rowniez zycze powodzenia i trzymam kciuki, bo weekend sie zbliza i pokus coraz wiecej :P
Wersja do druku
rowniez zycze powodzenia i trzymam kciuki, bo weekend sie zbliza i pokus coraz wiecej :P
Halo, halo.
Dzięki za ciepłe słowo.
Myszko, weekendu wyjatkowo sie nie boję, bo pracy w ten mam tyle, że o jedzeniu zapomnę zupełnie.
dzisiaj dobrze bardzo - 1040. Wspaniale. jedyny błąd - serek truskawkowy wchłonięty teraz, tuż przed 21 :x . Trudno, trzeba jakąś słodką przyjemnośc miec, prawda?
W poniedziałek czeka mnie oko w oko z wagą. mam nadzieję, ze teraz się ruszy, wszak pierwszy tydzień zawsze przynosi efekty. Wiem oczywiście, ,że te efekty to często ściema, woda i inen organizmowe zapasy, a nie tłuszcz, ale przyjemnie jest przestawic suwaczek...
..czego sobie i wam wszystkim w poniedziałek życzę.
pzdr
O Boże, co za sobota... przyklejona do komputera. Jeszcze tylko jutro taki koszmar. Ma to oczywiście dobre strony - o jedzeneiu w ogóle nei myslę. 1000 na liczniku, choc z grzesznym elementem - kilka małyh kruchych ciasteczek weszło... padam, bo na klawiaturę w tej chwili patrzec nie mogę... ale dobrze jest.
CO ZA WEEKEND!!!!!!!!!!!! dietetycznie ok, choc w niedziele poleciałam, wciągnęłam ciasteczek za 400 kcal, ale poza tym pracowała jak szalona, więc więcej iż 1200 nie weszło... i poza ciastkami same zdrowe, warzywno - nabiałowe.
Dzisiaj gorzej - to znaczy bez grzechów, ale za mało, za malo, bo tak z 800, i to nie przez odchudzanie, po prostu taki szalony czas... jutro już normalnie, 1000 - 1200...
I prezent od kochanej wagi - co prawda ważyłam sie rao ziś nieprzytomna, ale ruch wyraxny na niej jest... jutro obejrzę to dokładniej i ruszę suwaczek...Ja wiem, że pierwszy tydzień to jeszcze nie tłuszcz, ale ruch suwaczka motywuje... i na to czekam
CO ZA WEEKEND!!!!!!!!!!!! dietetycznie ok, choc w niedziele poleciałam, wciągnęłam ciasteczek za 400 kcal, ale poza tym pracowała jak szalona, więc więcej iż 1200 nie weszło... i poza ciastkami same zdrowe, warzywno - nabiałowe.
Dzisiaj gorzej - to znaczy bez grzechów, ale za mało, za malo, bo tak z 800, i to nie przez odchudzanie, po prostu taki szalony czas... jutro już normalnie, 1000 - 1200...
I prezent od kochanej wagi - co prawda ważyłam sie rao ziś nieprzytomna, ale ruch wyraxny na niej jest... jutro obejrzę to dokładniej i ruszę suwaczek...Ja wiem, że pierwszy tydzień to jeszcze nie tłuszcz, ale ruch suwaczka motywuje... i na to czekam
Cudownie. 2 poszły. Suwak sie ruszył. Motywacja rosnie. Dzisiaj był mały grzech - bo w biegu - ale ogólnie ejst dobrze. Padam na pysk, ale się cieszę.
Dobrze, dobrze, dobrze. 1200 wciągnięte, zabieganie spaliło pewnie 2x tyle :wink: , więc dobrze. Pokusy nie dają spokoju, ale dzielnie stwiam im czoła, zmotywowana luzem w spodnaich; jeszcze nei spadają, ale i to przyjdzie....
buziak na mily czwartek;*