-
Hit the road ! :)
Witajcie,
zapewne część Was kojarzy mnie z poprzednich wątków i z poprzedniego nicka (nowy nie jest jakoś bardzo zmieniony :P).
Doszło ostatnio w moim życiu do wielkiego przemeblowania - rozstanie z chłopakiem po paru latach, przeprowadzka do nowego miejsca...
Wreszcie sama decyduję o tym, co robię i zamierzam to wykorzystać do diety :) nie ograniczać się z dolną wagą (bo chłopak wolał pulchniejsze :P), nie musieć uwzględniać innych w moim jadłospisie :)
Jeden problem jest taki, że dalej nie mam wagi :P Kupię ją, jak tylko znajdę jakieś fundusze. Niestety, jak np. ważę się w Ikei to łapię strasznego doła. Biorąc pod uwagę dawne porównania wymiary - waga, powinnam mieć ok. 70 kg...tymczasem (nawet po odliczeniu ciuchów i tego,że jestem po posiłkach) wychodzi ponad 75 kg.
Będę więc raczej kierować się wymiarami, które są na dzień dzisiejszy następujące:
biust - 106 cm
talia - 77 cm
tyłek - 106 cm
udo - 64 cm
wzrost - 168 cm
wiek - lat 20 :P
Chcę zgubić min. 10 cm w talii i innych :)
Jak plan?
-> Dieta raczej delikatnie - 1200 - 1500 kcal. Wolę powoli, a na stałe. Mam już dość wiecznego jojo, jeszcze mi się nie udało trwale schudnąć. A skóra cierpi :P
-> Bieganie. Póki co to delikatne marszobiegi (plan Skarżyńskiego), bo moja kondycja jest zerowa. Chcę ją zmienić, mimo przeciwwskazań zdrowotnych ( niezbyt poważnych) i zacząć być po prostu sprawną osobą. A po jakimś czasie może wrócę do mojej ukochanej koszykówki :)
-> Taniec :P zamierzam się zapisać po świętach na taniec brzucha, co by poprawić sobie samopoczucie :) zna ktoś może jakieś szkoły w Krakowie ?:)
-> Wielka Metamorfoza :) chcę przestać wyglądać wreszcie jak własna matka :P póki co zacznę od ogólnego dbania o swoje ciało (zapuszczę włosy, zacznę się balsamować, może jakaś solarka, może pozbędę się okularów :P) a potem wymienię garderobę :P
Chyba tyle, strasznie się rozpisałam :P ale może mi się w końcu uda zrealizować plany :P
Aha, dzisiaj było:
- chwila marszobiegu (paskudnie się czułam, nie udało mi się nawet połowy zrobić :/)
- 6 małych kromek razowca z serkiem (410 kcal)
- zupka w proszku :P 90 kcal
- serek z truskawkami 160 kcal
Razem 660. Nie wiem, co dalej...może odłożę trochę kcal na wieczór, przychodzą znajomi, może ich czymś podejmę, a nie samą herbatą ze słodzikiem :P Lody brzmią nieźle... ;D
Trzymajcie się :) mam nadzieję, że ktoś to przeczyta i mi pomoże ;)
-
Co mozemy zrobic - trzymac kciuki! :) Plan jest piekny - Efekt piekna na cale cialo :)
Bede obserwowac Twoje poczynania :)
-
Achhh, szło tak pięknie, a na koniec zawaliłam :/
Poszłam na spacer po zakupy - 2h łażenia.
Ale potem przyszli znajomi i przynieśli ciacha. Zjadłam. 10 delicji :/ i co najgorsze, dopiero zrobiłam się głodna, wrrrr :/
Do tej pory jest:
- chleb z rana 410 kcal
- zupka 90 kcal
- serek wiejski 160 kcal
- łosoś wędzony 100 kcal
- metka ok 300 kcal
- winogronka 100 kcal
- te nieszczęsne delicje - ok 450 kcal pewnie :/
Razem 1600 a ja jestem głodna :/ bu :/
-
Raz byly delicje i to pierwszego dnia - malo ktora by sie oparla pokusie :) Teraz zaczynamy od nowa i jak Ci ktos delicje podsunie to juz nie bedziesz wzieta z zaskoczenia :)
Chyba, ze nie masz tego problemu co ja (jedna delicja nie wystarczy - jak juz sie rzuce na slodkie to na calego) - to mozesz to olac - male odstepstwa to pikus. Panowanie nad malymi odstepstwami i ich ograniczanie to taki tylko zabieg kosmetyczny.
