po długich przemyśleniach...
dziekuję za odpowiedzi :)
jestem więcej nish mile zaskoczona poniewash większość osób odchudzających stawia na szybkość niekoniecznie na jakość... sama dzisiaj padłam ofiarą takiego myślenia... doszłam do wniosku, że moshe tak zastasować na początek 3 dni diety mlecznej oczyszczającej - to akurat 3 kilo :)... potem się opanowałam - opamiętałam - bo właśnie takiemu myśleniu chcę przeciwdziałać...
chcę przeciwdziałać ewentualnemu zwątpieniu w siebie... w swoje ciało... co z tego, że w kilka dni schudnę te 3 kilo jak dopsze wiem, że potem przytyję kolejne 4... i niestety będę się czuła wybitnie ociężale...
jush mało czasu do mojej godziny zero... a w ramach przygotowania zrobiłam sobie pedicure :)... jutro symboliczna depilacja - brrrrrr - czy tylko ja nienawidze depilowania tylniej części ud????
proshe 3majcie za mnie kciuki... ja 3mam za wszystkie swoje współtowarzyski... i dieta ma nie być cierpieniem... ma być przyjemnością... ma spowodować, że poczujemy się lżejsze i piękniejsze :)... a wtedy do pewności siebie - tak potrzebnej w dzisiejszym świecie - bardzo niedaleko :)
jestem szczerze przekonana, że tym razem mi się uda :)
pozdrowienia :)
Re: minął pierwszy dzień...
Cytat:
Zamieszczone przez gigii
od dzisiaj chciałabym dołączyć jeszcze 50 brzuszków dziennie :D
to ja też się zadeklaruje, bo ostatnio jakoś zaniedbałam poczicwe brzuszki :oops:
gratuluję wytrwałości :!: całkiem dobrze Ci idzie, ale takie małe niepowodzenia są również wskazane, bo dopingują do dalszej walki :D :D
:D :D pozdrawiam :D :D
ash jestem na siebie zła... wrrrrr...
wczorajszy dzień był kompletną dietetyczną porashką - nie zjadłam przerażająco dusho... nie sądzę by wyszło więcej nish 2000 kcal... ale... po raz kolejny przygnębia mnie moje gadanie i nic nie robienie...
mam jush tego dość... dziwnym jestem stworzeniem... przemądrzałym i zarozumiałaym... a właściwie nie mam ku temu powodów...
do trzech dni sztuka... nie kce być na siebie zła :( kce się lubić :D
kształcące czytanie książek...
drogie forumowiczki!!!!
kciałam napisać, że dorwałam ksiażkę Sharon Wegscheider-Cruse "poczucie własnej wartości"... kupiłam ją jush co prawda w listopadzie, ale właściwie dopiero dzisiaj zaczęłam ją czytać ze zrozumieniem ;)
polecam... autorka traktuje obżarstwo na równi z innymi nałogami - narkotykami, paierosami... substancje takie nazywa emocjonalnymi truciznami :D
na czym to polega - mianowicie... każdy z nas ma w sobie ukryte problemy z dzieciństwa... błędy, które ciągle powtarzamy jako dorośli... aby te problemy zminimalizować - trujemy je tzw. emocjonalna trucizna... błędne koło - przez moment jest fajnie, a potem problem pojawia się od nowa dwa razy silniej... w moim przypadku to się zgadza :D
w ogóle niewiele przeczytałam na razie tej broszurki, ale jest napisana lekkim językiem i na prawdę trafia do czytelnika :D myślę, że warto poświęcić dla niej troszkę swego życia - sama idę teraz kontynuować budowanie poczucia własniej wartości :)...
lisico ago - pozdrawiam :D napisz jak Tobie idzie... ja się mogę pochwalić, że jak dotąd za dzisiaj jestem z siebie zadowolona - moshe tesh troche z powodu lekturki :)
pozdrawiam...