odliczam do "minus siedmiu" :)
od dzisiaj odliczam do minus siedmiu... tak nazywam odchudzanie, to taka moja mała autosugestia :) wizualizacja, czy jak to się tam zowie :)
wczoraj (na wadze) wyszło, że jak do tej pory udało mi się odliczyć do minus sześciu. kilogramów oczywiście. w około 6 tygodni. a wszystko dzięki staremu, dobremu, oklepanemu TYSIĄCOWI. ucieszyłam się jak głupia :) strasznie to było motywujące, ale wcale nie przeszkodziło mi nażreć się wczoraj :/ jednak dzisiaj jest już nowy dzień i, miejmy nadzieję, coś takiego dłuuuuugo mi się nie przydarzy.
to może coś o mnie? postanowiłam założyć ten wątek z kilku powodów - pierwszorzędnym powodem jest ogromna pomoc w otrzymywaniu wymarzonej sylwetki. bo chyba to, że się pisze niby dla siebie, ale jednak nie tylko, daje dużo siły, popycha do działania. coś w tym jest - mniej chętnie sięgnie się po coś "zakazanego" (w sensie jedzeniowym, oczywiście :)), kiedy ma się tę świadomość, że się musi potem to opisać :) poza tym w chwilach słabości przydaje się mały kopniaczek...
jak na razie ważę 62 kg. startowałam z 68/68,5. jak wspomniałam, udało mi się odliczyć do minus sześciu. "do zrzutu" pozostaje mi jeszcze ok. 7 kg, czyli tylko 1 kg więcej niż udało mi się zrzucić teraz. tak jak teraz to opisuję, to powoli dochodzę do wniosku, że chyba nawet nie chodzi mi o utratę czysto kilogramową... w sumie wszystko jedno, ile się waży... gdzieś słyszałam, że WAŻY SIĘ TYLE, NA ILE SIĘ WYGLĄDA :) mądre to.
wydaje mi się, że jestem dosyć aktywną osobą. mam 17 lat (już? dopiero?), uczę się i aktualnie mam wakacje (jeee...), więc w związku z tym odpadła mi część aktywności fizycznych, które mam zapewnione w czasie roku szkolnego t.j. wych.-fiz. i treningi. na szczęście został basen..., nie tego mi nie zabrali! od 2 lat gram w piłkę ręczną. nałogowo, wyczynowo. kocham to :) ale niestety w wakacje nie ma treningów... moją zmorą są spore dolne partie ciała, konkretnie biodra i uda. nie dość, że rozbudował mi się nieźle od treningów (to nie problem :)), to jeszcze pokrywa je warstwa tłuszczu. ale ja się nie dam! nie dam się!
uf, ale żem się rozpisała. nie przynudzam. cya :*