-
Kasia ja zupełnie nie umiem się opanować, jak już po coś sięgnę :P łatwiej jest w ogóle nie próbować :) ale na szczęście nie był to pierwszy dzień diety - właściwie dietuję od poniedziałku,...i tylko 2 dni miałam powyżej limitu kcal :D
Wczoraj wszamałam jeszcze 2 kanapki. Powinnam po prostu iść spać, ale kto by tam rozsądku słuchał...przez to, że zjadłam na noc nie mogłam zasnąć i nie poszłam rano na zajęcia :/ wczoraj w sumie było ok. 2000 kcal.
Za to dzień dzisiejszy zaczęłam dobrze (przynajmniej w kwestii diety :) ).
-> biegałam. Tzn...średnio to można bieganiem nazwać :P minuta ociężałego truchtu na 3 minuty wleczenia się i zipania :P ruszam się jak słoń :/ czas z tym skończyć !
-> zjadłam - kromka z serkiem i marynowanymi frykasami (ok 150 kcal), napój energetyczny ( drugie 150 kcal)
Przede mną babski wieczór :) muszę wymyślić jakąś alternatywę dla czipsów i ciastek :)
Trzymajcie się :)
-
Dolaczam sie do walki... Bede wspierac, kopac w tylek jak zajdzie taka potrzeba i cieszyc sie twoimi sukcesami. Razem razniej!!!
-
Hej :D
Trzymam kciuki za sukces, widzę że masz rozsądne podejście więc wierzę ze Ci się uda :D
Co do wieczoru babskiego to proponuje warzywa i owoce :D Można z nich wyczarowac cuda, które maja mało kalorii lub po prostu zjeść surowe :D
Pozdrawiam i życzę powodzenia :D
-
Witam serdecznie.
Trzymaj sie dzielnie Kobietko!!. JEdz zdrowo,cwicz i nie probuj czasem zajadasc smutaskow. To nie jest dobre.
Postanowienia masz ciekawe i trzymam kciuki za ich realizacje.
Proponuje na babski wieczor zdrowe przekaski typu: owoce,suszone bakalie,galaretke z owocami,wino wytrawne.
Pozdrawiam.
Tusiaczek.
-
Witam ponownie ;)
Wczoraj poszłam spać po drugiej :P bośmy filmy oglądały :) kalorie pewnie minimalnie przekroczone (ale niewiele - zrezygnowałam z serka pleśniowego na rzecz popcornu :P ).
Co do jedzonka, to oprócz popcornu miałam puszkowane owocki (oparłam się pokusie wypicia soku :P ).
Dziś póki co nieźle:
-> trochu czokapika - ze 200 kcal
-> obiad w chińskiej knajpie (ale paskudny był, wydziabywałam tylko kurczaka i ananas) - nie mam pojęcia, ile policzyć, więc orientacyjnie niech będzie 500 kcal
-> deserek Wedla szykuladowy :) 200 kcal
Przede mną:
-> kromka z szynką (180 kcal)
-> bułeczka z serkiem pleśniowym (jak się nie rzucę i nie zjem całego :P to 300 kcal)
-> kiwi 20 kcal
-> gorący kubek :) 100 kcal
----> a6w, trochu rozciągania, parę pompek (dziś nie biegam :) )
Das wehre alles :P
Może mi ktoś polecić dobre książki/filmy ? Nie znoszę siedzieć sama w pustych ścianach, a czasami nie mam gdzie ani z kim wyjść. Dlatego będę się stacjonarnie odchamiać ;)
Trzymajta się :)
-
Basiek! Jestem z Tobą :D
Pozdrawiam
-
Basiek, popcorn jest super bo ma duzo blonnika :)
Co do filmow/ksiazek - moze napisz jakies swoje ulubione to bede wiedziala, czy trafie w gusta :)
-
Hej dziewczyny,
paskudny dzień mam dziś. Niby powinnam mieć niezły humor - kupiłam sobie ładne dżinsy (niby miałam nie kupować ciuchów póki nie schudnę, ale bez dżinsów się czuję...nie sobą :P) i wbiłam się w 31 (znaczy leżało lepiej niż 32)...
