Witajcie w niedziele.
Teraz trochę rzadziej w wekendy będe zaglądac przez uczelnię.Wczoraj cały dzień od rana do wieczora na niej przebywałam,dzisiaj też zaraz jade.
Ale sie przywitac wpadłam.
Wersja do druku
Witajcie w niedziele.
Teraz trochę rzadziej w wekendy będe zaglądac przez uczelnię.Wczoraj cały dzień od rana do wieczora na niej przebywałam,dzisiaj też zaraz jade.
Ale sie przywitac wpadłam.
witam nowa forumowiczke i zycze milej neidzieli;*
:lol: :lol: :lol:
ja tez kiedys uslyszalam ze przytylam i to od bylego faceta! wtedy schudlam 5 kg w 2 tygodnie, tak strasznie mna to wstrzasnelo!
ale to bylo dawno... teraz staram sie racjonalnie odchudzac i byc super.
pozdrawiam
Hej wszystkim!
Ja od byłego usłyszałam, że nic się nie zmieniłam (a nie widzieliśmy się jakieś 10 lat), pewnie chciał być miły. :lol:
Jak pisałam wcześniej, bylam na wekendzie u teściowej i miałam straszne obawy co do jedzenia tam. Tak kombinowałam, że kręciłam się po kuchni i sama nakładałam sobie porcje. To mnie uratowało przed ogromnymi porcjami jakie zawsze nakłada teściowa. Tak więc zjadłam:
sobota
- śniedanie w domu: jajko na miękko i pół kromki chleba (mieszany), herbata zielona;
- w gościach: obiad: mały talerz zupy pomidorowej z makaronem suto zabielanej śmietaną, na drugie kasza z gulaszem (gęsty zawiesisty sos), udało mi się nałożyć sobie jeden kawałek mięsa bez sosu. Miałam z tego powodu kilkanaście zaproszeń do nałozenia sobie sosu i pytań dlaczego jem bez sosu, ale jakoś tam wybrnęłam. Zjadłam dużo ogórków kiszonych do tego;
- jabłko i kilka mandarynek;
- kolacja: dwie łyżki sałatki jarzynowej (z majonezem a jakże) jeden plasterek wędliny, udało się bez chleba, bez kawy i wykręciłam się od alkoholu :lol:
niedziela
- śniadanie: łyżka sałatki jarzynowej, pół kromki chleba, dwa plasterki polędwicy raczej chudej;
- obiad: pół talerza rosołu prawie bez makaronu (szybko zaniosłam talerz do kuchni i szybko pozbyłam się resztek z talerza :wink:
drugie danie: mały kotlet z piersi kurczaka (starałam się zjeść bez panierki, ale dziwnie na mnie patrzyli), koperek z ziemniaków, buraczki i ogórki kiszone w sporej ilości;
Tak dotrwałam do końca, wypiłam jeszcze 1/2 filiżanki kawy, bo była za mocna i pojechaliśmy do domciu. Był placek miodownik i jakiś jeszcze a`la wuzetka, ale nie zjadlam ani kawałka. Oczywiście pytali mnie jak mi smakują placki, powiedziałam że bardzo pyszne, już tyle zjadłam że hoho :wink: i jakoś się udało to przetrwać. Piłam dużo wody mineralnej zamiast soków z kartonu i mówiłam, że boli mnie glowa i muszę pić dużo wody. Oni nie uznają żadnych diet czy odchudzania, pisałam już o tym wcześniej. Więc nie zamierzam im tego wszystkiego tłumaczyć. Kiedyś jak powiedzą : Ale schudłaś! wtedy zobaczą i może wtedy im powiem że jestem na diecie. Będzie okazja 5 maja, będzie komunia siostrzenicy męża i wtedy mam zamiar się ubrać w obcisle ciuchy i im pokazać!!! :evil:
bedemotykiem
czyli dalas rade, brawo !!!
Hejka!
Wczoraj zjadłam:
- śniadanie: trzy kromki chleba 7 ziaren (w porcjach kilku w ciągu 8 godz.) z pasztetem dwie i jedna z serkiem camembert (oj :( )
- II śniadanie: trzy jabłka, zielona i czerwona herbata, garść musli
- obiad: o 15:45: klops z pieczonego mięsa mielonego zawijanego z jajkiem na twardo - pycha, zjadlam ze dwa grube plastry, odrobina ziemniaków, surówka z kapusty pekińskiej z kukurydzą;
- kolacja ok.20-tej: jeden plasterek klopsu z obiadu z kromką chleba słowiańskiego, herbata zielona.
