Uśmiechy przesyłam w ten słoneczny poranek :lol: :lol: :lol:
Wersja do druku
Uśmiechy przesyłam w ten słoneczny poranek :lol: :lol: :lol:
Hej... hej... już piątek... :D :D :D Dziś nasi mężczyźni zjeżdżają z polowania :wink: Mój też wraca i też daję sobie dziś wolne od ćwiczeń... hi hihi... :lol: ale nie tak zupełnie :wink: ale widzę foch , że mamy to samo :lol: :lol: na mysli :wink: :lol: :lol:
Dziewczyno, ładnie Ci idze i byłabym tu chyba za bardzo rozsądną dziewczynką... hi hi hi... gdybym prawiła Ci morały na weekend... trzymam tylko kciukasy moje za Twoją opanowaną silnąwolę i unikanie słodyczy... ło matko... :roll: słodycze jak słodycze... trzymaj w ryzach swoich niewolników zdobytych w ciężkich trudnach walki z kilosami... mam tu na mysli: majonez i wszelkie inne tego typu używki :twisted: wiesz... licho nie śpi... pilnuj się kobieciono i trzymaj ich w bezpiecznej odległości od siebie :twisted: bo jak sięuwolnią... to wiesz, co bedize... nawyki powrócą jak koszmar z ulicy wiązów :lol: :lol: :lol: :lol:
Kochana, chcesz kopa :?: Ode mnie masz go gwatrantowanego, jeśli tylko w weekend nagrzeszysz zbytnio... no wiesz... kontrolowane obżarsto jest na miejscu... ale nie daj się :!: Wierzę w Ciebie, koleżanko, także jak tylko przyjdzie Ci ochota na coś nadprogramowego... pomyśl sobie o mojej nadziei i wiarze w Twoją silną wolę :D
Baczność i do weekendu z meżem biegiem marsz :!: :!: :!: :!:
Milutkiego weendowania :wink:
koniec pracy początek weekendu :!: :!: :!:
kurcze, patrzę na moje dzisiejsze menu i z alkoholem wychodzi jakieś 1500 kcal do końca dnia. No i mam dylemat: iść na żywioł i na tyle sobie pozwolić czy okroić żarełko...no ale mam nie zjeść tej cholernej brukselki ?....a tak patrzy na mnie ...gapi się....brodzi w sosie pomidorowym...jeszcze do tego serek i zapiec.....mniam...Serek wprawdzie dietetyczny, ale i tak z tym całym menu dzisiejszym kalorie przekroczone :evil: .
Opcji bezalkoholowego wieczoru nie biorę dzisiaj pod uwagę więc proszę mi nawet nie wspominać o abstynencji :twisted:
W ogóle cały dzień jakieś smaki za mną chodzą. Łobuzy!
No nic to - biorę kolejną butlę H2O w łapkę i zajmę się porządkami - mam nadzieję, że uda się wygrać kolejna walkę :?
Ja rozumiem, żeby czasem sobie luzować...No ale juz w piątek?? Przecież prawdziwy weekend jeszcze przede mną :!: :!: :!:
Mam nadzieję, że jak już się ze wszystkim uporam to zanim M. przyjedzie zdążę
poskrobać u was jeszcze. Bo oczywiście przeczytać przeczytałam... :D
wielkie weekendowe buuuuziaaakii
:!: :!: :!:
No i pożarłam tę brukselkę :!: A właściwie właśnie kończę ją pożerać. Wprawdzie dochodzi 19.30 ale poźno pójdę spać więc zdążę ją strawić. M. dopiero w drodze niestety, więc siedzę sama z psiakiem i czekam jak sierotka :? ...Będzie dopiero koło 23.00 :(
Kupiłam dla niego chlebuś królewski i bułeczki cebulowe w naszej piekarni właśnie. Jejku, ale mi zapachniały!!! :roll: No ale to było przed brukselką..uff...teraz to sobie mogą pachnieć - najadłam się i nie kuszą. Ale głęboko do szafki na wszelki wypadek pieczywko schowałam :lol: .
A wracając do mojego menu: nic z tego kochane, nie myślcie sobie że poległam na całej linii :!: Brukselkę zjadłam, a owszem :!: Ale tylko z sosikiem, a ten chudzina był. I bez serka żółtego :!: I dobre było:!: :!: Jeszcze troszkę pokombinowałam i odjęłam kapustkę z menu ( zresztą nie wiem, gdzie bym ją miała zmieścić) i oto efekt wliczając alkoholową rozpustę ( jeszcze przede mną :twisted: ):
Kalorie pochłonięte: 1262 :D
Kalorie spalone: hmmm....jakieś 250 na bank ...reszta przede mną :twisted:
H2O: 3 litry mineralnej plus 1,5 litra kawa/herbata :shock: :shock: :shock: :D
I co wy na to :?: :D
Biegnę teraz z psiakiem na spacer, potem kąpiel i lecę do was kochane!
