-
Dzień dobry :-)
Witajcie :) Nie podjadałam słodyczy, torcika dosłownie skubnęłam. Najwięcej się naoblizywałam dzień wcześniej, jak go robiłam. W dzień urodzin było zupełnie niegroźnie. Dziękuję Wam za życzenia urodzinkowe. To chyba jest miłe, opowiadać sobie takie rzeczy komuś anonimowemu bardzo daleko :) Niestety urodzinki się dziecku za bardzo nie udały, pochorował mi się, trzeba było szybko do lekarza, no i był biedaczek taki zmarnowany , że poszedł szybko spać i nawet nie miał ochoty ani siły się bawić prezentami. Mnie choroba dopadła wczoraj, zupełnie podstępnie i znienacka, zaplanowałam sobie w pracy urlop, siedzę sobie szczęśliwa że jutro nie przychodzę do pracy, opowiadamy sobie coś tam , nagle się źle poczułam i już. Jestem chora. To ponoć wirus jakiś cholerny dwudniowy. Dzisiaj już jest lepiej ale wczoraj umierałam, gorączka, ból gardła itd. To i zjadłam nie za wiele - z wyjątkiem garści tabletek które aplikował mi mąż, a nie wiem ile to ma kcal. Wydaje mi się, że co prawda chudnę ( oile w ogóle chudnę) bardzo bardzo wolno , ale cierpliwości i siły do tego odchudzania mam jeszcze dużo. Pozdrawiam serdecznie i wracam do łóżeczka. Później zajrzę jeszcze raz.
-
.
Lavazzo, masz rację - całe szczęście, że to tylko samochód i całe szczęście, że mężowi nic się nie stało. To tylko samochód, rzecz i nic więcej. Nam w tym roku ukradli samochód i musieliśmy się zapożyczyć na nowy. Trudno, takie rzeczy się zdarzają, najważniejsze by zdrowym być a reszta się ułoży :) Na drodze teraz jest jak jest, ciasno, fatalne warunki a kierowcy jeżdżą różnie. Miałam okazję przyjrzeć się temu np. jak omijają rowerzystów. Zgroza ! Wilczusiu, odchudzamy się dalej razem, przecież będziemy ważyły najwyżej 55 kg :wink: ( chyba jednak Ty szybciej osiągniesz cel, u mnie się to jakoś ślimaczy .
-
Witajcie.
Jak mija dzień???? U mnie ok..w sumie to niewiele jem...takie treściwe jedzonko to ok 500 kcal...a reszta...gdzies tak w granicach 600 to śliwki,pomidorki i jabłuszka...
Dziś pokręciłam bardziej ostro hula-hopem i boli mnie wszystko...chociaż nie chce ustepować i jeszcze teraz troszke się pokręcę :)
Moj nastrój jest w miarę dobry....jak na obecne okoliczności w moim domku to nawet zaskakująco dobry :)
Ok..nie zanudzam...trzymajcie się...piszcie co u was.....pozdrawiam,trzymam kciuki.pa
-
ciesze sie ze juz czujesz sie lepiej Maszciu :)
jasne ze bedziemy wazyc tyle, a pozniej mniej i mniej i mniej...;) kurcze, tez sie dzisiaj tak przydolowalam ze co bym nie robila, to juz szczupla na uczelnie nie wkrocze bo za pozno zabralam sie do roboty :roll:
ale - z drugiej strony skoro gruba bylam cale zycie bez 3 m-cy, to moge sobie jeszcze poczekac ;). zwlaszcza ze kurcze jest na co :). wiec ee tam, szybko czy wolno - wazne ze schudniemy :D
ja chyba jestem jakas lewa - nie umiem krecic hula-hop :lol: przynajmniej pamietam ze jako dziecko ( grubee... :? ) probowalam i mi nie wychodzilo ;). inna sprawa ze jako dziecko to sama bylam taka okragla jak to hula-hop...;). a moze teraz juz umiem :?: ciekawe...:)
lavazza, gratuluje ze tak ladnie sie trzymasz :!:
a jak u Ciebie dzionek, Maszciu ?
pozdrawiam dziewczyny
-
Witam was dziewczyny.
Mój dzień mija jak zawsze spokojnie...żadnych wpadek.Cieszę sie,bo tak naprawde to najtrudniej jest zaczać....a teraz jest już spokojniej...zaczynam nawet martwic sie,bo nie czuję ssania w żołądku..a może za dużo jem???Teraz znowu weekend przed nami...to już moj trzeci w trakcie tej diety...ale nadal boję sie by nie przyszło mi do główki rzucenie sie na jedzonko.