Normalnie nie jem resztek z obiadu na kolację, ale tym razem zjadlam, bo był tak pyszny, że szkoda mi było wyrzucić. Wygrały względy ekonomiczne.
Dzisiaj zjadłam:
- trzy kromki chleba słowiańskiego z serkiem camembert (jak wczoraj :shock: ) i dwie z pasztetem, ale w ciągu 8 godz. rozłożone na porcje. Dzięki temu mam co jeść przez cały dzień w pracy, wystarcza mi to i nic nie muszę dokupywać jak to zawsze bywało. :D
- dwa jabłka, garść musli;
- potem zjem obiad
- a potem idę na wodne aero hurrrraaaaa! :!:
Z tego co piszesz to bardzo dobrze Ci idzie.
Dzięki Renatko, ale jeszcze trochę przede mną.
Wczoraj zaczęłam czytać książkę pt. "Dieta Kensington". Jest tam dokładnie rozpisana dieta, którą na pewno znacie pod innymi nazwami: dieta dobrych połączeń, dieta Haya, dieta niełączenia. Chodzi oczywiście o niełączenie produktów wysokobiałkowych z wysokowęglowodanowymi. Np. nie je się schabowego z ziemniakami ani chleba z serem. Ser - przerwa 4 godz. - chleb. Na śniadanie preferują owoce.
Postanowiłam spróbować, w miarę możliwości. I tak dzisiaj zjadłam:
- ok. 7-mej 2 jabłka, herbata czerwona pu-erh
- ok. 9:30 ser biały z kanapek, było kilka plasterków, herbata rooibos.
Napiszę Wam teraz o tej herbatce (z metki):
Czerwona herbata afrykańska. "Herbata z Czerwonokrzewu (Aspalathus linearis) to produkt naturalny, bogaty w składniki mineralne i antyutleniacze. Polecana jest jako napój dla osób narażonych na wysiłek fizyczny i umysłowy. Doskonale działa na układ nerwowy i pokarmowy. Wspomaga leczenie schorzeń alergicznych."
W smaku jest słodkawa (ja nie słodzę herbat), kolor czerwonorudobrązowy. Pycha!
Acha, a potem jeszcze zjem trzy kromki chleba z amarantusem (mam taki nowy wynalazek, lubię odkrywać dziwne chleby, to ja wpisałam w dziennk kalorii chleb orkiszowy) i trochę musli. To tyle do 15-tej.
Wczoraj na obiad zjadłam talerz barszczu czerwonego niezabielanego z buraczkiem i fasolką czerwoną z puszki. Nie zjadłam przecież dużo tej fasolki, taką porcyjkę, ale bylam potem (3 godz. od obiadu) na wodnym aero i .. nie mogłam ćwiczyć :shock: Tak ciążył mi brzuch i miałam wzdęcia! Nigdy już nie popełnię takiego błędu, bo szkoda tylko tych zajęć, nie wykorzystałam ich w pełni :cry: Ale i tak potem bylam czerwona jak burak, więc wycisk był.
Po aero zjadłam mały jogurt truskawkowy i szklankę wody, zrobiłam a6 weidera i poszłam lulu.
Ojejej drugi post wysłał mi się taki sam więc go zmieniam.
Siedzę w pracy i myślę sobie, co by było gdybym ja tak nie musiała pracować, chodziłabym na zakupy i sporządzała ciekawe zestawy obiadowe dla całej rodzinki :D Dla siebie oczywiście też coś by się wymyśliło. Natknęłam się na fajną sałatkę z jakiejś diety.
Sałatka z pomarańczą
porcja dla 4 osób:
- 25 dag ryżu (ugotować)
- 2 pomidory (pokroić w plastry)
- papryka, ogórek, 2 pomarańcze (też w plastry)
sos:
sok z cytryny, oliwa, sól pieprz
sosem zalać sałatkę i wcinać. Może dziś ją zrobię i opiszę wrażenia :wink: