-
dziekuje ci bardzo za pomoc, jestes kochanana:) wiec postanowie ze te 4 kromeczki grahama tostowego będe zjadać na śniadanie a na kolacje 2 kromki + jakieś dodatki np.(ser bialy)-to juz powinna byc dobra ilość 8) nie wiedziałam ze tost pelnoziarnisty jest lepszy od tosta grahama,musze poszukać w sklepie.Wczoraj na kolacje zjadlam 200g sera chudego z kefirem owocowym,odrobiną miodu i troszke platków.czy taki bialkowy posiłek jest lepszy na kolacje?
wczoraj przezywalam koszmar bo...przedwczoraj sie najadłam :cry: :oops: poklucilam sie z chlopakiem a kiedy pojechal to poszłam do sklepu nakupowalam zarcia za prawie 12zł i...wszzytko przez cały dzien jadłam....wrecz wpychalam w siebie,jadłam na sile...wcale mi to nie smakowało....no i wyzuty...nie wiem co się ze mną dzieje, ostatnio za czesto mam takie napady :oops: nie chce przytyć....wczoraj z trawieniem był koszmar,pilam herbatki z kopru i mięty,ale dopiero dzis 1 raz poszłam do toalety :( mam nadzieje ze jakos sobie z tym poradze i wyzuty szybko miną..No i waga sie ustabilizuje :( oj,coś ciezki okres dla mnie jakiś...
-
A nie graham to też pełnoziarnisty, tylko pszenny, jeśli coś mi się nie poplątało. Nie doczytałam widocznie. Wieloziarnisty byłby lepszy, ale to już mniejsze znaczenie ma. ;)
-
No...dzis wazenie było-waga powróciła do 57 ale wielkim kosztem w ciągu 3 dni...spacery po 1,5h,wczoraj 40min.dziennie na rowerku stacjonarnym(2 serie po 20 po obiedzie i po kolacji),troche ograniczenia jedzenia(na obiad pół porcji węglowodanów np.nie cała torebka kaszy tylko pół + mnóstwo kalafiorka lub fasolki szparagowej)Od 3 dni jem na kolacje ser biały chudy + jogurt do tego ciut płatków i najadam sie bardziej niz chlebem albo 4 tostowymi kromkami(które jem na sniadanko).zobaczymy czy codzienne kupowanie serka wpłynie na mój skromny budżet,najwyzej bedzie co 2 dzien.Mam zamiar ten rowerek wprowadzic na stałe...tyle stał i nic z nim nie robilam 8) wreszcie sie przyda.Mam pytanko:lepiej robic 2 serie po 20min,czy 1-40minutową?czy to nie ma znaczenia?mi bardziej pasuje po 20 min.2 serie bo pedałuje wtedy 36na godzine i pot sie leje ze mnie po tym czasie :lol:
czekam wreszcie na tę wagę bo juz chce wiedziec ile jem :roll:.
Dzis na obiad troche makaronu i duuuzo szparagowej :roll: :twisted:
-
W sumie to chyba lepiej 2x20 minut. Bo przecież spala się też przez jakiś czas po ćwiczeniu więcej, więc ćwicząc dwa razy, ten czas się przedłuża.
Ale zdania są podzielone w tym temacie :) Ale chyba najwazniejsze, żeby w ogóle ćwiczyć. Więc warto robić to tak, żeby się nie znudziło :)
-
dziekuje :D
dzis przyszła waga...zwazylam produkty ktore jadlam przez czas odchudzania(np.2jasne kromki,obiad,przekąski,itd.)i wyszło mi ze jadlam ok...1250kcal :shock: :shock:
a wmawiałam sobie ze jem 1500!!! :shock: :shock:
nie wiem co mam teraz zrobic...skoczenie do 1500 chyba jest za szybkie z 1300....
Może bede jesc 1400?to dobry pomysł?bo dla mnie 1250-1300 to za mało!!!A nie chce przytyc od przeskoczenia na FAKTYCZNE 1500.
prosze o rade!!!!
-
Nie sądzę, żebyś przytyła od 1500. Nawet od razu. A możesz sobie zwiększać, albo po 100 kcal. Albo po prostu dodając np. dwa dni z 1500 kcal w tym tygodniu. Kolejne dwa w przyszłym, czy jak tam Ci wypadnie. Obserwując wagę oczywiście.
