-
Cześć dziewczyny,
dawno mnie tu nie było, ale jak widzicie wracam. Dieta poszła w zapomnienie a kilogramy zaczęły wracać. Dzisiaj waga pokazała 62,2 kg... Najpierw wyjazdy, załatwianie spraw, potem wyprowadzka mojego ukochanego...
Wyprowadził się na dobre wczoraj, ale już wcześniej wyjechał pozałatwiać sprawy, wrócił tylko po swoje rzeczy. Niby nic, ale powinnam sie uczyć, ale nie mogę myśleć o niczym innym. Z tego wszystkiego właściwie w ciągu 3 dni obejrzałam obie serie Prison Break, żeby zająć czymś głowę.
22 odcinki sezonu I
+ 17 odcinki sezonu II
+ odcinek specjalny..
każdy po około 40 min. daje razem prawie 27 godzin siedzenia przed komputerem....
Poza tym wczoraj, po tym jak moje słońce wyjechało posprzątałam wszystko dokładnie (takich porządkow to chyba nigdy jeszcze nie było, łącznie z wyciąganiem wszystkiego z szaf i układaniem od nowa), dzisiaj wielkie pranie (w tej chwili nie ma u mnie niczego co wymaga prania), prasowanie (wyprasowałam nawet szmaciany chodnik z przedpokoju, wyprany wczoraj)...
Jakaś paranoja. powinnam się w tej chwili uczyc do poprawki a nic co wymaga zaangażowania intelektualnego mi nie wychodzi.
Dzisiaj zjadłam:
4 tekturki z miodem
serek wiejski z dżemem wiśniowym
2 jabłka
małą pekinkę z ziołami (podzielilam ją na dwie części, wtrąbiłam całą :)
Trudno mi wrócić do dietki... Jakoś tak mi wcześniej szło lekko. Wszystko schematyczne dobrze uporządkowane, żadnych słabostek. A teraz? Wcinam dżem i miód, które powinnam wykluczyć. Siedzę sama, w szafie nie ma nawet Jego swetra, w którym często chodziłam, czuję w pokoju jedynie zapach środków czyszczących, którymi wyszorowałam wszystko. Oglądalam nasze zdjęcia, pochlipałam sobie nad klawiaturą...
Jest mi okrutnie smutno... nawet radio, które włączyłam, zeby przestac troszkę myśleć o tym wszystkim, bo cisza jest okropna... gra PSALM DLA CIEBIE... piosenkę, która ostatnio towarzyszyła nam bardzo często. Nawet nie wiecie dziewczyny jak mi samotnie. Na szczęście mam darmowe rozmowy z moim słoneczkiem, ale brakuje mi jego obecności...
Jego "kochanie jestem głodny, nawet nie wiesz jak... zrobisz mi coś do jedzenia?"
Nasz ślub za 197 dni....
Smutam się okrutnie... napiszcie coś bo zwariuję.
-
ojej kochana chyba posmutam sie razem z Toba :roll: :roll: :roll: :roll: Ja nie wiem co to znaczy byc z dala od ukochanego ale wiem ze jak spedzamy razem caly weekend i nagle nastaje poniedzialek BEZ NIEGO to lezki same mi sie pojawaiaja.A poza tym przechodze jakis kryzysik wiec chlipie razem z Toba.Pocieszeniem jest to ze juz niedlooogo macie slub i bedziecie na zawsze do konca zycia...Moze idz do jakiesj kolezanki albo do sibie zaprs to troszku ci szybciej czas zleci no i nie w samotnosci...
A wiec milej sobotki slonecko:*
-
Postaram się nie myśleć o smutnku i jedzeniu - mi to pomaga, o ile zdołam o tym wszystkim nie zaprzątać głowy. Też mogę w sumie z Wami się zadręczać, ale brakiem jakiegokolwiek ukochanego :( Jesteście w lepszych sytuacjach...
