Ziutko obyś jutro wstała już z normalnym głosem..
trzymaj się!! pozdrawiam
Wersja do druku
Ziutko obyś jutro wstała już z normalnym głosem..
trzymaj się!! pozdrawiam
Normalnego glosu to ja pewnie jeszcze jakis czas nie bede miala, ale powoli sie poprawia. przynajmniej dzisiaj chrypa wskazuje na przepicie ledwie parodniowe, a ja nie czuje sie jakbym kazdy dzwiek wydobywala z wnetrznosci ;)
Selva, no wlasnie sie wczoraj z mezem glowilismy nad dietetykiem. I stanelo na tym, ze nie. Jesli oni mi tutaj jak dotad tylko jedna rzecz u lekarza zrobili porzadnie (swoja droga fuksiara jestem, bo to akurat zabieg wycinania potworniaka byl), to az strach myslec, co by mi dietety na moja przypadlosc polecil. Pewnie srodki przeczyszczajace i moczopedne. Plus by mnie poprosil o ograniczenie slodyczy, ktorych w ogole nie jem...
Chyba zrobie medycyne i sie tam do Ciebie Ziutka przeprowadze :lol: :lol: :lol: :lol: U mnie np mieszka duzo polakow starszych, ktorzy mowia bardzo zle , lub wcale, po niemiecku. Na cale miasto jest jeden polski lekarz ogolny. Facio robi furrore i zbija fortune :wink: :wink: Wszyscy Polacy do niego chodza (z "lapowkami" w stylu wedzona ryba czy flaszka koniaku :wink: ). On to oczywisicie skrzetnie wykorzystuje :evil: ..... Ale to wlasnie na tej zasadzie, ze jak sie trafi raz na lekarza, do ktorego sie ma zaufanie i ktory Cie rozumie, mozna sobie dac reke uciac :wink:
Ziutka, ile musisz brac te sterydy?
Na szczescie tylko jeszcze jutro, czyli razem trzy dni. Niewatpliwie mi pomogly, juz mowie tylko tak, jak przy ostrym przeziebieniu.
Wiecie co? Mnie nie jest dane schudnac. Wlasnie mi sie szykuje maraton - najpierw imprezy, potem wyzezdzamy na dlugi weekend, potem przyjezdzaja do nas znajomi. Co oznacza katastrofe dietowa :roll:
Chyba potem bede dwa tygodnie na samej wodzie ciagnac...
Dzisiaj:
sniadanie: wasa, wiejski, ogorek
lunch: salatka z piersi kurczaka w ziolach i pomidorow
kolacja: soczewica z tunczykiem
Kalorii 948, B=115, T=8, W=64.5
Podoba mi sie ta ilosc tluszczu :lol: :lol: wiem, wiem, wirtaminy ADEk, ale to tylko dzisiaj tak malo, za to wczoraj tym lososiem ostro wrzucilam w siebie tluszcze.
cwiczenia: orbitrek
łosoś... pyszności. zjadłabym sobie kanapkę z łososiem. ^.^
ach, narobiłaś mi smaku. :P
:P :P No, już chciałam krzyczeć :lol: :lol: :lol:Cytat:
Zamieszczone przez ziutkaa
Ziutka ... przepraszam za takie głupie pytanie ... :oops: wybacz ... a czy Ty bardzo źle się czujesz z obecną wagą? ....
... bo wydajesz się być osobą spełnioną, szczęśliwą ....
...nie chcę broń Boże pisać, że masz się pogodzić z taką wagą ... ale sama widzisz, że taki tryb życia, jaki prowadzisz - bardzo zresztą fajny - towarzyski, wesoły :wink: skutecznie utrudnia schudnięcie ... masz wyrzuty sumienia i tak w kółko ...
Z życia towarzyskiego nie zrezygnujesz przecież, schudnąć byś chciała ... jakaś taka patowa sytuacja :roll:
Kasiu....... czy to było do mnie czy do Ziutki?? nie pomyliłas topików :lol:
Ziutuś trzymaj się - i dzięki
Ziutka, dobrze, że leki pomogły.