-
znów miałam ,,małą wpadkę''(pół niedzieli i poniedziałek wyżerki)ale już jest dobrze :lol: od kilku dni warze produkty i utrzymuje 1300kalorii.2 śniadanie to najczęściej cappuccino, na podwieczorek 250, na kolacje 300kcal(bo wtedy jestem najbardziej głodna,ale jem chudy ser 200gram + jogurt = 300kcal.)staram się dobijać do tych kalorii,czasem jest 1350 czasem mniej niż 1300.warze sobie produkty i wiem co ile ma 8) czasem mnie wkurza to ze kalafiora mogę dać sobie do obiadu do oporu(bardzo mało kalorii)a jak już chce dodać do jogurtu musli to okazuje się ze garstka to ,,już'' sporo(a kiedyś sypałam dużo,bo myślałam że skoro garstka to tez garstka kalorii 8) )
ogólnie wszystko jest dobrze,trochę problemów z poza spraw jedzenia ale jakoś muszę sobie poradzić.jak na razie po śniadaniu 2 śniadaniu i obiedzie mam jeszcze do rozdysponowania 580kcal....pewnie zrobię sobie cappuccino (60kcal)kolacja 300kcal a na podwieczorek te 220 jakoś podzielę :wink:
mój dzisiejszy jadłospis:
śniadanie: 3 kromki żytnie(90g.-235kcal +20g.miodu-65kcal)=300kcal
2 śniadanie:capuccino(60kcal)
obiad:80g makaronu(280kcal) (100gram-349kcal-opis na opakowaniu)+250g.kalafiorka (ok.80kcal)biorę z tabel tę wyższą wartość czyli 32kcal w 100g.W innej widziałam ze niby 22kcal,wole zawyżyć.Razem ok.360kcal.
kolacja:bedzie 200g sera chudego(200kcal) i jogurt(100kcal)=300kcal.
a podwieczorek..coś wymysle
pozdrawiam ciepło :roll:
PS.na podwieczorek wypiłam cappuccino(60kcal)-pół godziny później kromeczkę (30g-80kcal)z 5g margaryny(17kcal) + jogurcik (90kcal)
-
Byłam u ojca na od poniedziałku do piątku.Bawiłam się CUDOWNIE!!przez 3 dni sobie folgowałam... :oops: 8) dziś się zważyłam a tu 59 :twisted: ale to NIC!!!znów na dietce,żadnych wyrzutów, wszystko jest super :D odezwe się w piątek jak się zważe :D
-
oj niewytrzymalam i sie zważyłam dziś....57,5 8) jeszcze z 3 dni i nie było 3 dni totalnej wyzerki (ooo matko, co ja wtedy jadlam :shock: )
-
Oj tam, spokojnie. Nie da się kilkoma dniami zniszczyć kilku tygodni. Nie da się po prostu. Ot trzeba się oczepać i iść dalej ;)
-
trudny dzien w szkole....jestem sama bo dominik przyjezdza jutro. Dzis bylam zdenerwowana, i musiałam coś zjesc.Normalnie(poza odchudzaniem)pewnie zjadłabym cos słodkiego, albo coś do chrupania....A dzis zastąpiłam to 2 jabłkami. Pozarłam je w szybkim tempie (w tempie denerwowania sie i stresu).Znów mialam wpadke...wszystko bylby ok gdyby nie...puchniecie.Kiedy zjem wiecej albo np.zakazane rzeczy to wtedy na 2 dzien jestem bardzo opuchnieta. Nie mieszcze sie w spodnie, bolą mnie boki i mięśnie wszytkie-nawet ramion. Po 2 dniach to znika. Dlaczego tak jest??mozna temu jakos zaradzic? Dlatego boje sie świąt, bo wiem ze sobie pozwole na przysmaki(oczywiscie nie aż do bólów brzucha lub nudnosci) ale boje sie tego puchniecia :cry:
-
Niedobrze. Nie pasuje mi do niczego. Może sól? Ale jeśli zjadasz słodycze to raczej nie.
Cukier raczej nie powinien dawać takich objawów. Może zrób sobie podstawowe badania krwi, glukozę na czczo. Tak na wszelki wypadek i kontrolnie.
A może to taki efekt somatyczny wyrzutów sumienia?
-
chyba jednak tak :cry: wpadki zdarzają mi sie ostatnio ZDECYDOWANIE za czesto...kiedys było przez 1 dzien co 2-3 tyg....teraz robie to co tydzien po 2 dni :shock: :cry: i ciezko mi to powstrzymac...nie wiem jak przestac, chrom nic nie daje. Potem są wyzuty sumienia, uczucie ,,tycia'',tydzien meczarni zeby wrocic do wagi..a potem znów to samo....Za tydzien mam pierwsze egzaminy-boje sie ze stres spowoduje ze bede sie objadac, choc wolalabym z nerwów nie dojadac...co do puchniecia-wyniki zrobie, ale niestety teraz nie mam wogole na to czasu. ciagle przesladują mnie mysli o słodyczach, jedzeniu...chocby jasnej bułki z masłem :? nie wiem co sie ze mną dzieje...wczesniej tak nie bylo...boje sie ze tego nie powstrzymam, nie wiem jak sie do tego odnieśc...nie wiem :( pomocy....
Moim jeszcze jednym problemem jest to ze boje sie w mojej diecie (1300kcal)zjesc np.batonika zbozowego, kisiel słodka chwila, chleb na kolacje, choc zmieściłabym to w limicie...boje sie ze od twgo utyje...ze choc zmieszcze to w limit to bedzie to ,,złe''jedzenie...dlatego jem na kolacje np.ser biały choc wolałabym zjesc 2 kromki ciemnego chleba z poledwicą, ale boje sie ze jem za duzo węglowodanów...mecze sie, i nie wiem co mam o tym myslec...czy na diecie 1300kcal nawet po dodaniu do jadłospisu nawet takich rzeczy moge nadal chudnąc?utrzymuje bilans ujemny?za bardzo tego nie rozumiem...
-
Nawet jeśli 1300 kcal zrobisz jedząc dwie tabliczki czekolady i kilka ciastek, to będziesz chudła. Jest to bez sensu z innego względu, po prostu dostarczy się za dużo cukru i tłuszczu, a za mało naprawdę wartościowych składników. A tych pierwistków, minerałów i innych witamin, które trzeba zjeść jest całkiem sporo. I dlatego nie warto marnować kcal na mało użyteczne, pod tym względem, jedzenie.
Ale jeszcze gorzej, moim zdaniem, jest odmawiać sobie wszystkich dobrych rzeczy (wiadomo wszystko co dobre jest tuczące albo niezdrowe ;) ). Nie warto, bo w człowieku tylko rośnie, kumuluje się jakby ochota. Aż w końcu nie wytrzymuje i się rzuca. A znacznie lepiej zjeść od czasu do czasu w limicie. Niż jednego dnia rzucić się zupełnie bez hamulców na to "zakazane".
Dlatego ja jadam pieczywo. Jadam słodycze. Pizzę. I piję piwo. Bo lubię. I wiem, że nie zrezygnuję z tego do końca życia. A skoro nie zrezygnuję na zawsze, to muszę to wkomponować w swój "chudy" jadłospis. Inaczej po skończeniu diety żywiłabym się tylko zakazanymi i wiadomo jakie byłyby efekty. [/url]
-
czyli z tego co rozumiem wliczasz ulubione jedzenie tzw.piwko, pizze w swój limit...i chudniesz dalej tak?bo ja sie boje ze jak cos i tak wlicze to nie schudne tylko...zgrubne
:?
dzis zjadlam na 2 sniadanie batonika cini minis (100kcal) a na podwieczorek 16 gram czekolady z bakaliami (78kcal-491 w 100gramach)i 2 jabłuszka.a na kolacje 2 kromki chleba i serek wiejski. Mam nadzieje ze przekonam sie do takich słodkich grzeszków bez grzechu. no i mam nadzieje ze bede chudla. Niestety nie rozumiem za bardzo tego bilansu. Jem 1300 i choc w wyliczaniu mi podstawowej przemiany kalorii wychodzi mi 1400 (czyli jem 100mniej) to boje sie ze przytyje jak cos tam zlego wcisne :shock: dlatego chcialam sie od ciebie dowiedziec czy zapelniajac kalorie tez ulubionymi rzeczami (oczywiscie nie calego zapotrzebowania)chudniesz. pozdrawiam :P
-
Ostatnio nie bardzo chudnę :lol: Ale zasad nie zmieniam. Coś mi rygoryzm ich przestrzegania spadł.
