Zjadlam kebaba, popilam 2 lampkami czeronego wytrawnego wina.
Jest mi strasznie zle.
Jestem zla.
Nie potrafie jakos wrocic do grzecnego dietkowania.
Co z tego ze wciagu dnia jest wszystko dobrze, jak wieczorkiem zjadlam co zjadlam.
Tusiaczek
Wersja do druku
Zjadlam kebaba, popilam 2 lampkami czeronego wytrawnego wina.
Jest mi strasznie zle.
Jestem zla.
Nie potrafie jakos wrocic do grzecnego dietkowania.
Co z tego ze wciagu dnia jest wszystko dobrze, jak wieczorkiem zjadlam co zjadlam.
Tusiaczek
No fakt, kebab to juz troszke wiekszy jest kaliber przynajmniej dla mnie. Wina sie nie obawiaj, czerwone to tylko jest na zdrowie i jeszcze pomoglo Ci obnizyc cholesterol z tego wlasnie nieszczesnego kebaba. Nie bylo tak zle, juz nie przesadzaj.
Tylko wiesz, najpierw piszesz ze musisz schudnac 11 kilogramow do sierpnia, a teraz taka hiostoria. Mysle ze powinnas wyluzowac, odetchnac i odchudzamy sie dalej, tak?
A kebab to domowy byl, czy od Arabow?
Tusia, moze pocwicz teraz wieczorkiem troche. Zawsze to lepsze niz zamartwianie sie. A od jutra wzmocniona postawa, bo przeciez masz cel - sama o nim dzis jeszcze pisalas - waga sierpniowa 60 kg.
Sam kebab od czasu do czasu nie jest zbrodnia. Tylko trzeba go przewidziec w menu i zjesc w ramach wczesnego obiadu a nie kolacji..
Glowa do gory!
Tusiu, tak to jest - jak coś za Toba chodzi, to najlepiej jednak to zjeść i miec spokoj, po prostu. Ucieszyłas bóla, teraz juz na pewno długo nie sięgniesz po tego kebaba i jutro bardzo grzecznie wrocisz do dietki, prawda? Bedzie dobrze, na pewno!! :)
Tussiu, znając ciebie, to będziesz miała dość kebabów aż do tego wesela, wiec się nie przejmuj, spokojnie, bo to zaczyna juz brzmieć poważnie. Jedzenie nie jest naszym wrogiem!!
A poza tym pomyśl dobrze, czy na pewno chcesz zrzucić 11kg w 3 miesiące. Póki co ładnie i spokojnie chudłaś w troszkę wolniejszym tempie (chyba, tak mi się zdaje), więc może dać sobie trochę mniejsze założenia, żeby nie bać sie tego co będzie potem. Po prostu postaraj sie trzymać taką forme jaką miałas przed weekendem. Zawsze mi się wydawało, ze dobrze się czujesz na diecie i przychodzi ci ona bez problemu, więc teraz z dnia na dzien będzie coraz łatwiej
A kurczę rozumiem Cię. Ja też przekroczyłam właśnie o jakieś 250-300 kcal moje założenia i ciągle chce mi się jeść. Też jestem na siebie zła, ale czuję, jakbym nie miała siły z tym walczyć. Czasem wręcz ssanie wieczorne w żołądku sprawia mi przyjemnośc, a czasem mnie tak nosi, że nie wiem, co ze sobą zrobić. Ciężka sprawa. Bierzemy się w garść? Dietkujemy ładnie wreszcie? pamiętaj o 60 kg wymarzonych na sierpień...!!!
Trzymaj się!
oj Tussiu, musze cie okrzyczec no niestety!
Albo walczysz o swoj cel albo dietke traktujesz tak jak dzis!
Czarow nie ma! Trzeba sobie zapracowac na sylwetke ktora bedziemy paradowac w wakacje nic nie przychodzi łatwo:D i pamietaj nie daj sie rzadzic zarełku ...no chyba ze naprawde mialas taka ochote na tego kebaba 8)
Ale postaw sobie konkretne załozenia i trzymaj sie ich!
Buziaki i wierze w Ciebie mocnooooo:*
Tussia KRZYCZE ,DAJE KLAPSA!
Do roboty Kochanie! Na kebabowej diecie nie osiagniesz do sierpnia upragnionego efektu ,prawda? Wracaj szybko do formy dietkowej ,bo tak pieknie Ci szlo do tej pory ,ze chyba szkoda to zaprzepascic dla kebaba...Wlaczaj motywacje i do dziela:) i prosze sie juz nie zamartwiac tylko zbierac sily:)
Pozdrawiam cieplo mimo ochrzaniania:)
na penwo wrocisz szybko na dobry tor:D
wpadlam zyczyc milego slonecznego i udnaego dzionka;*
A ja nie bede krzyczala. :lol: Raz na jakis czas potrzebny jest taki oddech. Mam nadzieje ze dzis bedzie dobrze i wrocisz na wlasciwa droge :D
Milej srody zycze :D
I GLOWA DO GORY!