Ale potem jakoś opadł ze mnie optymizm. Siadłam...i siadłam...i siadłam. Nie ćwiczyłam w związku z tym (niby mam czas...niby mogę...a jednak :/ ). Zjadłam na szczęście też ciut mniej, niż miałam zjeść ( o kromkę chlebka).
Wiem, że powinnam wziąć się w garść. Ale ciężko mi tutaj, samej. Co najgorsze, sama się pogrążam. Przecież nikt za mnie do ludzi nie wyjdzie.
Cóż, jutro jest nowy dzień.
Kasiu oglądam wszystko prócz horrorów - lubię Pulp Fiction, Efekt motyla, Lot nad kukułczym gniazdem i Fridę. Czytam... z największą przyjemnością Sapkowskiego, Pratchetta, Marqueza, Eco...dużą uwagę zwracam na styl - ważne,żeby książka była dobrze napisana :)
Pestka - dzięki, przyda się :)
-
Witam. Twój sposób na wieczorne dojadanie- kubek bulionu -wczoraj się sprawdził. Nidgy nie myślałam, że taki bulionik jest tak niskokaloryczny. Dzięki za radę. A może podpowiesz mi, jak zrobić w podpisie link do swojego wątku? Czy na forum jest gdzieś to opisane?
-
Baszek, Na poczatku czesto sie siedzi, naprawde :) Najwazniejsze zeby nie miec do siebie pretensji tylko ciagle probowac.
Co do ksiazek i filmow pomysle co Ci wypisac w domciu.
-
Dzisiaj zmasakrowany dietetycznie dzień.
Mój jadłospis, ekhm:
-> obwarzanek 250 kcal
-> gorąca czekolada ok. 200 kcal
-> dwa grillowane oscypki 200 kcal
-> bounty 250 kcal
-> rogaliki seven days 300 kcal
-> pół serka pleśniowego 170 kcal
-> wielka kanapka ok 300 kcal
Nie ma to jak zdrowe odżywianie :P ale napadła mnie chęć na słodycze niemal nie do poskromienia. Jedynym racjonalnym posiłkiem była kanapka pod wieczór - zjedzona, żeby zapchać żołądek i nie zrobić ataku na całodobówkę.
Teraz postaram się wytrwać na bulioniku i coś ze sobą zrobić (jakieś rozciąganie, może a6w).
Niestety, nie udało mi się dziś pobiegać. Nie to,że nie próbowałam. Po prostu po paru minutach marszobiegu pojawiły mi się mroczki przed oczami i inne objawy niedotlenienia :/ a na prawdę mam łagodny plan treningowy (minuta truchtu na 3 minuty spaceru). Już nie wiem, jak zrobić, żeby udawało mi się biegać.
