm w jakiś sposób ograniczona przez tamte wspomnienia, nie jem kolacji, tylko w piątki nie chodzę głodna spać... Mimo to ważę 60kg, czasami znowu bym chciała mieć taką silną wolę, jak wtedy, ale boję się ciągłego głodu i odliczania czasu od śniadania do obiadu. Długo by opisywac jak wtedy moje życie wyglądało, bo chyba już każda z nas to napisała wcześniej. Mogę napisać w skrócie mój jadłospis, skrót dnia, ale nie wiem czy kogoś to zainteresuje...
7:00 śniadanie (2 ryżowe kółka lub 3 kromki ryżowe Wasa)
30 min marszu, szkoła, 30 min marszu
16:00 Obiad (w zależności co było na obiadnp 4 kluski, trochę zupy, "wodzionka")
17:30-18:30 ćwiczenia (brzuszki, bieganie, tańczenie, elementy boksu, ćwiczenia ciężarkamina ręce itd)
Nauka, oglądanie książek kucharskich, szukanie stron na internecie o dietach itd
00:00 "Sen"
Dodam jeszcze, że każdy gram który mi "przybył" od razu odczuwałąm, bo czułam jakbym wbijała się w moje łóżko itd
Pewnie każdy się ździwi, że tak mało kcal jadłam, ale doszłam do takiego momentu, że naprawdę tyle jadłam w końcowej fazie, wcześniej trochę więcej...
hmmm... dawno mnie tu nie bylo :)
nie wiem czy to dobrze, ze znow odpisuje. Ale wiem, ze dobrze, ze skonczylam z tym chorym, cholernym dzienniczkiem kcalorii ktorego bylam wiezniem ;/
przy 168cm wzrostu wazylam najmniej 36kilo. teraz doszlam do 43, ale oprocz tych postepow na wadze, raczej nie ma tych najwazniejszych- w glowie...
chodze do psychologa, jem, staram sie, chce to w sobie zwalczyc. te obsesje ciala, wagi, jedzenia....dzis wiem duzo wiecej niz rok temu, gdy zaczynalam sie odchudzac, niz pol roku temu gdy tak bardzo chcialam "utrzymac wage", bojąc sie jo-jo, ze ubylo mnie 25kg :|
wiem tez, ze moje cialo i cale to odchudzanie jest tylko narzedziem, zeby pokazac cos innego...przed czyms sie obronic, lub z czyms walczyc.... niestety nie wiem co to jest...ale mam nadzije, ze dotre do sedna i to zwalcze ;)bo jesli tak nie bedzie, to mimo prawidlowej wagi, dalej bede miala ten sam problem, moze troche uspiony, ale nadal zywy...mogacy sie w kazdej chwili obudzic i powrocic. w odchudzaniu, lub w kazdej innej postaci.
wybaczcie, ze to powiem, ale do tej strony odnosze sie z wielka niechecia. moja krytyka wynika chyba z przekonania ze tego rodzaju serwisy "pomagaja" niektorym w krotko mowiac "autodestrukcji"....a po za tym kumuluja kult ciala rosnacy jak trujacy, podstepny chwast w spoleczenstwie...
rzecz jasna sa tez osoby, ktorym ta strona pomogla zdrowo schudnac i zdrowo pozegnac z odchudzaniem-szczerze gratuluje i podziwiam :D
chcialabym miec juz to za saba. te walke, z sama soba...
buziaki:****
Wyobrazam sobie jakie to straszne T.T. JA np. nie moge teraz zjesc nic co zabronione, ni slodyczy ni cukierka itp. Po porstu nie moge w siebie wmusic... Jednak raczej anorektyczka nie zostane, nie mam tej silnej woli. Ta silna wola o ktorej mowicie moze byc i przeklenstwem i marzeniem... Ech...
Moja kolezanka z którą poznałąm sie w szpitalu( do którego trafiłam zpowodu anoreksji )na początku była nie do zniesienia chowała jedzenie do torby,ale jak sie z nią rozprawiłysmy to potem tak zaczeła jeść ze balłysmy sie ze wpadnie w otyłoś .Ateraz jak z nią czasami gadam na GG to twierdzi ze sie cały czas objada ze tak powiem.Ale ja w to zbytnio nie wierze ze całą czekolade czy chipsy zje na raz itp.Niwiem co o tym myśleć ..
Ja mam baaardzo podobne problemy.
Jest już coraz lepiej,ale to tylko dlatego,że duzo już za mną.. i dużo się napłakałam zeby zrozumieć pewne rzeczy...
Zaczęło się 27 lutego (pamietam ten dzień,bo dużo zmienił)
zaczęłam baaardzo radykalną dietę...700-800 kcal dziennie.. i tak przez dwa tygodnie potem po każdych dwoch tygodniach coś dodawałam,ale znacznie za mało..
