Oj Ziutuś :);) mam nadzieję, ze sprzęcior zajebisty jest
Wersja do druku
Oj Ziutuś :);) mam nadzieję, ze sprzęcior zajebisty jest
Sprzet jest naprawde fajny, tylko nie mam czasu sie nim nacieszyc. Mam nadzieje, ze bedzie mnie mobilizowal do wiekszego/dluzszego pedalowania :) Bo ja nie wiem, co z ta moja waga,a le moze moj organizm juz sie przyzwyczail do takiej dawki cwiczen i potrzebuje wiecej? Nie musze chyba dodawac, ze znow sie zwazylam i jest ciut w gore? ;)
Dobrze, ze dzisiaj doktorek, wyzale mu sie :P
Trzymam kciuki za pozytywne wieści po wizycie u lekarza :P
Dzisiaj czwartek, to masz maraton :wink: dużo siły więc życzę :) :)
sniadanie: wasa, wiejski, pomidor
obiad: fasolka szparagowa, dorsz
kolacja: warzywa curry
Kalorii 705 ( :shock: ), B=62, T=27, W=28
Hmmm, u doktora to ja wlasciwie nie wiem, czy pozytywne wiesci. Najpierw mi powiedzial, ze jak ktos schudnie i sie zatrzyma waga, to znaczy, ze juz, ze juz wiecej nie da sie schudnac. Potem jednak poiwedzial, ze zdarzaja sie czasem takie (lub dluzsze) przestoje i potem waga zaczyna spadac. Oswiadczyl mi tez, ze nie mam sie poddawac, bo to dopiero pierwszy miesiac. Walnal tez, ze niektorzy na prochu musza juz byc do konca zycia :shock: :shock: :?: I ze mam rewelacyjne wyniki, ze wiekszosc jego pacjentow przychodzi z nizszymi spadkami.
No i ja nie wiem, prawde mowiac. Z tego co wyczytalam na sieci, to inni chudna jak szaleni nawet powyzej 10 kg na miesiac. Wizja spozywania procha do konca zycia zwyczajnie mi sie w glowie nie miesci i nie sadze, zebym sie na to zgodzila.
Jestem w kropce. Nie wiem, czy z doktorka wyszla klasyczna dla lokalnych lekarzy maniera (czyli zaladuja Ci lekow, nie dociekajac w 100% co lecza itd.), czy moze mialm na mysli swoich pacjentow, ktorzy jakby nie bylo maja problemy albo z cukrem, albo z hormonami, albo z czym innym. Wiem, ze procha np. w PL glownieprzepisuje sie naprawde otylym osobom, ktore maja wielkie problemy z kontrolowaniem tego co jedza i moze dlatego maja bardziej spektakularne wyniki niz ja.
No nic, maraton dzisiaj, wiec nie czas na dywagacje. Mam dalej ciagnac procha i kolejna wizyta za miesiac, no to bede ciagnac procha...
Ziutka, ja myślę, że przez ten kolejny miesiąc Twoja waga znowu zacznie spadać :roll:
tak coś czuję :wink:
Hmm, rzeczywiście perspektywa bycia na prochu do końca życia jakaś mało optymistyczna, ale nie sądzę, żeby to było koniecznie w Twoim przypadku.
Poza tym wyniki masz dobre, trzeba się z tego cieszyć a waga zacznie lecieć, na pewno :D
Tak to napisalam, ze wyszlo, ze on o wynikach krwi mowil :) Niby mam dobre wyniki w chudnieciu. To tak gwoli sprostowania :)
Cukier tez mam ok, bo mnie nakluwali, ale tylko w palec, nie robili mi tego trzygodzinnego badania. Trzymam diete, wiec cukier w normie.
Mam nadzieje, Kasiu, ze Twoje przeczucia sie sprawdza. Ja juz chyba jestem z lekka na granicy swojej wytrzymalosci, jesli chodzi o wage. Mecze sie z tym juz tyle czasu i trzymam sie zasad, robiac co moge, zeby pogonic ten moj tluszcz w pioruny, a tu ciagle jakies przeszkody. No i jak wczoraj na dzien dobry uslyszalam, ze czasem to tak jest, ze juz wiecej sie nei da schudnac, to az mna zatrzeslo, ze 67 kg to ma byc moj max ;)
Ech, mysle, ze ja po prostu zmeczona jestem. Nie tyle sama dieta, co okolicznosciami towarzyszacymi, ze to wszystko tak okresle. Jakbym widziala sukcesywne efekty, to wiem, ze mialabym zapal i optymizm, a tak to robie swoje, a od ludzi slysze "to Ty liczysz kalorie?" i wielkie :shock: "Cwiczysz 6 razy w tygodniu?" :shock: :idea:
Nie mowiac o radach w stylu"to moze nie jedz slodyczy" :? Tak wiec wiecie, zwyczajnie mna czasami telepie, jak sobie pomysle, ze ja cukry tne tak drastycznie, ze cwicze, ze licze kalorie i BTW, jem procha, a nawet pare, a potem ktos-dobra-rada wyskakuje z jakims fajnym takstem ;)
Oj, strasznie marudna jestem, nie? :) Ale wiem, ze Wy mi to wybaczycie ;)
Pozdrawiam Was :) Patrzac po zanizonym ruchu na forum, bawicie sie swietnie w ten dlugi weekend :D
Hej Ziutka, niestety nie kazdy jednak ma długi weekend 8) ja własnie jestem w pracy, ale normalnie prawie nikogo nie ma hehe :) tak więc luzy na całego :wink:
No i na forum sobie troszkę zaległosci nadrabiam :D
kochana, Ty pisz tutaj wszystko, ile razy mi się lżej na seduchu zrobiło jak się tutaj wygadałam.. :)
trzymam kciuki za kolejny m-c na prochu, oby zakończył się kilkoma kg w dół!! :) trzymam kciuki i goraco pozdrawiam :D
Ziutka, a po co my tu jesteśmy? Co? :wink: :wink: :wink:
Po to, żeby marudzić, wygadać się, zwierzać ... I dobrze, że o tym wszystkim piszesz!
Przecież my wiemy, ile Ty wysiłku wkładasz w to całe odchudzanie! Jak bardzo się starasz! Jak bardzo pilnujesz!
Ja od dawna Cię podziwiam za upór, za konsekwencję w działaniu, za ... wszystko :wink: :D :D
Wierzę, że wygrasz z nadwagą i 67 kg to na pewno nie Twój max. :wink: :) :D
Buziaki, trzymaj się :P :P
... a ludzie to już tak mają, samych 'dobrych' rad potrafią udzielać :wink: :lol:
Dzieki, Dziewczyny :)
sniadanie: wasa, wiejski, pomidor
obiad: pomidory, mozzarella
kolacja: groszek, tunczyk, jajko
Kalorii 999 :lol: , ladna liczba, B=82, T=33, W=36
cwiczenia: orbitrek, spalonych 424 kcal
Jestem na odwyku od coli light. Stwierdzilam, ze moze to mi przeszkadza w chudnieciu. Poza tym zdrowe nie jest. Dzisiaj jeszcze pomyslalam, ze konserwowa fasolka szparagowa i groszek to nie jest dobry pomysl, wiec to musze tez wyeliminowac. Niestety, wiaze sie to z dluzszym gotowaniem, no coz, czas mi sie coraz bardziej kurczy... Jakies zmiany jednak chyba musze wprowadzic do jadlospisu.
Odwyk od coli light popieram, sama przez to przeszłam :wink:
Teraz czasami, ale naprawdę rzadko, pociągnę sobie coli zero :wink: :lol:
Ano tak to już jest, że te konserwowe jedzonka są szybkie, ale czy tak do końca zdrowe? Na pewno świeże lepsze, ale nie można też się dać zwariować!
Można od czasu do czasu zjeść konserwowy groszek czy coś takiego :P