Gosia co nas nie zabije to nas wzmocni nie przejmuj się wczorajszymi kaloriami :wink: raz na jakiś czas człowiek ma prawo zgrzeszyć . Dzisiaj nowy dzień uszy do góry bedzie dobrze Ty i tak zawsze przykładnie dietujesz wiec ten jeden raz to nic:D
Wersja do druku
Gosia co nas nie zabije to nas wzmocni nie przejmuj się wczorajszymi kaloriami :wink: raz na jakiś czas człowiek ma prawo zgrzeszyć . Dzisiaj nowy dzień uszy do góry bedzie dobrze Ty i tak zawsze przykładnie dietujesz wiec ten jeden raz to nic:D
Gosienko wiekszosc z nas chyba tak sie czuje z tymi slodyczami.
Ja kiedys sie nie uwazalam za osobe lubiaca slodycze,ale teraz uwazam ,ze rowniez mnie te cukry przesladuja,bo to jak narkotyk.
Nim wiecej sie ich je ,tym wiecej sie ma na nie ochote.
Jakos musimy z tym walczyc.Sama jednak jeszcze nie znalazlam ,na ten problem odpowiedzi ,ale chyba dlatego,bo nie jest to proste.
Jednak Gosienko pamietaj ,ze ty juz osiagnelas duzo i wygladasz wspaniale.Wiem ,ze nie jest latwe utrzymanie tego,ale jak bedziesz dla siebie bardzo ,bardzo wymagajaca i bedziesz sie karcila i ciagle czula winna jak cos zjesz nie tak ,to i smiac ci sie przestanie chcec.
2000 kal to nie jest taki wielki grzech.
Dzisiaj czytalam ,na necie ,ze warto czasami ,jak sie jest ,na diecie i przestaje sie chudnac w pewnym stopniu zaczac jest 2000 kal przez 5 dni i nie cwiczyc.Ten okres czlowiek dochodzi do siebie po rygorystycznej diecie a metaboluzm ktory zwolnil tepo podczas dietki znow zacznie pracowac ja motorek :)
Ach jeszcze w ciagu tych 5 dni nie powinno sie rowniez cwiczyc ,bo organizm musi odpoczac od wszystkiego :)
A ty zjadlas jeden dzien 2000 kal i sie smucisz a zreszta jak Kasia Cz napisala .Dzisiaj jest nowy dzien:))
http://img.photobucket.com/albums/v5...of-Red-Ros.jpg
http://i68.photobucket.com/albums/i1...jenn/salad.jpg
Gosiu, nie ma co, ja tam zawsze jak nagrzeszę tłumaczę sobie, że czasem trzeba dowalić do pieca, żeby metabolizm podkręcić :lol:
buziaki dietkowe wysyłam dla Ciebie i Kamisia :D
Macie racje. Baaardzo dziekuje za wszystkie cieple slowa :)
Gosiu coś w tym jest.. ja też kiedyś usłyszałam takie słowa..Cytat:
Zamieszczone przez Forma
bo czy czasem nie czujemy sie nieszczęśliwe ze musimy być na diecie, podczas gdy inni nie...??? ech.. :roll: :wink:
no nic, dziś się trzymaj, a na pewno te 2000 kcal jednorazowe wyjdzie Ci na dobrze i podkręci co ma podkręcić 8) trzymaj się Gosiu :) miłego dnia
odchudzanie zawsze sprawia że czujemy się gorzej bo nie zawsze możemy sobie pozwolić na to na co mamy ochotę :)
ja czasami jestem wściekła jak nie mogę czegoś zjeść ;) inni moga a ja nie a to jest takie pyszne i wszystko mnie wtedy drażni ;)
Juz sama nie wiem w pracy jem okolo 600-700 kalorii, i jak wracam do domu po 17 to czasami jestem tak głodna, że juz nie moge wytrzymac. Ostatnimi czasy normalnie burczy mi w brzuchu :shock:
Dziś tez byłam na głodzie, bez obiadu i wyszło 1300:
2 kromki wieloziarnistego, serek domowy
serek homogenizowany activia, otręby łyżka
2 male jabłka
2 mandarynki
baton Frutti (musli pomaranczowe)
2 jajka smazone z cebulką i pieczarkami, bułka z ziarnami
mała piętka z łyżeczką miodu (po ćwiczeniach 45 min orbitreka i 30 powt. A6W) i jesc mi sie chce :evil: :evil: :evil:
* * *
Aniu, cariline to nawet nie jest do konca tak ze jestem zla ze inni moga jesc a ja nie... nie jest mi tego żal po prostu, z glodu jestem bardziej nerwowa i wybucham z byle powodu. Czasami jest tak ze jestem na diecie i nie odczuam tak duzego glodu - wtedy wszystko jest OK... :roll:
Gosiu tez mam czasem takie dni.. a moze jesteś przed @.. wtedy np. u mnie apetyt wzrasta z 5 krotnie.. :roll: :twisted: nie wiem co doradzić, bo sama gdy mnie dopada to polegam... no nic, powiem więc - Trzymaj się Gosiu :) :wink:
dobranoc
wszystko kwestia nastawienia. Chyba jednak nie kazdy musi byc "zly " na diecie. Ja np wrecz przeciwnie - jestem pelna radosci, ze nie musze sie wstydzic chodzic w krotkich kurtkach :wink: , zaslaniac, miec kompleksy.....I ta radosc przebija fakt, ze nie moge zjesc wszystkiego.