Nie byłam wcześniej gruba.. moze poprostu cale te postanowienia o diecie spowodowało to,ze moje kumpele zawsze były chudsze ode mnie.. chciałam być jak one..
PO 3 miesiącach okazało sie,ze ważę 41 kg.
Nauczyciele ciągle wzywali moich rodziców do skzoły,bo sie o mnie martwili i wylądowałam u wielu lekarzy. Rodzice wciąż nie ustaninie już chyba od dwóch miesięcy mi powtarzają,ze jestem anorektyczką.. i,ze mam jeść! To jest nie do wytrzymania.. strasznie!Trafiłam najpierw do psychologa skzolnego,ale on nic nie pomógł. Parę rzeczy zrozumiałam dopiero miesiąc temu...
Nigdy nie byłam biuściatą laską,bo mam 14 lat i troche wolno dojrzewam jak na mój gust.. odkąd się odchudzam nie mam od lutego okresu..:/ a piersi to już w oóle :/ Gdy poszłam do lekarza rodzinnego to pani dktor zwyczajnie mnie opieprzyła. Powiedziała,ze mam tyłek jak facet, nie bede mieć moze dzieci,że musze jeść,bo mam piersi jedenastolatki i w ogóle! Ta wizyta dużo dała mi do myślenia.
Do teraz trudno mi jest się przemoc i jeść więcej.
przytylam do 42 kg,ale jak szłam na badanie krwi to byłam na czoczo glodna 2 godz. i w ciagu tego czasu schudłam 1 kg :/ Moj organizm jest nastawiony na wieczną diete i dlatego wciąż chudnę! jem normalnie,ale....
został mi chyba już nieodwracalny uraz...
nie jem śmietany,majonezy,normalnych słodyczy i w ogole!
Nie liczę już kalorii ,ale patrzę wciąż na to co i ile jem! Tabele kaloryczne znam na pamięć,bo nauczyłam się ich będąc na diecie.. Chciałabym przytyć do 46 kg żeby dostać okres... ale póki co nie udaje mi się :( jem normalnie,ale to nic nie daje. Nadak troche boje się,ze bede ważyć za dużo,ale staram się o tym nie myśleć. jestem przedarta jakby w pól (mam w sobie dwie osoby) jak zaczynam jeść to z jednej strony myślę tak jak dawna Magda która kochała jeść,a z dryugiej jak anorektyczka. Jest mi cieżko... Chcę mieć biust i okres!! Chcę byc normalna! Nie potrafię niczego slodzić,z mamą wykłócam się o każdy posilek i jest okropnie :( Chcę przytyć,ale czasem nie potrafię się przemóc :( Za parę dni kolejna wizyta u lekarza.. boję się,bo nie nie przytylam:(
POMOCY!!!!!!
Boje się tycia dlatego gdy sie przebieram to zamykam oczy zeby nie patrzeć na brzuch.. boję się,ze zobaczę tłuszcz :(
Ja mam baaardzo podobne problemy.
Jest już coraz lepiej,ale to tylko dlatego,że duzo już za mną.. i dużo się napłakałam zeby zrozumieć pewne rzeczy...
Zaczęło się 27 lutego (pamietam ten dzień,bo dużo zmienił)
zaczęłam baaardzo radykalną dietę...700-800 kcal dziennie.. i tak przez dwa tygodnie potem po każdych dwoch tygodniach coś dodawałam,ale znacznie za mało..
Nie byłam wcześniej gruba.. moze poprostu cale te postanowienia o diecie spowodowało to,ze moje kumpele zawsze były chudsze ode mnie.. chciałam być jak one..
PO 3 miesiącach okazało sie,ze ważę 41 kg.
Nauczyciele ciągle wzywali moich rodziców do skzoły,bo sie o mnie martwili i wylądowałam u wielu lekarzy. Rodzice wciąż nie ustaninie już chyba od dwóch miesięcy mi powtarzają,ze jestem anorektyczką.. i,ze mam jeść! To jest nie do wytrzymania.. strasznie!Trafiłam najpierw do psychologa skzolnego,ale on nic nie pomógł. Parę rzeczy zrozumiałam dopiero miesiąc temu...
Nigdy nie byłam biuściatą laską,bo mam 14 lat i troche wolno dojrzewam jak na mój gust.. odkąd się odchudzam nie mam od lutego okresu..:/ a piersi to już w oóle :/ Gdy poszłam do lekarza rodzinnego to pani dktor zwyczajnie mnie opieprzyła. Powiedziała,ze mam tyłek jak facet, nie bede mieć moze dzieci,że musze jeść,bo mam piersi jedenastolatki i w ogóle! Ta wizyta dużo dała mi do myślenia.
Do teraz trudno mi jest się przemoc i jeść więcej.
przytylam do 42 kg,ale jak szłam na badanie krwi to byłam na czoczo glodna 2 godz. i w ciagu tego czasu schudłam 1 kg :/ Moj organizm jest nastawiony na wieczną diete i dlatego wciąż chudnę! jem normalnie,ale....
został mi chyba już nieodwracalny uraz...
nie jem śmietany,majonezy,normalnych słodyczy i w ogole!
Nie liczę już kalorii ,ale patrzę wciąż na to co i ile jem! Tabele kaloryczne znam na pamięć,bo nauczyłam się ich będąc na diecie.. Chciałabym przytyć do 46 kg żeby dostać okres... ale póki co nie udaje mi się :( jem normalnie,ale to nic nie daje. Nadak troche boje się,ze bede ważyć za dużo,ale staram się o tym nie myśleć. jestem przedarta jakby w pól (mam w sobie dwie osoby) jak zaczynam jeść to z jednej strony myślę tak jak dawna Magda która kochała jeść,a z dryugiej jak anorektyczka. Jest mi cieżko... Chcę mieć biust i okres!! Chcę byc normalna! Nie potrafię niczego slodzić,z mamą wykłócam się o każdy posilek i jest okropnie :( Chcę przytyć,ale czasem nie potrafię się przemóc :( Za parę dni kolejna wizyta u lekarza.. boję się,bo nie nie przytylam:(
POMOCY!!!!!!
Boje się tycia dlatego gdy sie przebieram to zamykam oczy zeby nie patrzeć na brzuch.. boję się,ze zobaczę tłuszcz :(
U mnie było tak ,że tez byłam u lekarza i dobrze zrobił bo wysłał mnie do szpitala zebym przytyła.Dobrze zrobił ponieważ w domu bym nigdy chyba nie przytyła chociaż bym chciała,lepiej mi było przytyc w szpitalu.Więć przytyłam ale ponad miesiąc tam byłam . Jak tam trafiłam mialam 37 kg a jak wyszłam około43 kg.Najlepsze było to ze odzyskałąm utracone piersi i co najważniejsze okes powróci :D A moze niech cię wyślą do szpitala chociaż na 2 tyg moze ci sie uda albo do jakiejś cioci na wakacje .Naprawde musisz przytyc bo ty chyba masz 14 lat jak sie nie myle?przemyśl to ..
sorki pomuyliłam sie z wiekiem
ja chyba nie wpadła bym w anoreksje.mam taką blokadę że musze jeść i koniec.
To chyba różnie bywa.
Ehh... ja trzy lata temu miałam dziwną, nazwijmy to, przygodę. Poznałam chłopaka w abrzdo romantycznych okolicznościach. Gadaliśmy dośc długo, było super. Ale problem w tym, że było ciemno. Później, jak zauważył, że szkieletem nie jestem, a wtedy to troszku więcej ważyłam, to patrzył już na mnie inaczej. Była jedna średnia randka, przyszły wakacje i rozstanie. Nie odzywał sie do mnie do września, a potem zaczął mnie unikać. Było mi przykro i nieswojo bo nadal mi się podobał. A potem stało się najgorsze. Chodziliśmy razem z tym chłopakiem i moim dobrym przyjacielem razem na chór. I ten (cenzura) powiedział mojemu przyjacielowi, że zerwał ze mną bo byłam za gruba. A mojemu kumplowi się to wymsknęło. Wpadłam w depresje. Nie mogłam uwierzyć, że można mnie było tak potraktować. Chodziłam smutna, wprowadziła strasznie rygorystyczną diete. Jadłam obiady aby rodzice się nie zorinetowali, tyle że tylko obiady i nic więcej. czasem Kubusia w szkole dla niepoznaki. Zaczęłam ubierać się na czarno, a na domiar złego ten (cenzura) podrywał już moją koleżankę z klasy. Byłam blada, klapnięta, bez sił i sensu życia. Co ciekawe zauwazyli to wszycy oprócz moich rodziców. W dwa tygodnie schudłam 5 kg. Ale moi przyjeciele stanęli na wysokości zadania. Gadali, gadali, aż w końcu się z tego wygrzebałam. Troche to trwało. Nawet moja pani od biologii codzinnie pytała co jadłam. Wszyscy mnie wsparli (oprócz rodziców którzy niczego nie zauważyli). Miałam wtedy 15 lat. Ostatecznie nic mi nie było, dopadło mnie jojo, ale czułam się lapiej. Odwapniłam sobie zęby i kości. od dentystki dostałam taką bure, że myślałam że spadne z fotela. Musiałam pół roku łykać tabletki z wapniem.
Najgorsze jest to, że właściwie teraz też odchudzam się dla chłopaka który mnie nie chce. Boje się, że poepłnie te same błedy, ale staram się na wszystkim panować. Pije i łykam witaminy i wapń, chudne rozsądnie i ćwicze. Pamiętam, że mam kochających przyjaciół. Jest tylko jeden problem... Czy to tak naprawdę coś da i czy będe umiała przestać gdy okaże się, że on mnie poprostu nie chce...