-
WITAM :D
JA ROWNIEZ SIE PRZYLACZAM I BEDE TRZYMAC KCIUKI :D napewno sie uda :D wicie dziewczyny ze odkad tu jestem to dieta naprawde ejst przyjemna...nikt mnie nigdy tak nie wspieral jak WY :!: :!: :!:
To naprwde wspaniela :D jestem bardzo zadowlona i pelna pozytywnych "widzen" na przyszlosc haha bedzie dobrze wiem to :!: pozdrawiam
Moje wymiary
wzrost:158 :!:
waga:61,5kg :!:
obw biustu: 95cm :!:
obw pasa: 81cm :!:
obw bioder: 98cm :!:
obw ud:
prawe-57 :!:
lewe-58cm :!:
marzy mi sie zeby miec o jakies 10zm mniej wszedzie :D
-
tzn nie wszedzie :!:
BIUST NIECH ZOSTAIE TAKI SAM :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!:
-
nie... bo będzie obwisły, nieststy z doświadczenia wiem że w ramach diety biust maleje... i dobrze bo nie mogę sobie dopasować stanika - moje piersi wręcz wylewają się ze stanika.
-
:arrow: ojej :cry: i tak mam maly biust a jak mi schudnie to wogole juz go nie ebdzie :cry: bede szczupla ale ebz cyckow :cry:
ale juz chyba wole byc bez cyckow niz z malymi i wielkim sadlem :wink:
buziaczki
-
nie przejmuj się! odrosną :) Zawsze miałam problem z małym biustem, aż do ciąży.. a teraz jest za duży. Mały biust ma swoje zalety - nie bolą plecy, można kupić stanik z którego nic nie wystaje...
Wczoraj był mały zastój z gimnastyka... miałam gościa na noc. Moja szwagierka przyjeżdża na studia do mojego miasta i zawsze u mnie nocuje. Wstydzę się pocić przy kimś. Nie lubię ćwiczyć nawet w obecności dziecka. Może krępuje mnie moje skaczące jak galaretka sadełko które wisi mi w okół brzucha, na udach, ramionach i pośladkach... a nawet na plecach... właściwie to mój tyłek zlewa się przez to sadło z plecami i nie widać różnicy gdzie co się zaczyna. A zresztą.... tyłka mam całkiem niezły kawał...
Ale do września musi zniknąć! Właśnie się wczoraj dowiedziałam że szwagierka wychodzi za mąż we wrześniu... a w mojej szafie wisi wąska, dopasowana sukienka z satyny... Kupiłam ją przed ciążą, ale była za duża więc jeszcze jej nie nosiłam. A teraz jest za mała... ale przy 55 kg będzie ok. No to mam dodatkową motywację! Siedem miesięcy i 16,5 kg do zrzucenia.
Z nogą lepiej więc chyba pobiegam sobie od wtorku, tym razem rano. Synek od wtorku idzie do przedszkola, mam nadzieję że nie zachoruje.
W przyszłym tygodniu przyjeżdża moja mama na cały tydzień... masakra... nie dość że przy niej zawsze mam jakieś napady bulimiczne, to jeszcze ona marnuje mnóstwo jedzenia. Kupuje, chyba wyłącznie z chęci zapełnienia lodówki. Ja wolę iść codziennie do sklepu i robić zakupy na bieżąco. Ale z drugiej strony to ona będzie w moim domu a nie ja u niej. Może uda mi się utrzymać moje zasady, choć mama jest wyjątkowo zaborczą osobą która zawsze wszystkim narzuca swoje zasady bez względu na opinie innych.
No cóż. Będę miała mały sprawdzian z wytrzymałości psychicznej i panowaniem nad tym co jem.
Pieprzę to! jakoś wytrzymam... potem będę się o to martwić.
Tęsknię za mężem...
-
Ja też lubię gimnastykę w samotności, obecnośc kogokolwierk też mnie krępuje, zazwyczaj zamykam pokój i mówię żeby nie wchodzic, bo cwiczę. Ach..dawno to było, od dawna nie mogę się wziąc za cwiczenia, ale może coś we mnie pęknie...wkońcu :twisted:
-
Wreszcie! Waga jakby delikatnie drgnęła... niestety moja waga nie jest zbyt dokadna i żeby ustaliś średnią muszę się ważyć przynajmniej trzy razy... dziś trzy razy to zamo... nieco pooniżej 72! I jedno jest pewne - najbliższy zakup to waga elektroniczn - w końcu chcę dokładnie wiedzieć i to najlepiej taka z pomiarem poziomu tłuszczu i wody :) Marzenia.. ale co tam! może robia takie... :D
Humorek mam świetny bo czuję że sadełko się jakby rozluźniło, mam mocnejsze nogi od codziennych ćwiczeń i choć może to zabrzmi dziwnie to lubę się wypocić wieczorem... co ja zrobię jak przyjedzie do mnie mama na tydzień? ?Chyba zamknę się w pokoju i będę ćwiczyć w czasie dobranocki i dziennika... uroki bardzo małego mieszkanka. Dwa pokoje... właściwie to nawet nie mieszkanie tylko segment w hotelu asystenckim. Ale zawsze własny kąt.
Joga idzie mi coraz lepiej. Znalzłam w internecie filmy instruktarzowe więc wiem już dlaczego niekture pozycje niezbyt dobrze mi wychodziły.
Jestem pozytywne naładowana. Zwykle gdy zatrzymywała mi się waga kończyłam odchudzanie, a potem szybko następowało jojo! Ale nie tym razem. Ta cudowna lekkość jest niesamowita. W przyszłym tygodniu zaczynam biiegać, i przechodzę na dwa tygodnie na dietę 1200 kcal. Potem znowu wrócę do 1000 kcal. CZytałam że lepiej co jakiś czas zamieniać te diety. I chyba podzielę na etapy to moje odchudzanie... na początek 68 kg, potem 60, a na koniec 55.... może wtedy cel będzie bardzie osiągalny bo jak patrzę na te 17 kg do zrzucenia to jestem lekko przerażona...
No to do roboty, czas się trochę poruszać!!
Powodzenia