Swoja droga, mam Gosia identycznie z tym glodem. Wczesniej - jak bylam na diecie - nie bylo tak extremalnie. Teraz tez co wieczor burczy mi w brzuchu i czuje sie autentycznie glodna :roll: :roll: :roll:
A propos - czasem warto zjesc wiecej i najwyzej pocwiczyc.....wyjdzie dobry bilans, a nastroj pojdzie w gore :)
Ania dokladnie jestem przed @ i mam mega PMS :evil: Chyba faktycznie zwieksza sie wtedy apetyt :roll:
Wiesz Gosia, generalnie mam tak jak ty mam wieksza satysfakcje i zadowolonie z siebie jak jestem na diecie, bo nie mam wyrzutow sumienia i widzac efekty diety dumna z siebie.
Jednak czasami gdy dopada mnie wilczy głód i PMS to... lepiej omijac mnie szerokim lukiem... Nie jest to zlosc na to ze czegos tam nie moge zjesc, tylko po prostu jest to złość nad którą nie da sie zapanowac, chyba PMS poprostu... :roll:
rozumiem doskonale. U mnie w dodatku Endrju jest taki, ze sie z nim poprpstu NIE DA poklocic :roll: :roll: Wiec jak mam PMS, wyzywam sie podwojnie, bo nie mam gdzie (na kim? ) sie wyladowac :lol: :lol: :lol: :lol: :wink: :wink:
A ze zwiekszonym glodem na slodycze w czasie @, to jest wogole wariactwo u mnie. Poprostu w tych dniach czuje sie w pelni usprawiedliwiona i nawet jak nie mam jakiejs szczegolnej ciagoty do czekolady, to ja kupuje, bo wtedy .... no wlasnie... jestem usprawiedliwiona - hii :lol:
http://i106.photobucket.com/albums/m...Mueh/salad.jpg
Gosiu, witaj :D
pewnie się nie znam, ale wydaje mi się, że przy takiej ilości ruchu ( 45 min orbitreka i 30 tych powtórzeń A6W ) to te 1300 kcal jest stanowczo za mało :roll:
no ale może się nie znam :wink:
buziaki wysylam piąteczkowe :D
GOsia, podoba mi sie Twoje podejscie :D kurcze a ja za kazdym razem mam wielgachne wyrzuty sumienia... choc wlasciwie juz sobie w mojej glowce ustawilam ze na imprezkach sie nei odchudzam jemi i pije to na co mam ochote i wyrzutów sumienia nie mam... to chore bo gdybym zjadla tyle co przedwczoraj a nawet wiele wiecej na imprezce to by mnie to nie wzruszalo... :roll:
Beatko, sama nie wiem ile tych kalorii powinnam jesc... Jak sie miszcze w 1300 to jestem z siebie zadowolona.