Sprzątanie, pranie, prasowanie to dobry pomysł - przynajmniej spalisz trochę kalorii :) Myśl o sobie w sukni ślubnej i na zawsze złączonej z ukochanym. Będzie dobrze!
-
-
Cześć dziewczyny...
beksa włączyła się we mnie w piątek wieczorem, budziłam się w nosy z zapłakaną buzią a sobotni poranek rozpoczął się jakże by inaczej od chlipania w poduszkę.
Ale potem było w porządku. Przyjechała do mnie siostra w odwiedzinki, dzisiaj wyjeżdża.
Dopiero po południu kiedy rozmawiałam z moim misiem przez telefon dotarło do mnie, że on ma straszny problem co ze sobą zrobić w niedzielę. W sobotę zrobił do końca to co musiał w mieszkaniu (np. oklejanie szafek w kuchni, bo obleśne). Na niedzielę nie ma żadnych planów. Ja przynajmniej muszę się pouczyć troszkę, poza tym moja siostra pojedzie do domu nie wcześniej niż w południe. Cały tydzień on ma lepiej bo pracuje długo, ale weekendy... ja przynajmniej mogę wpaść do jakiejś koleżanki, albo pogadać z kimkolwiek na gg... on nie ma nawet internetu.
Ale wczoraj odkryłam gdzie tkwi tajemnica. Koleżanka która wpadła na kawę nie sprawiła mi radości... bo nie chodzi o to, żeby nie siedzieć samotnie, tylko o to, że potrzebny jest nam obok ktoś kogo kochamy... jak moja siostrzyczka.
Jadłam wczoraj nie za bardzo dietetycznie:
musli z jabłkiem i jogurtem
kawa z mlekiem
improwizacja na temat kurczaka warzyw i ryżu
2 mini bułeczki z ziarnami
smakija cynamonowa
1 paluch
pomarańcza
Z czego niestety przeważająca większość zjedzona po południu i wieczorem... ech
-
Zimno, ciemno i smętnie...
-
Beemciu bedzie dobrze:*nie smutaj sie:*
-
Hej Beemeczko!
Ach, straszne takie smuteczki, ale nie dawaj się!!! Kochana, mój chopak jest z dalekich krajów, żyliśmy pół roku tylko e-mailami i telefonami i nawet teraz, jak mieszkamy razem w Polsce (a w sumie to już razem mieszkamy 4 lata...) czasem przychodzi czas rozstania, On jedzie do siebie do domu (ostanio na 2 miesiące wakacji na przykład), albo ja w sprawach zawodowych wyjeżdżam.... Ale czas ma taką jedną właściwość, że zawsze płynie i z każdą minutką Wasze ponowne spotkanie już bliżej!!!!
Moja Mama ma takie powiedzonko : "Odległości sa przyprawą miłości". I to się sprawdza, przetestowałam :wink:
Smuteczki precz, musicie się wspierać i rozmawiac sobie o miłych rzeczach a nie o smutku i tęsknocie! Głowka do góry :D A jakby Ci się łezka kręciła, to zawsze możesz sie wypłakac na forum.
Pozdrawiam i odradzam zajadanie smutków, zresztą widzę, że dietowo 3masz się nienajgorzej!
Buziaki
Gatita
-
Beem zawsze tak jest, że z daleka od ukochanej osoby świat traci cały urok. Ale zawsze jest dobrze spędzić go razem z kimś, jak np z siostrą. Albo z nami :wink:
-
Beemciu ja wpadlam zobaczyc co u Ciebie a tu tak smutno:(
nio wez sie w garsc... juz niedluo bedziesz bedziesz miała meza przy sobie ... wiosna bedzie, słonko bedzie. kwiatki zacznal kwitnac:) mysl optymistycznie... wroci chce zycia i radosc :) wez kapiel o jakims pieknym zapachu, odcham sie lapka wina i swoja ulubiona plyta muzyki :) walcz z chcandra bo ona nie sprzyja urodzie i samopoczuciu ;)
buziaki :*