-
Eeeh, wczoraj znów nie mogłam zasnąć przed 4, a dzisiaj kolejny senny dzień, w połowie zresza przespany. Nic mi się nie chce. No dobra - chce mi się - spać :roll:
Nawet rano nie zmusiłam się do gimnastyki. Może wieczorkiem.
Do tej pory zjadłam:
:arrow: łyżkę galaretki z kurczaka
:arrow: 4 łyżki sałatki z kalafiora, fety i kukurydzy z kefirem
:arrow: wypiłam kawę z mlekiem i z cukrem
Tak na oko łącznie 450-500 kcal
Dojem jeszcze trochę tej sałatki i koniec. O - dzisiaj nawet jeść mi się nie chce :D Przynajmniej do tej pory. Ale wczoraj wieczorem mój brzusio naruszał chyba ciszę nocną :wink: Nie wiem, co mu odbiło, aż tak mało nie dostał, żeby tak wariować :!:
-
Juhuuuu. Kolejny dzien za mna. Tej salatk bylo potem wiecej niz troche i jeszcze dorzucilam kilka super tuczacych czarnych oliwek i pol bulki. Mysle, ze ok 1300 znowu. No troche za duzo, ale jutro dzien zielonej salaty i brokulow, wiec na pewno bedzie mniej :D
Tak tak, jestem z siebie dumna i czuje sie super :!: :!: :!:
-
BRAWO! Lepiej za duzo niz za malo (ale powiedzialam prawde zyciowa :lol: :lol: :lol: )
Oliwki czarne duzo kalorii ??? :roll: ...chyba ze suszone...... :roll: Ale i tak nie lubie :lol: :lol: :lol:
-
Wczoraj nie wytrzymałam i policzyłam te cholerne kalorie. Wyszło mi 1200. Ja to mam oko :D
Dzisiaj jem sobie sałatkę z zielonej sałaty, pomidorów i fety. Potem wtrąbię brokuły z jajkiem i pomidorami. Nie licząc fety to wszystko nie ma prawie kalorii, więc wyrównam bilans tygodniowy :)
Znów zasnęłam po 5 i czuję się fatalnie :roll: Na myśl o ćwiczeniach robi mi się słabo :?
Nopoję się kawą - tym razem wersją bez kcal i zmuszę sie wieczorkiem.
A w ogóle to postanowiłam skoczyć na tydzień w góry. Wczoraj się dołowałam, że nie mam z kim jechać, aż stwierdziłam - mam z kim - mam siebie. Więc jade sama :D
Czas doładować bateryjki i spalić trochę sadełka. Wyjazd w neidzielę. Już się nie mogę doczekać. Chyba tylko to trzyma mnei dzisiaj przy życiu :D
-
Weat :arrow: chyba musze przejąć Twoja strategie i dac sobie czas, przeciez nic mnie nie goni i wszystko to robie dla siebie i dla włąsnego dobrego samopoczucia :)
A jesli nie masz siły na cwiczonka nie przejmuj się - podobno lepiej pocwiczyc 3 razy w tygodniu porządnie niz codziennie ale tylko chwilke.
Pozdrawiam :)
-
hej weatherwax
tak czytam twoje zmagania i widzę że idzie ci o wiele lepiej niż mi
ale fajnie że mnie odwiedzasz i dajesz nadzieję że nie jestem sama :)
-
Ninti, a gdzie nam się śpieszy?? Na taaakie efekty warto poczekać :D
Inezza, mi też dużo daje to forum, mam nadzieję, że nam się uda :D Ja dopiero zaczynam i mam jeszcze dużo entuzjazmu :D
Dzisiaj zjadłam ok. 800 kcal, w końcu nie poćwiczyłam, ograniczyłam się do zastąpienia windy schodami i spacerków. No ale w górach sobie "poćwiczę", więc daję sobie rozgrzeszenie.
Jutro kolejny dzień zmagań, ale za kilka dni może będzie już widać efekty :!: :!:
Póki co nie zbliżam się do wagi - po co psuć sobie humor
-
no dobra nie ważysz się żeby nie psuć sobie humoru ale naprawdę nie jesteś ciekawa ile ważysz? Poza tym jak schudniesz będziesz wiedziałam ile zrzuciłaś
ja bym nie wytrzymała
-
Takie ważęnie się często psuło mi dietkę - rozczarowywałam się brakiem efektów, chociaż wiedziałąm, że na nie jeszcze za wcześnie.
Przed odchudzaniem ważyłam 65,5, ale wieczorkiem i po wepchnięciu w siebie masy żarełka, więc prawdopodobnie 64.
Nie chcę patrzeć na wskaźnik, dopóki nie spadnie poniżej 60, ale tak długo pewnie nie wytrzymam :roll: Zważę się po powrocie z gór.
Sęk w tym, że ja w ogóle wolno chudnę, a teraz biorę taki lek-steryd, przy którym się ponoć tyje, dlatego naprawdę muszę sobie dać czas. A wiem, że jeśli po 2 tygodniach diety się zważę i nie będzie rezultatów, po prostu się zniechęcę :roll:
-