-
hej hej witam marcyssiu ;)! to co mowisz to najprawdziwsza prawda - checi są najwazniejsze, tylko Gdzie one sa :) ?? moglyby czasem do mnie zajrzec...;) to dziwne ze ich tu jeszcze nie ma - nie bardzo moge na siebie patrzec po tych wszystkich zlamanych postanowieniach, po ostatnim olewaniu dietki przybylo mi 2 kg ( fuck, czy ja sie kiedys uwolnie od tej 60 tki cholernej :D ? ) a checi - jak nie odczuwalam, tak nie odczuwam :) a jesli juz to zdecydowanie krotkotrwale ;)
z tego wnosze ze czas na jakas mobilizujaco-wyplukujaca wode z mego org-super-hiper diete cud :D ! padlo na kapuste - teraz tak wali w calym domu ze najwiekszemu wrogowi nie zycze, dobrze ze przynajmniej okna mozna pootwierac bo cieplo :lol: Ale spoko, ta dieta zawsze dobrze na mnie dziala - nie dosc ze aplikuje wstrzasa duchowi walki memu, to przy tym trwa tylko tydzien i juz pare razy ja robilam i zawsze rade dawalam ;) bo trudno nie dac w sumie..:)
a jak zobacze mniej niz 60 znowu na wadze, wtedy - Zobacze co dalej ;)
heh, a programowanie? chyba nie jest takie zle - ale tak naprawde to nie mam o nim bladego pojecia :D nie chcialam straszyc tym tematem - sama nie jestem pewna czy to powinno byc tak jak napisalam :D ;)
pozdro all
far
-
kapusta: stage 2
Dzien 2 kapusty - przenika mnie nienawisc....;)
no wlasnie, dopiero teraz odkrylam jak ja wlasciwie nienawidze warzyw :) co prawda odkrywam to za kazdym razem drugiego dnia tej dietki, ale tez za kazdym razem zdumiewa mnie ten wstret jakim one mnie w tej chwili przejmuja ;)
ale w sumie warzywa te to i tak nic w porownaniu do zupki pysznej :roll: ;) normalnie kocham ten smak tak bardzo ze wsypalam do niej chyba z pol torebki pieprzu, sluszna ilosc papryki i ziolowa sol - i wszystko na nic ;) nie, tego aromatu ze o zapachu nie wspomne chyba nic zabic nie jest w stanie ;)
ale co mi tam - wytrzymam na tej diecie zarcie jest tak ohydne ze sie nawet o nim myslec nie chce - wole juz siedziec teraz glodna niz isc po warzywko jakies < ueee > czy tez - o zgrozo! po zupe...zle mi sie robi na sama mysl :)
hehe - i moze dlatego to dziala ?
na szczescie jutro juz troche owockow chociaz ;)
pozdrawiam odchudzaczki :-*
far
-
czekajac na Cud :)
Dzien 3 kapusty - kielkujace watpliwosci...:)
a no wlasnie - gdzie te efekty :)? gdzie ten *Cud* :)? chyba jednak troche inaczej to zapamietalam z poprzednich moich prob z tym czyms - jakos w okolicach 3 dnia juz bylo widac jakies tam drobne zmianki...moze to dlatego ze tym razem przed kapucha bylam mniej lub bardziej ( choc raczej mniej ) na tysiacu...hmm, niewiem, moze ktoras z Was tez to miala i moze mi cos doradzic?
ale co mi tam, jak juz nagotowalalm tyle tego syfa to przeciez nie wyleje teraz do kanalu :) haha - zupa kapusciana - ludzie ludziom zgotowali ten los moge powiedziec ;) bede sie trzymac trudno juz, moze od tego pieprzu mi sie w koncu osrodek smaku sparalizuje czy cos, czy ja wiem i to przestanie miec znaczenie :)? mam nadzieje i lepiej niech to szybko nastapi bo przepelnia mnie juz takie obrzydzenie dla tego plynu ze nie wiem czy jutro bede w stanie chociazby przebywac z nim w jednym pomieszczeniu ;)
jak to mozliwe ze nie pamietalam o tym ohydnym smaku kiedy zaczynalam ta diete ;)? to pewnie na tyle traumatyczne ze wymazalam to ze swojego umyslu
pozdrawiam Tych-Ktorzy-Walcza
trzymajcie sie
far
-
qqrq, przykro mi ze taki wypadek mialas..i to gdzie jak gdzie, ale na aerobicu :roll: !
Nie poddawaj sie, niedlugo nozka wyzdrowieje i bedziesz znowu skakala, tym razem ostrozniej! :wink:
-
bananowy song ;)
Dzien 4 kapusty - czy ktos cos mowil o kapuscie... :shock:
oto 4ty dzien, nienawisc w zenicie ;) jak na razie to ponurej satysfakcji dostarcza mi fakt ze jednak tego potwora z gara troche ubywa - ha! kapusto przyczyniam sie do twojej powolnej acz nieuchronnej destrukcji... ;)
nie lubie tego 4tego dnia - za bananami nie przepadam ale je jem bo juz z dwojga zlego - wiadomo ;) poza tym stres przedegzamowy i syndrom nic-nie-robie-chociaz-powinnam pchaja mnie bezustannie w kierunku kuchni ;) ale trzeba sie trzymac... w koncu jutro bedzie gorzej ;)
chanelgirl - witam w moich skromnych progach :), jak tam dietkowe zmagania ?
pozdrawiam wszystkich
Zaprzysiegly Wrog Kapustnych
-
pomidor!
Dzien 5 - byle do poniedzialku ;)
no wlasnie, gdyz w ten oto wspanialy dzien konczy sie wreszcie dla mnie oficjalnie zywienie pewnym warzywem ktorego nazwy nie wspomne z obawy przed naglym skokiem cisnienia ;)
coraz gorzej wchodzi mi ta zupka, nawet nie wiem czy mozna mowic ze wchodzi skoro caly czas chce wyjsc hehe ;) ale kres juz bliski, coraz blizszy - na szczescie bo kapusciane menu jakos mi zbrzydlo, nie wiem czy jest sie czemu dziwic :) paskudny kawal twardej, obrzydliwej wolowiny jest juz - dzieki bogu przeszloscia ;)
jutro dzien 6ty zmagan i egzam, ktorego nie zdam, cudow nie ma ale przynajmniej zmniejszy sie poziom stresu :) i do konca kapuchy powinnam wiec dobrnac lekko, juz bez zadnych przeszkod :) nie wiem czy jest w tym wielki sens, ale przynajmniej udowodnie sobie ze moge - tydzien na kapuscie, ach! - co za satysfakcja :P
-
3mam za ciebie kciuki i zycze powodzenia ! :)