Powiem szczerze, że te grzechy same się ograniczają przy liczeniu. Bo tak człowiek kalkuluje, co mu się bardziej opłaca. Zjeść cukierka czy jabłka dwa, po czym dłużej poczuje sie najedzony. A okazjonalnie to można sobie nawet tego cukierka ponad limit zjeść. Z pewnością od tego się nie tyje (zasadniczo, to od niczego nie da się przytyć więcej, niż waży sam produkt, co w sumie logiczne. Więc od cukierka nie da się przytyć, bo co to jest jakieś 5 czy 10 gram- nawet jakby w całości zostało na nas ;) )
-
świeta świeta i po świetach....waga...JEDNA WIELKA NIEWIADOMA!planuje zwazyc sie...za kilka dni :D powiem szczerze ze moje swieta to było 6 dni ostrego folgowania (ale nie az takiego zeby bolał brzuch czy cos takiego,ale ciagle jedzenie zadnych tam malo kalorycz.rzeczy,same BOMBY). Potem byly 3 dni diety 1000kcal...a potem sylwek czyli 2 dni znow jedzenia (paluszeczki,chipsy,ciasteczka.....)
teraz jestem od 2 dni na 1000kcal, mysle ze pociagne to jakis....tydzien a potem wracam do 1200-1300.....oj,straszne byl ten powrot do diety :( ciagle mysli-aaa dzis jeszcze zjem sobie a od jutra zaczne....i tak pewnie niezle przytylam po tych 6 dniach a potem jeszcze po 2....dlatego zwaze sie za kilka dni. jestem glodna, ale nie moge zaprzepascic tego o co walczylam przez 7 miesiecy!mam nadzieje ze za duzo nie odrobilam :cry:
i mam jescze jedna wiadomosc-ukonczylam liceum :D :D 9 stycznia mam rozdanie swiadectw, a z ocen jestem dumna :D wiec swiadectwo maturalne bedzie pierwsza klasa...no...na razie wyksztalcenie srednie niepelne bo matura dopiero w maju ale mam czas zeby sie wyuczyc :roll: na razie moim zmartwieniem jest waga :( musze znow przyzwyczaic sie do diety bo ciagle mysle o jedzeniu....
na razie slimaka nie zmieniam, jak sie zwaze to wtedy.......uuuuh :(
wszystkiego najlepszego z okazji nowego roku :lol:
-
wazyłam sie na mojej nowej pieknej elektrycznej wadze...wynik juz nie byl,hmmm...taki piekny :shock: :D 60,6 kg. Zwazajac na to ze moja waga wczesniejsza byla dokladnie 58 (na wadze normalnej bylo mniej, wiec wynik byl niedokladny,wreszcie wiem ile jest NAPRAWDE).Hmmm...objadanie sie podczas egzaminow przeplatane z 2-3 dniami diety, 9 dni wyzerki (swieta 6 dni,przerwa 3,potem 2 sylwka :oops: )to chyba nie jest tak zle :) cho wiadomo, przerazilam sie :roll: od 5 dni jestem na diecie 1000-1100....mam nadzieje ze wroce szybko do dawnej wagi..boje sie ze takie-przybieranie i zbijanie zle sie skonczą....jak waga zacznie wracac wroce do mojego 1300....ojej....co sie porobiło..... :cry:
wiec zaznaczam 61............
10.01.2007 - dzis sie wazyłam wynik: 59,9......buuu
21.01.2007 aktualna waga 59,6. Znów mialam wpadke(aż 3 dniową) na 1000kcal wiec zwiększyłam do mojego 1300...po tygodniu tej porcji jest 59,6 i zamierzam sie tego trzymac bo nie jestem na tej kalorycznosci głodna, i jem sporo i sie nie mecze