-
Wczoraj oprócz kefirku zjadłam 1.5 kromki chleba ciemnego, ale byłam po tym rowerze strasznie głodna. I postanowiłam nie rzucić się na jedzenie, tylko zapchać kubkiem kefiru z chlebkiem. I wyszło mi 1411 kcal, czyli już bliżej moich założeń.
Dzisiaj wielka próba dla mnie, wieczorem (najgorsza pora!!!) idę na imprezkę urodzinową mojej mamy... będzie duuużo kalorycznego żarcia. Trzymajcie kciuki, żeby mi się udało jakoś mądrze jeść. Nie chcę też się głodzić do wieczora, bo skończyłoby się to niekontrolowanym obżarstwem na imprezce. A to dopiero początek, bo na majowy weekend zapowiada mi się jeszcze jedna taka impra i pobyt u rodzinki, w której się dużo je :cry: Ale będę się trzymać.
Pozdrawiam wszystkich, może wieczorem uda mi się zrelacjonować dzisiejszy dzień.
-
No i po imprezie :D Nie zaszalałam jakoś strasznie, myślę, że zmieściłam się w 1500-1600 kcal w ciągu dnia. Trochę dużo, ale na imprezach można więcej :D Ruchu nie było, bo nie było kiedy, ale jutro znowu wybieram się na step i może na rowerek. I może jutro jeszcze uda mi się wpaść na forum, a potem wyjeżdżam. Życzę super udanego weekendu i jak najlżejszych grzeszków majówkowych :D
-
Ciesze sie ze skonczylo si na 1500-1500kcal. Tak,tak,zawsze mozna zjesc wiecej, o wiele wiecej.
Mi jest ciezko teraz oprzes sie...lody,pizza,kebab...Jak tylko ide miastem to kazdy cos glamie w buzi.
Milego dzionka.
Tusiaczek.
-
Więc życzę udanego weekendu :lol:
-
To mój ostatni post przed przyszłą niedzielą :D
Jeżeli chodzi o dzisiejszy dzionek, było całkiem ładnie:
- kromeczka ciemnego chleba z serkiem wiejskim lekkim (moje tradycyjne śniadanko)
- jabłko
- mleko z otrębami
- kajzerka (to był ratunek, chodziłam długo po mieście i byłam strasznie głodna, chodziły za mną jakieś zapiekanki, kebaby itp., w końcu zjadłam bułkę i popiłam colą light :D )
- makaron z pomidorami
- batonik nestle fitness
- mały kawałek (60g) sernika :oops:
W sumie niecałe 1260 kcal :D :D :D
Oczywiście był i ruch (to do dominiki23 :wink: ) - 1,5h stepu (instruktorka zrobiła nam pół godziny gratis i wymęczyła potwornie :D )
Jutro z rana wyjeżdżamy z moim mężusiem i jeżeli się uda, to zrobimy na rowerach około 100 km... nie wiem, czy to przeżyję, ale jestem twarda dziewucha, to może się uda. Mój max do tej pory to było 57 km :D No i nie będę liczyć kcal (zjem około 2000), bo lekko licząc z 2500 spalę jadąc :D Tą samą trasę zrobimy w sobotę wracając. W niedzielę napiszę, jak poszło i jaka jestem chudziutka :D Na razie 59.5 wyświetla codziennie :D
Całuję Was wszystkie i życzę samych radości (w wersji light :wink: ) majowych!
:*
-
Ładny dzień, ja wczoraj na rowerku pojeździłam, wyszło 45km, a na dodatek okres po drodze dostałam, szok :evil: .
WYpoczywaj i dietą się nie przejmuj, ale też nie szalej :wink:
-
Cześć dziewczyny :D
Anestor-mam nadzieję,że żyjesz po wyprawie rowerowej :D Tak jak obiecałam dotrzymuję słowa,jem do 1200 kcal dziennie :!:
dziś zjadłam:
śniadanie :arrow: kawa,chleb z szynką
II śniad :arrow: chleb z szynką,jabłko
obiad :arrow: buraczki,kotlet mielony
zjadłam też loda z zielonej budki,kilka ciasteczek
Spaliłam dziś ponad 1100 cal :D i jestem z siebie dumna
-
Aha :!:
Ważyłam się rano-równe 60 kg :D :D
-
Oj, widzę, że muszę tu trochę odkurzyć (długo się szukałam i znalazłam dopiero na 8 stronie :D ).
Dzięki, dziewczynki za wpisy. Dominika, widzę, że Ty też rowerkowa babeczka jesteś, to super!
Zakonnica, pięknie się trzymasz! No i mamy tą samą wagę (po weekendzie mi 0.5 przybyło, ale liczyłam się z tym, a poza tym @ w rozkwicie...). Może mały wyścig? Której pierwszej stuknie 58? Będzie jeszcze większa motywacja :D
Jeżeli chodzi o długi weekendzik:
we wtorek zrobiliśmy 120 km na rowerach (źle sobie obliczyliśmy trasę iwyszło więcej), pod koniec myślałam, że umrę, ale dojechałam. Kolejnego dnia tylko spałam :D Niestety byliśmy u rodzinki, u której się dużo je, piecze ciasta itp., a do tego były urodziny mojej kochanej szwagierki, która tak gotuje, że odlot. No i trochę zjadłam takich rzeczy (ale byłam nastawiona na grzeszenie, więc poczucie winy mnie nie zabiło :D ).
W piątek wracaliśmy tą samą trasą, znowu 120 km, ale tym razem miałam duuużo siły i wróciłam w bdb stanie (mimo 2 dnia rzęsistego @). W połowie drogi zjedliśmy wielgachną pizzę, pozwoliłam sobie na snickersika, kawałek ciasta... ale przy takim wysiłku nie da sie trzymać diety. Umarłabym w połowie drogi :D W efekcie dzisiaj na wadze 60 kg. Jest ok. Dzień sobie już zaplanowałam jedzeniowo, wyjdzie około 1200 kcal, na razie jestem po śniadanku, tylko strasznie mnie ssie z głodu (chyba sobie rozwaliłam żołądek). Wytrwam i wieczorem z dumą się pochwalę jak ładnie się trzymałam. Ruchu dzisiaj nie będzie, ale same rozumiecie - po wczorajszym ledwo chodzę :wink: Pójdę na stepka w pn i będzie super.
Pozdrawiam!
Zaglądajcie od czasu do czasu, dzięki Wam się trzymam! :*
-
witaj anestor :wink:
wpadam do Ciebie bo widze ze duzo tu babeczek rowerkowych:D ja uwielbiam ta forme ruchu, mam stacjonarny i ten zwykly :wink: w zwiazku z tm od dzis stacjonarny idzie w ruch a zwykly w miare mozliwosci czasowych , ale do pracy jezdze na rowerze :D hehe :d fakt 15 minut w jedna strone ale zawsze cos:D
i tyle kilosów zrobiłas superrr! a wiadomo jak to jest z tymi zjazdami rodzinnymi :wink: nie zjesz czegos albo nic nie tkniesz to od razu ze sie odchudzasz, ze dobrze wygladasz i wogole takie teksty ze posikac sie mozna haha :wink: :lol: :lol: kazdy ma swoj cel i idee i nikt nie powinnam nam narzucac jakis na wyrost przyzwyczajen!
Zycze udanej soboty i odpoczywaj! Nalezy Ci sie!
Buziaki