Pewnie wszystkie już weekendujecie sobie...
Ależ się najadłam tą brukselką kurcze.....:shock:
Tralala, Foch waży tyle co ja :P To ja będę obserwować poczynania Focha i mobilizować jak tylko mi się uda. Brukselka.. ja osobiście nie przepadam, za to gratuluję dystansu do pieczywa.. spaliłaś ładnie ładnie, a z psiakiem 3 razy dziennie spacerek, to pewnie wyszło więcej wiec super :D Uważaj z akloholem, ja wiem że kusi kusi, ale kurcze jest nieubłagany :roll:
Tak czy siak powodzenia :)
Udanego wieczorku :lol: :lol:
Gdzieżeś tyle płynów zmieściła? :shock: Podziwiam :wink:
Ja teraz poszukuje czerwonej herbaty- smacznej, aromatyzowanej i w torebkach, a znajduje tylko taką zwykłą zmienistą, a jak ładnie pachnie to sypana :evil: Dziś znalazłam czerowną z dodatkiem jabłka i cynamonu, ale oczywiście sypaną, łe myślałam, że sie rozpłacze.
Od chlebusia lepiej trzymać się z daleka, przykuć kajdanami, zamknąć w sejfie i wyrzucić klucz :wink:
Pozdrawiam :D
Dzień dobry :D
Leciałaś do tego swojego M ode mnie aż furczało :wink: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol:
No i jak tam :?: weekendujesz intensywnie :?: :?: :?:
Cmok :D
Co dzisiaj wszystkie zebralo na "intensywny weekend" i nie mam ćwiczeń na myśli :lol: , a mój mężulek w pracy caly dzień :(
a furczało furczało Aga :!: Naczekałam się tyle, że ta chwila zanim dotarł na górę to chyba wieczność trwała!
no a jak już się tyle naczekałam..... :lol: faktycznie na iście "intensywny weekend" nam się coś kobiety zebrało. A ćwiczenia trzeba urozmaicać to urozmaicamy, co nie?.... :wink:
a ty diznev nic się nie martw! w końcu doba ma też noc!
ojeje, za wcześnie wczoraj się pochwaliłam :!:
Zamiast pięknych 1262 skończyło się na około 1600 kcal. A to za sprawą nadprogramowego żywca i małej ale niedietetycznej porcji brukselki....Eh, M. głodny dojechał dostał więc tę brukselkę ale już z sosikiem innym i serkiem zapieczonym..W końcu to ja na diecie jestem nie on. No i podjadłam mu troszkę :oops: A jaka dobra była taka niedietetyczna :!:..Mniaaaammmmmmmmmmmmmmmmm :twisted:
No, ale w końcu kalorii spalonych też troszkę doszło, a co tam! :wink:
Kurcze, te weekendy moje nie wyglądają najlepiej. Problem polega na tym, że chyba po prostu potrzebuję troszkę luzu po całym tygodniu dietkowania. Jakoś dotychczasowe założenia i obietnice nie wychodzą. Czy ja się muszę tak stresować??
Jeśli ta dieta ma przetrwać dłużej to chyba muszę sobie poluzować w weekend i tyle. Ale to nieoficjalnie sobie mówię. Obawiam się, że jak oficjalnie ogłoszę to sobie to dam na luz i przestanę się mieścić w jakichkolwiek limitach.
No więc nowe założenie mogłoby być takie: w weekendy dopuszczalne jest 1500 kcal, ale starać się jednak utrzymać te 1200; całą nadwyżkę ponad 1200 kcal należy dodatkowo spalić.
Przyjmuję więc, że wczorajszy nadbagaż został jeszcze wczoraj spalony :wink: . Dzisiaj chyba gramy w kręgle a jutro mam dodatkowy basen - jest więc szansa na to, że jak zawalę to i tak to spalę.
Co o tym sądzicie? Czy to może jakieś niepożądane skutki mieć na metabolizm? Może takie skoki to głupota? Ja raczkuję w tych dietetycznych zasadach.
Wrócę jeszcze tu a póki co buziaki na sobotę przesyłam :!: