-
Jestem.
Wesele było w dechę. Przetańczone i przeżarte. Do tej pory wszystko mnie boli od wygibasów.
No a od dziś powrót do pracy, no i do dietki.
Jutro się zważę, żeby sprawdzić, czy weselne łasuchowanie pozostawiło ślady...
Dzisiaj się jeszcze boję :)
-
Ach, jak ciężko wrócić do dietki.
Wróciłam już z pracy, na kuchence wrze zupa z zastraszającą ilością brokułów i sam jej zapach przyprawia mnie o mdłości.
No i rozmraża się rybka. Mam nadzieję, że choć ona będzie zachęcająco pachnieć.
Nie chce mi się odchudzać. Chętnie podjadłabym czegoś tuczącego i niezdrowego.
-
Aha, zołaza waga znów pokazuja jakieś nieprzyjazne cyferki, ale oficjalne ważenie dopiero w sobotę, więc się nie przejmuję nią zbyt mocno.
-
Hejka, ledwie wrocilam z urlopu, wkrotce nadrobie zaleglosci :). Dzieki za odwiedzinki :). Pozdro :D!
http://imagecache2.allposters.com/images/NIM/AF583.jpg
-
Jestem, żyję.
Miałam zastój.
Waga w okolicach 61,5
Biorę się znów do dzieła
-
No i stało się. Jest karnet na zajęcia "aerobikopodobne" (magic bar, body sculp i jakieśtam jeszcze, nie rozróżniam ich). Na początku bardzo mi się nie chciało, ale już (po 3 tyg) się wciągnęłam i zaczynam się uzależniać.
Waga 60,3. Ta cholera nie chce jak zwykle pokazać "5" z przodu!. ja jej dam!
-
Zołza waga pokazała dziś 60,0, a przez chwilę pomrugało mi zadziornie 59,9. To mi się podoba!
-
Ostatnio dużo ćwiczę. Tzn chodzę na zajęcia do klubu "fitowego" (magic bar, TBC, body sculp, pilates, yoga), tak ze 4h w tygodniu. Uzależniłam się i jeszcze dodatkowo ćiczę czasem w domu. Efekty są rewelacyjne. Wprawdzie waga nie spada (60,5), ale widzę, że tłuszczyk przerabia się na mięśnie. I nie tylko ja to widzę... Słyszę dużo komplementów.
Jem niewiele (jak na mnie) słodyczy. No i przed ćwiczonkami łykam l-karnitynę, a po - miks jogurtu z proszkowanym białkiem kurzym. Mam wrażenie, że dzięki temu zestawieniu mięśnie maja się dużo lepiej. Aha no i jeszcze witaminki.
Zdarzają mi się grzechy typu Mc Donald`s, pizza itp. Nawet troszkę za często i chyba dlatego nie chudnę. A mimo całkiem niezłego już wyglądu chciałabym troszkę zgubić na wadze.
Mam pewien pomysł. To oznacza eksperymentalne 2 tyg diety mojego własnego projektu. Wyglądać ona będzie tak:
Stałe gwoździe programu (razem dają w granicach 600kcal):
- przed śniadaniem: Kawa z mlekiem 0,5% ze 2x
- obiad: Panga 200g z patelni teflonowej w jajku + 1/3 woreczka brązowego ryżu
- kolacja: 20g białka + 150g jogurtu)
Pozostają jeszcze 2 posiłki: śniadanie i podwieczorek. Chcę, żeby było nie więcej niż 1000kcal, więc na te dwa mogę przeznaczyć 400kcal.Oczywiście zakładając, że nie piję kalorycznych napojów.
Mają one mieć odpowiednio 250 i 150kcal.
Ten rozkład związany z planem dnia.
Jeśli do pracy idę na popołudnie:
-kawa
- śniadanko 150 kcal
- obiad (tuż przed pracą)
- podwieczorek (250kcal) przed ćwiczeniami
- białko+ jogurt po ćwiczeniach
Idę na rano:
- kawa
- śniadanie 250 kcal
- obiad
- podwieczorek 150 kcal
- jogurt z białkiem
Mam zamiar wytrzymać na takiej diecie 2 tygodnie. Liczę się z tym, że mam beznadziejną silną wolę i w moim przypadku wytrzymanie na jakiejkolwiek diecie graniczy z cudem.Jeśli wytrzymam (przy dużej ilości ćwiczeń) powinnam coś schudnąć. Nie zakładam dłużej, bo to byłoby zbyt monotonne.
Będę pisać jak mi idzie.
Jeśli wszystko poszłoby zdognie z plane wielki finał nastąpi 17.12.
A więc START!
Jest 3 grudnia, waga wyjściowa 60,5kg.
-
A teraz, żeby nie było zbyt pięknie i kolorowo napiszę, ze zanim wymyśliłam ten wspaniały plan, zdążyłam już dziś zeżreć 2 krokiety (tłuściutko panierowane) i nie mam pojęcia ile to ma kcal.
Postaram się podsumowywać na forum każdy dzień, więc do zobaczenia wieczorem.
-
Witaj Aneczko, trzymam kciuki za Twój dwutygodniowy plan! Jadłospis wygląda bardzo sensownie, gratuluję też wytrwałości w regularnych i częstych ćwiczeniach. Gdzie można kupić proszkowane białko kurze?
Miłego dnia!
Red