Ja też na diecie nigdy nie byłam zła ani podrażniona, bo nigdy głodu nie czułam :roll: :roll:
Już o tym pisałam :wink:
Jakoś tak mam widocznie coś w swoim organizmie ustawione, że go nie czuję i już :lol: :lol:
PMS też miewam, choć@ nie :lol: ale wtedy to strasznie puchnę i wszystko, głodu na słodkie dużego nie mam :P
Miłego weekendu Gosia :P :P :P
... a tortilla w McD jest bardzo smaczna :lol: :lol:
No to expresowe podsumowanko
bułka orkiszowa, serek wiejski Pitąnica
activia jogurt, otręby 2 łyżki
pomarańcza
precel
tortilla z kurczakiem McDonald's
łyżka rodzynek, 2 cukieki nimm2 (żujki)
W sumie kalorii: 1 300
W ramach ćwiczeń sprzatanie...
No Kasiu przyznaje ze smakowala mi ta tortilla, choć nie jadam raczej w fast foodach, myśle że od czasu do czasu można sobie na nią pozwolić w ramach obiadu, tylko nie sądziłam ze ma az 530 kalorii :shock:
Miłego weekendu Gosiu :D
Gosiu zaglądam by pożyczyć miłego weekendu :D
Dziś rano wlazłam na wage i................. :shock: :shock: :shock: jest 55 czyli kologram mniej :D :shock:
Weekend spedzamy z synkiem sami bo maz na szkoleniu.
Musze sie troche pouczyc na test z angielskiego - aleeeeee mi sie nieeeeeee chceeee... :roll:
Gosienko Gratuluje :)
A mowilam ,ze czasami sie przyspieszy matabolizm jak sie zje wiecej. :wink: :lol:
Minal kolejny dzien, mam za sobą skladanie kolejki (!), nauke angielskiego (ale jszcze musze dzis ja konynuowac), godzinę na orbitreku i 25 powt A6W.
a jeśli chodzi o jedzienie:
makowiec plaster + czarna kawa
2 paluszki rybne frosta, ziemniak usmażony, surówka z marchewki i jabłka
snickers
koktail bananowy
pomarańcza
co razem dało jakies 1100 kalorii.
* * *
Male wyjsnienie dotyczace snickersa, przypodkowo go znalazlam, zakopalam w szafie przed samymi swietami i zapomnialam :lol: Był pyszny...
Kasiu sama do konca nie wiem jak to jest, bardziej sklanam sie do wersji takiej ze po prostu ta jedna wpadka nie zniweczyla tego że przez ostatnie dni dietkowalam raczej dobrze i troche cwiczylam...
Gosia, wjezdzasz mi na ambicje :roll: :wink: :wink: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: U mnie cos ostatnio oporna ta waga :shock: :roll: Ale walcze dalej (pomijajac te czekoladki ostatnio :lol: :lol: :lol: )
Buziaki! i udanego weekendu!
Ufff... ciezki dzien, Kamo mnie wykonczyl, ile energii ma ten dzieciak!
Pozatym angielski, narobilam krokietow chyba na caly tydzien :lol:
Raport:
* 2 plastry makowca i czarna kawa
* 2 placki naleśnikowe
* 2 krokiety, filizanka barszczu
* pierniczek
* activia z musli jogurt
* piętka z miodem
w sumie 1100 kalorii
mimo tego ze dostalam dzis @ postanowilam pocwiczyc, byla 1 h na orbitreku i 30 powt. A6W
* * * *
Gosia, ja Ci wjezdzam na ambicje? No cos Ty... jak czytam Twoje raporty to wymiękam... :? :lol:
Gosia, zeby chociaz jakis efekt byl....a tu nic :shock: Jakis zastoj w organizmie mam, ale spoko, nie spieszy mi sie nigdzie. Moze mnie to na przyszlosc nauczy, ze nie ma juz "latwo przyszlo latwo poszlo" i bede bardziej ostrozna w tych przerwach od diety :wink: :wink:
Ale mialas dzisiaj pyszne jedzenie :shock: :shock: :shock:
http://i155.photobucket.com/albums/s...NS/pancake.gif
Gosiu, a z czym te krokiety były :?: :) bo nie mogę doczytać :roll:
pozdrawiam niedzielnie :D
Raport z wczoraj
serek domowy, 3x wasa crispi'n light
Banan
activia jogurt otrębu
baton frutti (musli kokosowe) opakowanie 25g 1 102,00
3 krokiety, filizanka barszczu
2 kostki czekolady
pietka z nutella
pierniczek
w sumie 1300.
Kurcze caly dzien sie trzymam a po obiadku wieczorem nie moge oprzec sie slodkosciom... :roll:
* * * *
Gosia, zauwazylam ze u mnie tez teraz wiele wiecej wisilku i czasu trzeba zeby waga drgnęła :roll:
Beatko krokiety pod chlopakow robione z mięsem, pieczrkami i cebulką :P
Gosiu wpadam z pozdrowieniami :)
strasznego mi smaka zrobiłas na krokiety :D
miłego dnia!!
Hym... znowu nie udalo mi sie zapanoac nad wieczornym podjadaniem :roll:
w pracy:
2 kromki żytniego z oscypkiem
paluszki z sezamem
jogobella light, otręby
w domu:
2 krokiety, barszcz (i tu miał być koniec)
kromka tostowa i piętka z miodem
2 kostki czekolady
5 orzechów
w sumie 1300, jakies 300 wlasnie takim "dojadaniem sobie dobilam :roll:
Ogladalismuy dziś po pracy czeski film Jana Sveraka "Kola" świetny, bardzo nam sie podobał.
Gosia, mnie ratuje tylko i wylacznie fakt, ze wstaje np o 9:00, a rano mi sie nigdy nie chce jesc, wiec tylko kawa i ewentualnie 2 wasy. Do poludnia wiec nie mam prawie zadnych kalorii.
Wieczorem jest juz oczywisicie gorzej, ale mam wiecej "karolkow" do dyspozycji, jest wiec OK. Siedze pozniej oczywisicie do polnocy (conajmniej), ale to juz jest dla mnie taka psychologiczna granica, ze w nocy nie rusze jedzenia ;-)
chociaz dzisiaj zrobilam wyjatek ;-)))
Gosiu, ano im więcej razy się człowiek odchudza, tym coraz trudniej mu schudnąć, ech :roll: :roll:
I tak się dobrze trzymasz, 1300 kcal to jeszcze nie tak dużo ... wiem, że chciałabyś trzymać tysiaka, ale i tak jest OK :wink: Orzechy są zdrowe :wink:
Wiecie nawet nie chodzi tu o ta ilosc kalorii, tylko nie umiem sie przestawic zeby zjesc obiado-kolacje i KONIEC. Tak chodze i tu cos skubne tam cos skubne... grrrr... "mientka" jestem :roll:
Gosia - no wlasnie w sobote czy niedziele jak wstaje pozniej jakos latwiej przetrwac :roll:
Gosiu a o której jesz tę obiado-kolację?
bo jeśli np o 16 czy 17 to moim zdaniem coś na kolację trzeba jeszcze zjeść.. bo nie dosyć że głodek po 3 godzinach się odzywa, to na tym głodzie ciągniesz do śniadania, czyli bez jedzenia jest jakies 14-15 godzin? Ustal sobie po prostu w planie dnia lekką kolację i wtedy będziesz zadowolona z tego ze dajesz radę i nie kusisz się na coś, co było niezaplanowane... :)
buziaczki
Gosiu, pozdrawiam na twoim nowym wateczku! jak synus?
http://i96.photobucket.com/albums/l1.../vegtables.jpg
Gosiu, ależ ja uwielbiam krokiety z pieczarkami, mmmm, u mnie w domu nawet jedną z potraw wigilijnych są od lat krokieciki z cebulką i pieczarkami, bo wszyscy lubimy 8)
pozdrawiam dietkowo :D
No właśnie, a ja wstaję o 6.30 a porządne śniadanie zjadam ok. 8.30, to wszystko zależy od trybu życia :wink:Cytat:
Zamieszczone przez tagotta
Nie mam najazdów na lodówkę w sensie jakiegoś podjadania, może dlatego, że jem 7-8 razy dziennie malutkie porcyjki, największe jest śniadanie i obiad oczywiście :P
Zresztą u mnie wyraźnie zaznaczone jest tylko śniadanie, potem to po prostu jem, jak jestem głodna i nie mam jakiegoś stałego i wyraźnego podziału na II śniadanie, obiad, kolację ... itd.
