i jak tam dzień minął?
Wersja do druku
i jak tam dzień minął?
Dzień pełen wrażeń i nudy.
8h siedziałam na szkoleniu bez jedzenia (nuda) (szkolenie zaczęło się po 5h pracy, czyli 12h w robocie siedziałam)
8h o głodzie= pizza i piwo o 21. :?
Mój zapoznany wczoraj Francuz ciągnał mnie dziś na kawę.
Narobiłam paniki pt. odwołany lot (strajk lufthansy wyprowadza mnie z równowagi)
Ehhh :evil:
no to rzeczywiście pełno wrażeń :) a co to za Francuz, przystojny chociaż? :D mam słabość do Francuzów :lol:
No koles calkiem calkiem :wink:
miłego dnia :D
a co do Francuza: aaaaaaaaaaaaahhhhhhhhhhhhhh
:lol:
Felicja, to może zmienisz kierunek lotu, i wybierzesz się z francuzem do francji?może wtedy zamienisz pizze, na jakieś slimaczki, czy żabie udka :D
No..., a takie slimaki to na pewno dietetyczne, chyba, ze w masle.... :D
Strasznego dokonałam dziś dziadostwa.
Zjadłam:
rano: kawa (ok.6.30)
w pracy ok 9: kawa, kanapka
w samolocie ok.13: kawa i sok pomarańczowy
w drugim samolocie po 15: kawa, kanapka, batonik
potem dłuuuuuuuuuuugo dłuuuuuuuuuuuuuuuuuugo nic
aż po 20stej burito w meksykańskiej knajpce.
Zanim się dorwałam do tego burita ręce mi się trzęsły, dziwnie się czułam, ale o dziwo głodna nie byłam. :? Dans makabre.
Never ever agian.
PS. A wszystko przez te durne loty (przesiadka w monachium na trasie berlin-kraków), chorobę mojego Księcia (miał na mnie czekać z obiadkiem a tak to nawet go nie zobaczyłam :cry: Może w niedzielę do mnie przyjedzie)
Plus z dnia taki, że w końcu byłam u Fryzjera i okulisty (co do tego pana, to vision express ma najgorszą obsługę medyczną ever. Panu tak się śpieszyło, że nie wiem czy mnie 5 minut badał :? Gdyby nie to, że siedzę w tym berlinie, to bym tam nie poszła, ale tak to nie miałam wyboru).
A jeszcze jedna rzecz drobna:
kocham mój Kraków
przeszłam się z galerii przez rynek piechotą, było ciplutko, na rynku muzyka, ach, piękny jest kraków w letnią noc...
oj tam zaraz dziadostwo. pewnie pysznie było nie? fajnie że doleciałaś :D