I nie spazmuj o dietowych porażkach, na imprezach idzie się wyłgać z jedzenia, albo coś sensownego dobrać, a długi weekend wyjechany też można w jako takim reżimie wytrwać. Wiadomo, że fajnie poszaleć po knajpach, ale bez tego też da się żyć. Dasz radę. Ja w Ciebie wierzę.
Miłego weekendu.
Kasii, bardzo mi zle z obecna waga. Ja wiekszosc zycia bylam przecietna, nie jakas laska (laska bylam jakies dwa lata, jak sie odchudzilam i cwiczylam jak najeta), ale normalna, zwyczajna dziewczyna o znosnej figurze. Przytylam wlasciwie jakies 4-5 lat temu i od tego czasu z krotka przerwa jestem grubasem. Grubasem, ktory od czasu do czasu dostaje mega dola.
Ja sie nie umiem wlasnie do konca cieszyc swoim zyciem, wyjazdami, zyciem towarzyskim itd., bo mi nadwaga przeszkadza. Jak seidze i czuje te faldki, to po prostu czasami skutecznie kopie mi humor. Na co dzien staram sie nie byc ponurakiem, bo to chyba wbrew pozorom nie moja natura, ale zawsze gdzies z tylu glowy pali mi sie ta zarowa, ze jestem tluscioch, ze tak fajnie byloby wazyc te 15kg mniej, chocby 15kg.
:roll:
Selva, jasne, na imprezach bez problemu jestem w stanie sie trzymac w ryzach, na wyjezdzie juz trudniej, natomiast niespodziewana wizyta znajomych ruinuje plan bardzo, bardzo. A to dlatego, ze jak ktos nas odwiedza z Polski to naprawde chce sie pokazac te wszystkie pysznosci, jakie tu sa, pojsc do naszej ulubionej knajpki, pokazac iles tam tutejszych przysmakow itd. I to nawet nie chodzi o to, ze ja sie objadac przy tym bede. Raczej o to, ze to nie bedzie dieta. A moj organizm reaguje, jak reaguje. Z reka na sercu moge Wam napisac, ze polowe wyjazdu do Australii na pewno nie przekraczalam 1300 kcal (caly pobyt w Sydney wybieralam najmniej kaloryczne dania z jadlospisow, potem zdarzalo nam sie jesc tylko skromne sniadanie i kolacje), w dolinie Yarry owszem, jadlam nieco wiecej i rzeczy zakazanych, ale rowniez tak z grubsza liczac nie bylo tego wiecej niz 2500kcal/dziennie. I jest mnie 4 kg wiecej i te 4 kg przy dobrym wietrze to ja moze w miesiac katorgi jestem w stanie zrzucic.... Przybieram latwo, chudne powoli.
I wiem,z e bedziecie na mnie krzyczec, ale znowu w mojej glowie zaswitala mysl o DC. Ja mam chyba juz psychiczny problem z tym odchudzaniem.
Ulozylam sobie plan na 'do wyjazdu do Polski". wiedzialam,z e w lutym jedziemy na ten przedluzony weekend, wiec liczylam,z e do tego czasu zrzuce nadwyzke swiateczna, ze na wyjezdzie bede sie pilnowac, a po powrocie zrzuce do marca jeszcze z te 4 kg. I to by mi wystarczylo. Teraz jednak wiem, ze dooopa delikatnie mowiac. I ze jesli czegos z ta waga nie zrobie, to sobie popsuje najzwyczajniej w swiecie pobyt w Polsce.
:|
I jeszcze Wam napisze,z e sie ogolnie zgadzam z Waszym zdaniem, ze lepiej schudnac zdrowo, ze DC to nierozsadna dieta, ze moge sobie zrobic sporo klopotow, ale z drugiej strony tak mi swita w tej glowie,z e raz juz to przeszlam,z e schdulam i w sumie nawet utrzymalam te wage. I ze moze lepiej dla mojej psychiki najpierw schudnac, a potem sie wysilac,z eby ja utrzymac, a nie szarpac, jak teraz?