Stawiam głównie na różnorodność, na skład (białko) i oczywiście na kalorie a jem o różnych porach, późnych i bardzo późnych też .... nigdy nie przeszkadzało mi to chudnąć ...
Nie mam żadnych wyrzutów sumienia, jak zjem coś o 22.00, nienawidzę uczucia głodu i staram się nigdy do niego nie dopuszczać :wink:
Gosia, ale skoro wcześniej chudłaś na 1000 kcal, to raczej nie podjadałaś, może cofnij się do tamtych czasów i popatrz, jak jadłaś, jak się zachowywałaś, jak unikałaś podjadania ... może to pomoże :P
Kolejny dzień minął jeszcze tylko 2 dni i urlop, no a w sobote jeszcze ten bal... :roll:
Dziś było w miare OK
* kromka żytniego z dżemem truskawkowym
* kromka żytniego, serek wiejski
* activia z otrębami
* pomarańcza, gruszka
* zupa ogórkowa, krokiet
* cukierek czekoladowy
po ćwiczeniach
* piętka z miodem
* kilka chrupek kukurydzianych
W sumie kalorii 1200
Orbitrek 45 min, 30 powt. A6W, 100 brzuszkow
* * * *
Magda :shock: To Ty :shock: :shock: :shock: :D Synek rosnie i szaleje, wlasnie jestem na etapie poszukiwania przedszkola... :roll:
Beatko, ja uwielbiam naleśniki, z wszelkimi dodatkami i w każdej postaci, a moj mąż preferuje w nich mięso... Ummm takie z samymi grzybkami też są pyszne...
Aniu, obiado-kolacje jemy zazwyczaj kolo 18, wiec najlepiej byloby juz po niej nie jesc... w dni w które ćwicze biore pod uwage to ze zawsze po ćwiczeniach cos jeszcze przekąsze, ale nei cierpie takie bezmyslnego podjaania ktore mnie oststnio przesladuje...
Kasiu, a ja w glowe chyba nie moge sobie przestawić... Wczesneij nie wiem czy jakas wieksza mobilizacje czy motywacje mialam :roll: Zauwazylam że za czesto zaczynam sobie poblazac, bo przeciez nie zaszkozi jeden cukierk a jak sie zje jednego cukierka, to i coś tam jeszcze nie zaszkodzi...
Musze to sobie jakos poukladac, w sumie jem 3X w pracy pozniej w domu tą obiado-kolacje, moze faktycznie tak jak napisala Ania, powinam miec w planach jakas lekka kolacyjkę, może byloby latwiej... bo sumując te podjadania to ilosc kalorii na lekka przekąskę wyjdzie... tylko no wlasnie o czy godz np. 20 czy 21 to nie za poźno? :roll:
Gosia, ja za chwilę będę jeść jabłko :lol: :lol: :lol:
Jakoś nigdy mi nie szkodziło późne jedzenie :wink: w ogóle nie mam zakodowanego w głowie czegoś takiego, jak "zbyt późne jedzenie" :lol: :lol:
Ja za duzo mysle o jedzeniu, planowaniu co kiedy, ile... chore i meczące to jest :roll:
Kasiu podoba mi zie Twoje podejscie do diety... mam nadzieje ze kiedys naucze sie tego co Ty - jesc normalnie...
Gosiu, też kiedyś miałam tak, jak Ty ... ciągle myślałam o tym, co i kiedy zjem, wręcz obsesyjnie ...
Teraz widzę, że to nie jest dobre, a już na pewno nie na dłuższą metę ... męczy i frustruje, dlatego życzę Ci Gosiu, abyś już wkrótce jadła bez żadnych męczących myśli :wink: :wink:
Dobranoc :D
podpisuję się... :roll:Cytat:
Zamieszczone przez Forma
bo ja też za dużo myślę.. a potem i tak swoje robię :? :wink:
Gosiu ja tam myslę ze owoc, czy jogurcik wieczorem o 20 nie zaszkodzi..
dobranoc
Kasia, jak udalo Ci sie przestac o tym myslec i planowac??? Mi to zupelnie nie wychodzi, musze planowac i liczyc kalorie bo inaczej katastrofa... :roll:
Ania racja, no wiec jak wiadc nadal o TYM mysle i chyba spróbuje jesc 3X w pracy i 2X w domu... :roll:
Dobranoc!