Godz 21, a na moim liczniku kalorii zaledwie 600 i wcale glodna nie jestem. Czy koniecznie musze dobic do 1000, czy trzymac sie stwiedzenia, ze jedzenie dosc poznym juz chyba wieczorem jest niezdrowe?
600 kalorii, a przeciez calkiem sporo zjadlam!
Wersja do druku
Godz 21, a na moim liczniku kalorii zaledwie 600 i wcale glodna nie jestem. Czy koniecznie musze dobic do 1000, czy trzymac sie stwiedzenia, ze jedzenie dosc poznym juz chyba wieczorem jest niezdrowe?
600 kalorii, a przeciez calkiem sporo zjadlam!
Chwila zalamania - napad glodu. Przed chwila dwa talerze warzyw wlalam w siebie (a mialo cos zostac jeszcze na jutro), teraz wafle ryzowe i juz troche lepiej. Przekroczylam tysiac: jest 1200. Ciezko mi dzisiaj.
Zle dzisiaj, bardzo zle.
Piatkowy kryzys minal, ale nadal obsesyjnie mysle o jedzeniu. Mimo wszystko pilnuje sie i tysiaca nie przekroczylam. Dzisiaj snilo mi sie czekoladowe obzarstwo, i wpisywanie czekoladowych kalorii w dziennik. Obudzilam sie przerazona, ze jak tak moglam. Na szczescie to tylko sen.
A i do jednego musze sie przyznac: od tygodnia chleba w ustach nie mialam i dzisiaj nie wytrzymalam. Na sniadanie jajecznica byla, a tej bez kesa chleba nie dam rady zjesc. Pol kromki popelnilam. Ale ze w dzisiejszych kaloriach sie zmiescilam, to i grzech, mam nadzieje, wybaczony.
A jednak warto!
Dzisiaj od dwoch osob uslyszalam: "ale ty chyba schudlas, co?"
:))