:) OJ TE BALANGI I DODATKOWE KILOGRAMKI :(
WSPANIALEGO WEEKENDZIKU ZYCZE :) :)
http://imagecache2.allposters.com/im...py-Posters.jpg
Wersja do druku
:) OJ TE BALANGI I DODATKOWE KILOGRAMKI :(
WSPANIALEGO WEEKENDZIKU ZYCZE :) :)
http://imagecache2.allposters.com/im...py-Posters.jpg
Wiesz Ziutka, ja tez dzisiaj mam w planie golabki. Jednak poeksperymentuje i zamiast ryzu uzyje zielonej soczewicy. Co to znaczy ze wygladaliscie jak dwa murzynki? Opaliliscie sie czy co?
Przez jakis czas nie chce jadac w restauracjach. Zobaczymy co z tego wyniknie.
Pewnie wyglądaliście, jak dwa murzynki, bo się pobrudziliście, tak? czy raczej wersja z opalenie się jest prawdziwa?
Ziutuś, czekamy na wyjaśnienia tej spornej kwestii :lol: :lol: :lol: :lol:
A Ty znowu o jakichś tucznikach i świnkach, daj spokój :lol:
Hmmm, życie bez balang byłoby smutne, ale z drugiej strony, strasznie takie balangi mogą utuczyć :roll: :wink: .... chyba dobrze, że ja mam je rzadko :lol: :lol:
Jutro mam imprezkę i na pewno będę jeść te wszystkie pyszności, ale wlazłam dzisiaj na wagę w środki dnia i zobaczyłam 55,6 kg, więc się nie przejmuję i będę jeść :lol: :lol:
GOŁĄBKI :)
JA NAWET NIE UMIEM ICH ZROBIĆ :(
ZIUTEK DASZ RADE I OD PONIEDZIAŁKU I....... NIE BEDZIE ŻADNEGO JO-JO :)
Miśku, gołąbki są proste, jak barszcz :lol: :lol:
PEWNIE TAK ŁATWE JAK PRZEJECHANIE 40 KM W GODZINE NA DEZELKU :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
JA NIE UMIEM GOŁABKÓW, BO NIGDY NIE MUSIAŁAM ICH GOTOWAĆ. SUCHAREK NIE LUBI, A DLA SIEBIE NIGDY SIE NIE CHCE. ZJADAM JAK JESTEM U DZIADKA :) I MI STARCZA :)
Ano pewnie, że dla jednej osoby to się nie opłaca robić, jak robię to dla 3, w tym 2 facetów :lol: :lol: :lol: :lol:
a... przejechanie 40 km na dezelku też łatwe :lol: :lol: :lol:
Ziutka, no co Ty. Nie roztaczaj takich czarnych wizji. W końcu gołąbki robisz sama, i możesz je zrobić tak, żeby (przynajmniej te dla Ciebie) były MM. Na brunchu też tylko od Ciebie zależy, ile i czego zjesz. Nie ma co przekładać diety, przecież całkiem ładnie się trzymasz. A od spaghetti raz na jakiś czas też się nie umiera. Ani monstrualnie nie tyje.
Głowa do góry, musi być dobrze.
A z innej parafii, to dżungli ja tu nie mam, ale przy ostatnich deszczach po bieganiu w lesie też jestem zawsze ubłocona jak świnia.
Mocno pozdrawiam, trzymaj się.
No pewnie. Ja sobie spagetti (SZPAGETKI :wink: ) nie moge odmowic i jem co chwile - dzisiaj np z pesto. Tluste jak swinia (skoro juz wszystkie tak ochoczo sie do swin porownujemy :wink: :wink: :wink: ), ale jakos sie mieszcze w swoim limicie.
Rozumiem cie Ziutka, ze na imprezy chcesz sie wyluzowac, ale Gosia ma racje - nie ma co przekladac diety, bo okazje sa zawsze. W koncu zaraz Andrzejki, Swieta, Sylwester.. :wink: :wink: :wink:
Buziaki na mily weekend :D
Buziaki Ziutuś, spokojnego dnia w pracy życzę :wink: :wink: