zabrałam się do tego od du*y strony i teraz mam za swoje
Chyba potrzeba mi pomocy, jakiegos wsparcia, bo zaczynam szalec. Od pazdziernika do polowy grudnia 2005 r. schudlam ok. 15 kg (pozniej juz starcilam rachube) no i z 71-kilowego grubaska zrpbila sie fajna laska. Tylko nie na dluog. Cwiczylam jak oszalala, malo jadlam, pozniej wazylam wszystko (hmmm glownie salate) z dokladnoscia do grama, no i wpadlam. A jak mnie juz wycigneli to zaczal sie proces odwrotny. dzis waze 65 kg i jak tak dalej pojdzie to hmmmm, bedzie tak samo jak w pazdzierniku, a byc moze gorzej. A myslalam ze efekt jo jo to bzdura :).
I jak niewatpliwie jest mi glupio, ze prosze o pomoc, ale w domu mi nie pomagaja. Docinki typu "o matko znowu tak strasznie przytylas" wcale mi nie pomagaja, wrecz przeciwnie ide sobie po czekolade. Potrzebna mi motywacja, bo z odstawieniem slodyczy i cwiczeniami nie bedzie problemu tylko musze wiedziec po co mam to robic.
Dziele sie problemami i prosze o porady. calusy