-
No Tak...
Znowu zniknęłam na kilka dni, ale to z powodu problemów internetowych. Prawdopodobnie za tydzien będę u siebie, wiec pewnie dieta i net pojda gladko (mam nadziej :roll: .
Wszyscy sie na mnie patrza jak na kosmite, bo porcje nadal utrzymuje zmniejszone.. Nie jest wiec chyba zle.. No, przynajmniej ja tak mysle..
Jedyny problem jest taki, ze ciagle mam malo ruchu.. Jak bede w domciu to odrazu wskakuje na mojego orbitreka.. Bo musze sie pochwalic, ze mimo nietrzymania przeze mnie diety przez ostatnie miesiace, na nim sobie dosc czesto uzywalam... :P Ale teraz u mamusi sie minimalnie rozleniwilam i mimo ze ma rowerek treningowy to nie bardzo chce mi sie na nim jezdzic..
A wracam o 2 tygodnie wczesniej do domu, bo ponoc maz sie za mna okrutnie stesknil.. :D Ja zreszta za nim tez...
:D
Pozdrawiam was goraco i dziekuje za odwiedzinki.. Pa pa
-
Haniu, ja widzę po sobie, że ruch to podstawa, dieta też, ale jednak bez ruchu to nie to.
Jeżdżę na moim rowerku od 3 czerwca codziennie i są efekty: mniejsza waga, mniej centymetrów a zanim zaczęłam pedałować miałam strasznie długi zastój, waga ciągle pokazywała uparcie 60,8 kg, ale wreszcie zaczęła spadać.
Owszem, stosuję dietę, ale pozwalam sobie też na małe co nieco, lody czy kawałek ciasta czy czekoladkę.
Podejrzewam, że gdyby nie rower, to waga dalej by stała w miejscu.
Jak już wrócisz z wywczasów w Polsce do domciu, to weź się poważnie za orbitreka, a waga zacznie spadać! Wierzę w to!!!
Buziaki i miłego wypoczynku!
-
-
Haniu, a może jednak w wolnych chwilach sprawdzisz ten rowerek?? :) Tak czy siak absolutnie chwalę za utrzymywanie zmniejszonych porcji!
-
haniu:)
widzę że obie jesteśmy z powrotem z mocnymi postanowieniami...
uda nam się!!!
buziaczki
-
Haniu, czy Ty wciąż w Polsce?
Jeśli tak to życzę dalszego wspaniałego wypoczynku!!!!
-
Jestem juz w domciu u siebie i bardzo serdecznie was witam....
Stanelam dzis na wage i moje oczy poprostu stanely w slup!!! 68kg!!!!!!!!!!!!!!!!
No, tego to sie nie spodziewalam, szczerze mowiac... Zalamka, jednym slowem.. Nic tylko brac d... w troki i do roboty..
Przywiozlam sobie ksiazke o diecie kensington i mam zamiar jej sprobowac.. Czy ktoras z was moze na niej byla??
Jak narazie to robie porzadki i piore.. Dzien umiarkowanie zajety...
Na sniadanko zjadlam:
bulke razowa z maslem, wedlina, ogorkiem, rzodkiewka i pomidorem. A do tego kawa z mlekiem.. Chyba nie bardzo dietetycznie... :roll: Znowu..
Chyba mnie te drozdzowki w Polsce wykonczyly.. No i brak porzadnych cwiczen...
Narazie suwaczka nie zmieniam, bo jeszcze sie porzadnie nie wyproznilam.. :oops: I gazow mi sie nazbieralo co niemiara.. Ja tak zawsze po podrozy... 19 godzin siedzac w miejscu...Juz chyba wiecej nie pojade autokarem...Mam nadzieje, ze jutro ta wredota pokaze mniej, chociaz samej ciezko mi w to uwierzyc... :roll:
-
Zmianilam jednak ten suwak...Ech.. Szkoda gadac..
-
Hania, nie ma co się użalać, tylko ostro brać do roboty :lol: :lol:
Będzie dobrze, ale zawsze trochę szkoda, że znowu od początku musisz.
Dasz jednak radę, wierzę w to!
Ja już się tak zawzięłam, że nie popuszczę: codziennie rower, dietka, ale umiarkowana, czasami sobie pozwalam na małe co nieco :wink:
Haniu, dzisiejsze śniadanko wcale nie było złe, grahamka z samego rana, czemu nie?
Trzymaj się kochana :P
-
HANIU, BARDZO SIĘ CIESZĘ ŻE JUŻ JESTEŚ :D
Co do suwaczka, to nie tylko ty zmieniłaś swój :oops: wiem, że to żadne pocieszenie, ale jednak :wink:
wakacje jednak nie sprzyjają diecie :!:
o tej diecie o której pisałaś nic nie wiem, ale chętnie się dowiem jak co nieco napiszesz :D
będzie dobrze :!: