-
Hmmmmm, hmmmmmmmm..........
Weekend zalicza się zdecydowanie jako nieudany pod względem dietkowania.... :oops: :oops: :oops:
Ale dziś już wzięłam się w garść mam nadzieję. Zjadłam 950 kal, spaliłam ponad 1300. Ale to pewnie jak zwykle pierwszy dzień, potem znowu mi się nie uda...
W dodatku ktoś chce się ze mną umówić. Poznaliśmy się przez internet i jak dotąd rozmawialiśmy po prostu na gg. Nigdy nie było mowy o spotkaniach i o tym, żeby z tego mogło być coś więcej niż prosta wirtualna znajomość i pogaduchy... A teraz on wyskoczył ze spotkaniem... A on nie wie, jak wyglądam... Ja nie wiem, jak on wygląda... Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, nie sądziłam, że będzie to potrzebne. I pewnie znając życie właśnie te moje kilogramy wszystko zepsują... Mam ochotę po prostu zniknąć i nie odezwać się więcej do niego. Wiem, że to tchórzostwo. Ale kurcze, nie mam odwagi no. Boję się jego reakcji... Głupia jestem...? A może mam rację...? Eh...
-
Za tydzień się zważę. Dopiero za tydzień. Bo nie mam wagi tu w Krakowie. Ale to dobrze. Bo jak ją tu miałam, to wchodziłam 5 razy dziennie i się wkurzałam, że efektu nie ma. A teraz jest szansa, że od razu efekt będzie widoczny i to nie półkilowy, a może nawet 2 albo 3 :)
Nadal nie mogę sobie poukładać dnia, żeby jeść regularnie. Zjadam zazwyczaj śniadanie 250-300 kal koło 9-10, potem pozajęciach między 16 a 18 obiad, nawet do 500. Czasem w międzyczasie jakiś sok wypiję. No i wieczorem, już koło 20 coś tam przekąszę - jabłko, kalafiora kawałek albo marchewkę. Fatalnie, wiem. Ale jakos nie mogę się z tym poukładac. dziś robiłam sobie test osobowości i wyszło mi między innymi, że pod względem zorganizowania pracy i w ogóle dnia mieszczę się poniżej przeciętnej:(
No właśnie...
Co innego gdybym miała regularnie zajęcia albo pracę od do. A ja mam tak w cały świat. Raz rano, raz po południu. Eh... bez sensu. Dobrze chociaż, że o tej 20 zawsze jestem, bo to moja pora na ćwiczenia.
A teraz zmykam na wykładzik. Szybkim spacerkiem oczywiście :D
-
Casiek czytam Twoje posty , ale ciężko mi coś pisać . W domu mam nie podłączony komputer a w pracy internet strasznie wolno chodzi i robienie czego kolwiek na nim trwa wieczność .
W te wolne dni poproszę brata o podłączenie domowego komputera i będę tu się częściej udzielać.
Iza
-
hejka...
jeśli mogę coś doradzić... a propo tego ktosia ;) nie bój się... jeśli człowiek z Tobą rozmawia i to lubi- to będzie dobrze... nie wszyscy oceniają ludzi po wyglądzie... a wiesz, że "...wszystko się może zdarzyć ..." :P [wiem co mówię :D]
Pozdrawiam
-
Mam w domu podlaczony komputer.
Tylko z polskimi literkami klopot.
Muszę sprawdzic co z nimi nie tak.
Z dieta marnie :oops: :oops: :oops:
-
Witaj grimko!!!
Bardzo się cieszę, że Cię widze u mnie znowu:) Co się dzieje z dietą?Gorsze dni? Nie martw się, zdarza się każdemu. Przeczekaj kryzys i nie daj się! :D Albo jeszcze lepiej zwalcz go!!!
U mnie póki co idzie świetnie. Pewnie dlatego, że to pierwszy tydzień. A w weekend może być różnie... Trochę słaba bylam dziś, ale to na pewno dlatego, że jem za słabe śniadania. I potem rzucam się na obiad jak szalona. Więc trochę podniosłam sobie kaloryczność pierwszego posiłku.
Eh, takie slonko na zewnątrz, a ja nie mam roweru:((((
Ale może jak do domku pojadę we wtorek na kilka dni to sobie pobiegam. Zobaczymy
Pozdraiwam serdecznie:)
To jeszcze się dopiszę, bo mi się nudzi trochę :P Właśnie skończyłam ćwiczyć.
Jak tak sobie popatrzyłam na listę tego co zjadłam, to długaśna! Ale większość produktów ma od 20 do 70 kalorii, tylko dwa przekroczyły 100, a jeden 200 (zupka chińska, wiem - zabójstwo, zero pożytecznych składników, ale zapychająca, ciepła i szybka, a tego mi dziś było trzeba, bo obiad jadłam na jednej nodze...) :wink:
I naskładało się tego tylko 990kal. Ale jeszcze dojdzie szklanka mleka, które zaraz idę podgrzać. To jakieś 100 z kawałkiem, w sumie koło 1100. Uwielbiam wypić sobie wieczorem gorące mleczko, nie wiem czy to pożyteczne dla diety, bo robię to zazwyczaj koło 21 albo i później, ale super rozgrzewa :) i dobrze się śpi :) Bo ostatnio to mi się jakieś wojny i strzelaniny śniły :(
Na liczniku spalonych kalorii mam ponad 1400.
Kurczę, rozmroziłam lodówkę w sobotę i od tamtej pory wszystko w niej zamarza:( To jakiś stary grat akademikowy i nie da jej się wyregulować :x Więc dzisiaj zamarzł mi tuńczyk, którego zapobiegawczo umieściłam na najniższej półce... ciekawe czy mleko jest w stanie płynnym ,bo jak ja je wydobędę z tej butelki :?: :?:
Ok, już nie przynudzam ,tylko idę z tym mlekiem. Kolejny dzionek dietkowania zaliczam na duży duży plus :D
-
Dzień dobry:)
Ja właśnie po śniadanku:
grahamka szt. 50g 125,00 kal
serek do chleba z ziołami 50 g 84,50 kal
papryka surowa czerwona 80 g 23,20 kal
herbatka czerwona
kawka z 0,5 łyżeczki cukru i 0,25ml mleka 2% ok. 32 kal
W sumie kalorii: 264,7
Człowiek wyspany to człowiek szczęśliwy. Poczytam, a potem obowiązkowo na dłuuugi spacer, bo od rana w radiu trąbią, że to ostatni taki piękny dzień w tym roku... Przy okazji może w końcu buty na zimę kupię, bo o śniegu też była mowa :wink: A mam już upatrzone bardzo ładnikutkie kozaczki :D
Dzisiaj chce mi się śpiewać i tańczyć. Chyba mnie Louis Armstrong tak nastroił ze swoim "What a wonderful world" - to pierwsze usłyszałam zaraz po przebudzeniu :D
Życzę wszystkim dużo radości dziś i dobrego humorku :D
-
OK, wczoraj przyszalałam... Poszłam na piwko... wypiłam trzy i zjadłam kilka paluszków...
Wyszło mi 2200kaloriiiiii............. Gdzie ja mam rozum :?: :?: :?:
-
U mnie wszystko nie tak :evil:
z dietą marnie , od poniedziałku do piatku się trzymałam ale wczoraj i dzis lepiej nie mówic.
Cytat:
Gdzie ja mam rozum
mojego też nie widać chyba poszli razem na piwo :D
Kozaczki też bym chciała nowe ale pewnie sie skończy na tym ,że tą zime opękam w starych bo z pieniązkami kruchutko.Kupiliśmy pare rzeczy do domu i teraz musimy dociskac pasa.
dobrze ,ze jutro poniedziałek będę spokojnie dietkować.
miłego wieczoru :D :D :D
-
oj ten mój rozumek to chyba długo coś na tym piwku zabawił... W sobotę także wraz z piwkami (na których byłam ze wspominanym wyżej Ktosiem) wyszło coś ponad 2000kal. A w niedzielę to już nawet się nie przyznaję...
Dziś jest 1380 niestety... Ale to przez to, że rozepchałam sobie żołądek:/ Spalonych też będzie koło 1400 chyba... Ehhh... I jak ja mam wejść na tą wagę jutro????