Trzymajcie się :)
-
Hejka jeszcze mnie nie bylo u Ciebie :) ale bede tutaj czesciej zagladac i Cie wspierac :)
jesli chodzi o bieganie to doskonale Cie rozumiem ja hmm jakies 2 lata temu zaczynalam biegac i na poczatku bylo bardzi ciezko...wtedy po prostu staralam sie maszerowac jak najszybciej , az tak powoli i stopniowo zamienialam to w bieg a pozniej juz doszlam do godziny biegu z rozna szybkoscia (bieg interwalowy) niestety zaprzestalam biegania...teraz jezdze na rowerq ale powoli probuje zbierac w sobie sily i motywacje do biegania :)
3mam kciuki za dietke...a tym bulionem to rzeczywiscie fajny pomysl :)
pozdrawiam :)
-
Hej dziewczyny :)
Właśnie dotarłam do swojego mieszkanka w Krakowie po świętach spędzonych u rodziny :) Zmierzyłam się...i, o dziwo, mam 1 cm w talii mniej :D
Niejedzenie świątecznych frykasów nie było problemem, właściwie nie licząc babki to nie lubię wielkanocnych potraw ;) Gorzej było z tym, że alkoholu lało się sporo (bo to starzy znajomi itd). A najgorzej...wczorajszy dzień ze znajomymi w Wawie. Parogodzinna przesiadka, żarcie na mieście. Ale też i spory spacer na szczęście :)
Dzisiaj właśnie popijam herbatkę SlimFigury i jeszcze nic nie zjadłam :P (wyczyściłam lodówkę przed wyjazdem). Co w planach? 1200 kcal, spacer i a6w. Bieganie zacznę chyba od jutra...
Trzymajcie się ciepło :)
-
Nie wiem jaka pogoda w Krakowie ale u nas śnieg po kostki. Myślę, że w życiu bym się do biegania nie zmusiła:)
-
Pestka w Krakowie słońce na zmianę z zawieruchami ;) ale nie wiem prawdę mówiąc, jak będzie z tym bieganiem.
Dziś wiem za to,że nie poćwiczę. Właśnie zadzwonili znajomi i idę do pubu meczyk obejrzeć. Zastanawiam się, jak to zrobić,żeby było dietkowo - znając życie, to w takim pubie będzie tylko i wyłącznie piwo :P cóż, jak wypiję jedno, to nawet się zmieszczę w 1500 kcal ;)
Dzisiejsze jedzonko:
-bułeczka, 100 g serka topionego 400 kcal
-danio 160 kcal
-gorący kubek 100 kcal
-obwarzanek 250 kcal
-grahamka z serkiem light 250 kcal (właśnie mam zamiar to wszamać).Zastanawiam się,czy aby nie lepiej sam serek, ale jak będę głodna, to znacznie więcej wypiję ;/
Razem 1160...echhh...a tu jeszcze wieczorny wypad :P trudno, zbieram tyłek, przejdę kawałek trasy na piechotę chociaż :P
Trzymajcie się :)
-
Ufff,z powrotem :)
Było jednak nie-grzesznie ;) znajomi od wypadu się pokłócili (to para jest), więc z piwka wyszły nici. Więc w ramach rewanżu najpierw się powłóczyłam po starówce, potem wróciłam do domku na piechotę (ostrym marszem- trasę zrobiłam w pół godziny, zamiast standardowych 50 min), zrobiłam pierwszy dzień a6w, parę pompek, porozciągałam się...:D
A do limitu kcal dorzuciłam tylko batonik muesli (100 kcal). I jestem z siebie dumna, bo kupiłam go wahając się między tabliczką czekolady a kebabem :D
Także, dzień do przodu :) Trzymajcie się :)
-
wow, zamiast imprezy - marsz i zdrowy batonik. Bedziesz moim nowym przykladem :)
-
Ughhh...
nie nadaję się na przykład :P wczoraj zawaliłam :/ i to doszczętnie. Zjadłam grubo powyżej 200o kcal :/ dlaczego? Bo rano nie miałam czasu na jedzenie. I niestety rzuciłam się w pewnej chwili na pączka...a jak poszedł pączek, to już reszta sama przyszła :/
No i ani nie poćwiczyłam, ani nic. Grrrr. Jeszcze mnie dziś dół dopadł i nie wiem, co z tym zrobić :(
Spróbuję się pozbierać, heh. Trzymajcie się.
-
Basiek. Nie wygłupiaj się i przypadkiem nie poddawaj rozmamłaniu. Wczoraj to było wczoraj, przeszło, minęło i tyle. A dziś jest nowy dzień, nowe szanse i wyzwania. Dzisiaj to ja jestem na fali, więc wyciągam Cię z tego doła , w którym utknęłaś. U nas pogoda jak na zamówienie- wczoraj odkryłam kwitnące przylaszczki, narcyzy kwitły nawet na śniegu, więc zachwycam się światem jak pensjonarka. Jeśli możesz wyjdź na spacer, wystaw twarz do słońca ( mam nadzieję, że też u Was świeci ) albo do chmurek (niepotrzebne skreśl). 2000 kcal to nie koniec świata, więc już tego nie rozpamiętuj. Pozdrawiam Cię słonecznie
-
Basiek!Wracaj tu zaraz i walcz!:)
-
No, Basiek, ja wrocilam to Twoja kolej :) Zadnych zalamek, idziemy dalej.
-
Hello ewrybadi...
I jestem z powrotem. Znowu na wlasnych smieciach w niemcach, ale wreszcie czuje sie jak u siebie w domu. Teraz tylko ten brzuch przywieziony z polski trzeba zrzucic...
2000 kcal... booooziu, gdybym ja sie umiala tak trzymac. W swieta jadlam co popadnie... No mniej znaczy sie, ale co sie nawinelo...
Dopiero terazm po powrocie, zaczynam sie brac za siebie... Ochota powrocila. Takze zawsze jest jakies wyjscie. Lepiej pozno niz wcale :D
-
Uchhh.... wróciłam :D
Wyszłam chyba już z dołka, który sprawiał, że nie miałam ochoty nawet na pisanie na forum
Z figurą jest nieźle...diety nie trzymałam, ale fitness 2x w tygodniu i 1x w tygodniu taniec brzucha robią swoje :)
Niestety, zważyłam się na porządnej wadze u dietetyka. I nie wiem, jak to jest możliwe...ale ważę 75 kg. Przy wzroście 170 cm. Do dobrego wyglądu zostaje mi zrzucić jeszcze 5-7 cm w talii...(mam 74 obecnie). Ale wtedy będę ważyć niewiele poniżej 70 kg :( a to nie jest prawidłowa waga dla młodej dziewczyny... z drugiej strony przeraża mnie perspektywa zgubienia 15 kg. Przecież ja wtedy będę mieć 90-60-90 :shock:
Nie wiem, co z tą wagą. Dwa lata temu przy IDENTYCZNYCH wymiarach miałam jakieś 68-70 kg...
No nic, plan jest jak następuje:
- 1200/1500 kcal, ZDROWO!
- fitness 2x w tygodniu (w przyszłym raz, ale potem 4 dni w Bieszczadach ;) )
- taniec brzucha 1x w tygodniu :D
- infra sauna 1x w tygodniu (jestem nią absolutnie zachwycona :) )
- codziennie rozciąganie, jakieś balsamy by się przydały :P
- używał ktoś takiej tygodniowej serii tabletek i herbatek z firmy Bio Active? Nie szkodzi? (bo mi chyba pomaga...)
- MOŻE ZACZNĘ BIEGAĆ... :P
Yep, to na tyle :) oby mi się udało, bo teraz tydzień względnego spokoju, a potem Bieszczady, Juwenalia, Sesja...:P
-
Witajcie :)
Udało mi się zjeść śniadanie w rozsądnym czasie po pobudce :) strasznie jestem z siebie dumna :P bo ostatnimi czasy zaczynałam jeść po 16ej...i mi się żołądek rozciągnął i w ogóle.
Więc, dziś jest:
- płatki z mlekiem 330 kcal
W planach:
- sałatka grecka w ilości DUŻO :D - myślę, że ok 450 kcal
- bułeczka z dynią i jogurt pitny 300
- jakieś małe cuś wieczorkiem :) jak mi sałatka się zmieści w limicie ;)
Lecę was teraz poodwiedzać, trzymajcie się :)
-
Baśku, dziękuję za odwiedziny. Nie uciekaj nam z forum- razem łatwiej także wykaraskać z dołka.
-
Trzymaj sie dzielnie a niebawem zobaczysz efekty swoich wyrzeczen:)).
Buzka.
-
Ughh...
wczorajszy dzień to porażka. Absolutna i kompletna - może nie licząc 5 godzin spaceru.
Dzisiaj zaczynam od nowa i chcę,żeby to rzeczywiście był początek, a nie moje pobożne chęci.
Łatwo nie będzie przez najbliższe dni - dzisiaj wypad do knajpy, jutro jadę do koleżanki do Częstochowy, czyli w sumie 6 h w pociągu (zawsze się rzucam na żarcie w podróży) i też pewnie jakaś knajpa.
Ale w 1500 zmieścić się muszę i basta. Ileż można latać z wywieszonym ozorem za dżinsami, bo mojego rozmiaru zwykle nigdzie ni ma :/ (wczoraj latałam, dzisiaj będę latać). Chociaż upatrzyłam jedne piękne, ale kosztują tyle, że mi się słabo robi :P
Dzisiaj początek nienajlepszy - zbliża się 13, a ja bez śniadania. Zaczynam robić się głodna, co grozi rzuceniem się na najbliższego kebaba:/ Uch...idę suszyć włosy i lecieć do sklepu po jakieś jedzonko(w domu tradycyjnie nic ni ma).
Trzymajcie się :)
-
Ughh...poprzednie dni były paskudne. Nie liczę kalorii, choć pewnie powinnam, bo w piątek zrobiłam koło 4000 :/ Może jakbym to zobaczyła podliczone, to bym miała lepszą motywację :P
Ale dzisiaj jest już dobrze. Zupełnie nie mam apetytu, mam nadzieję,że mi wieczorem nie wróci ;) dlatego położę się wcześniej spać, wyśpię się i jutro pójdę w końcu na uczelnię (znaczy - uda mi się na nią trafić, a nie spać do 10ej ;) ).
Dzisiaj zjadłam:
-dużą bułę z dynią
-duży jogurt pitny
Razem jakieś 400 kcal, teraz wszamam jeszcze kaszkę manną (tak z 500-600 kcal) i tyle. I idę poczytać, poleniuchować, i spać :D
Trzymajcie się :)
-
Hej. Wpadkami się nie przejmuj, bo zdarzają się najlepszym, tylko o nich zapomnij i walcz dalej! I koniecznie dziel się z nami wszystkimi dietkowymi problemami...Trzymam kciuki za Twoje lepsze dni!
-
Chęci były dobre, a wyszło jak zwykle...
Znaczy tak : leniuchowanie i odpoczywanie zamieniło się w doła (zawsze go ostatnio łapię, jak nic nie robię :( ). Dół zamienił się w napad na Żabkę (tabliczka czekolady i zupka chińska). Wszystko przeciągnęło się do późnych nocnych godzin.
Efekt? Jest poniedziałek, 13...nie poszłam na zajęcia, siedzę z pustym, burczącym brzuchem i wiem,że jak tylko wyjdę to rzucę się na żarcie. A za niespełna 2h rozmowa kwalifikacyjna :?
Nie wiem, jak przerwać ten błędny krąg. Powinnam na starcie uporać się ze swoją psychiką, ale chyba nie potrafię. Myślałam,że sukcesy dietowe mi pomogą...i pewnie by pomogły, gdyby jakieś były :?
Liczę,że wyjazd na długi weekend będzie takim punktem wyjściowym do nowego życia, że tam się pozbieram. Oby :)
Trzymajcie się :)
-
Dzisiejszy dzień dietowo tragiczny - znaczy kcal może i znośna liczba, ale za to...co to ja jadłam :shock:
Ale nie ma łatwo,przyznaję się:
-batonik lion biały - 200 kcal
-jabłko w cieście - 300 kcal
-zapiekanka od Endziora z Kazimierza (najlepsze w Polsce :D) - pewnie z 600-700 kcal
-duże Prince Polo 300 kcal
-Fanta 230 kcal
Tjaaa, zdrowo się odżywiam, nie ma co :P najgorsze jest to,że zjadłam 1700 kcal a czuję się, jakbym niemal głodowała. Taka pusta. Już wiem, co znaczy określenie "śmieciowe jedzenie" :P
Ruchu dziś w sam raz - sporo spaceru - gdzieś z 3-4 h, plus 75 min tańca brzucha.
No i podłapałam nieco lepsiejszy humor :) i dzięki niemu odniosłam mały sukces - nie zahaczyłam o Żabkę wracając z ćwiczeń :P zjadłam dzięki temu niemal 1000 kcal mniej (czekolada + zupka chińska :P ) :)
Rozmowę kwalifikacyjną przeszłam, ale słabo mi się zrobiło, jak usłyszałam zarobki. 4.35 za godzinę. Czyli poniżej 800 zł miesięcznie za pełny etat. Nie wiem aż, co o tym myśleć :p
Trzymajta się :)
-
czesc:)
wiesz wydaje mi sie ze wiem w czym tkwi Twoj problem . Z ruchem jest u Ciebie dobrze bo to co najwazniejsze posiadasz - checi. Bez ruchu zadna dieta sie nie obedzie :) Podobam i sie rowniez to ze nie ograniczasz bardzo kcal. Ale to oc jesz - porazka niestety .. :P za czesto jesz na miescie! :) powinnas raz na pare dni isc do supermarketu kupic duzo zdrowego jedzenia i jak juz kupisz to bedziesz sie nim zywic :) warzywa i jakis ciemny chlebek sekri wiejskie - jak siep okombinuje to jest naprawde smaczne :) i ustabilizuje ci poziom cukru we krwi bo pewnie teraz z tym u Ciebie kiepsko ;P Baśku skończ z fastofoodami prosze cie :) nie chodzi nawet o schudniecie ale zobaczysz samopoczucie ci podskoczy baaardzo , cera , skora, same plusy :) kto nie lubi czuc sie "zdrowo najedzonym" :):)
-
Nie zauwazylas, ze po czekoladzie i fast foodach Twoja twarz ma wiecej wypryskow? :>
Dla mnie to jedna z motywacji do rzucenia tego cholerstwa - niewielka ilosc moze byc, ale bywaly momenty, ze potrafilam zjesc cala czekolade i w sumie obeszlam sie tylko smakiem :/
-
Witaj Basiek
Dzięki za odwiedziny u mnie. Z dietą u mnie bywa róznie. Z reguły trzymam się w dzień, a sądne godziny przychodza wieczorem. Czasem ja wygrywam, czasem żarełko. Próbuję minimalizowac straty przez sensowne zakupy. W lodówce mam sporo nabiału- jogurty naturalne, lekkie sery. Nie kupuję slodyczy, bo wieczorem na pewno bym je zjadła. Wydaje mi się, że w Twoim menu jest za mało warzyw i owoców. Studenckie życie ma swoje prawa i trudno jest czasem uniknąć zjedzenia czegoś na mieście ( a swoją drogą zazdroszczę Ci Krakowa), ale trochę niepokojące jest to obwinianie się. Jeśli zjadłaś za dużo, nie to co chciałaś itd., to spróbuj przejść nad tym do porządku. Łapanie doła, niechodzenie na zajęcia niczego tak naprawdę nie załatwią. Lepiej chyba zastanowić się kiedy masz napady głodu, kiedy Ci jest najtrudniej. Zdarzalo mi się, ze zjadałam całe tabliczki czekolady za jednym podejściem, a potem okazało się,że brakowało mi magnezu i kilka listków najtańszych tabletek pomogło mi opanować te zachcianki.
Życzę powodzenia. Glowa do góry.
-
Polecam Basiek owocki i warzywa! Zapychają żołądek i poprawiają samopoczucie. No studenckie życie bywa ciężkie, ale nie jest tragiczne, więc czasem warto pomyśleć także o zdrowym jedzonku...:)