Co do kręcenia hula-hopem to powiem Ci Wilczusiu...że wcale nie było to takie proste od razu.W pierwszym dniu to spaliłam mnóstwo kalorii..ale nie z powodu krecenia,a raczej ze złosci na siebie..bo nie wychodziło mi...ale byłam uparta,patrzyłam na corkę ,która moze krecić przez pół dnia i doszłam do wniosku,że skoro ona potrafi to mamusia też sie nauczy...i tak własnie jest..od czasu do czasu i spadnie...ale raczej z dwa razy na pół godzinki,bo tyle kręcę ...czyli dwa razy dziennie po pół godzinki.Moge Ci powiedzieć też ,ze tak samo było u mnie z jazda na łyżworolkach...nie potrafiłam tego robić....ale skoro moje dziecko umie...to czym ja rożnię się od mojej pociechy...raz jeszcze udowodniłam sobie,że jeślii się chce to można......tak wiec Wilczusiu...kółeczko i do roboty.
Życze miłego odpoczynku..pozdrawiam...cześć.
-
hihi...lavazza, ja sie dzisiaj smialam ze jestem rutyniara, juz jutro rowne 2 tygodnie bez wpadek ;) - az sie teraz boje czy tego w zla godzine nie wypowiedzialam ;)
teraz widze ze Ty to tak samo odbierasz, ale badz co badz do sukcesow latwiej sie przyzwyczaic niz do porazek :D. fajny jest juz chyba taki spokoj, pewnosc ze sie da rade - choc do tej ostatniej to jeszcze mi tez 0tak troche brakuje ;). nie moge uwierzyc po prostu ze dwa tygodnie temu ot, tak po prostu zerwalam z objadaniem sie.
sadze ze dalej mam ten problem tylko po prostu nie pozwalam mu sie ujawnic. ale wiem ze istnieje, wiec boje sie podobnie jak Ty lavazzo.. ale qrcze skoro sobie radzimy mimo wszystko to moze nie jest az tak zle z nasza silna wola ;) ?
przyznam sie ze ja nie jestem taka wytrwala jak Ty ;) po paru nieudanych probach sie zniechecilam i hula zostalo przeniesione do piwnicy, a z tamtad trafilo chyba do krainy wiecznych lowow czyli na smietnik ;) wiec nawet nie mam jak sprawdzic czy teraz byloby lepiej ;)
za to z rolkami to kolejna historia. raz - jako dziecko ( ja to wogole jak tak patrze to bylam super-sprawne :roll: dziecko :lol: ) chcialam sie nauczyc. no to nalozylam roleczki z tym ze to bylo lekko - naprawde leciutko pod gorke. a ja normalnie jechalam trzymajac sie plotu bo nie moglam podjechac pod nia 8) :lol: . oczywiscie nie wspomne ze inne dzieci na luzie podjezdzaly :)
to moze ja lepiej juz nie bede probowac bo jezcze sobie jakas krzywde zrobie :D ?
pozdrawiam i zycze udanego weekendu :)
-
Cześc Masza ,wpadłam na post Wilczusi i go sobie trochę poczytałam ,widzę ,ze wszystkie mamy bardzo podobne gabaryty.Mam 160 cm wzrostu i ważę teraz 61 kg ,ale 17 sierpnia ważyłam 67 ,a w lipcu 68 .Teraz jestem od miesiąca na dietce i miło jest poczytać posty dziewczyn ,które wyglądają tak jak ja i mają ten sam problem ,chciałabym ważyć 50 kg ,ale jak będę miała 55 ,to będę szczęśliwa ,chociaz muszę przyznać ,że już teraz nie jest żle ,mieszczę się w niektóre ciuchy i czuję się lżejsza.Mam 33 lata ,czyli jesteśmy właściwie rówieśniczkami .Mam trójkę dzieci więc roboty od groma ,ale lubię zaglądać na nasze forum ,dzięki niemu wytrzymałam już miesiąc na dietce i zaczęłam w końcu systematycznie ćwiczyć.Serdecznie Cię pozdrawiam ,postanowiłam śledzić post Wilczusi i Twój,czasami pojawię się tu ,żeby Cię wesprzeć w zmaganiach ze zbędnymi kilogramami.Dobranoc!!!
-
wreszcie jestem
Witam Panie :) i mniej oficjanie- cześć Lavazzo, Wilczusiu, Kaczorynko:)))) I cześć wszystkim miłym koleżankom. Chciałam Wam przekazać, że ja wcale nie przestałam się odchudzać, nie mogłam uzupełniać mojego pamiętnika, ponieważ a to internet ledwo chodził, a to chora leżałam obłożnie, a teraz jeszcze wczoraj i dziś ta szkoła ... tak tak drogie koleżanki, takie czasy, że nam starym babom trzeba wiedzę zdobywać , na szczęście to już ostatni rok. Nie zaprzeczam, że w naszej szkole jest fantastyczna stołówka, w której podają m.in. pyszne placki po węgiersku, i którym się dzisiaj tak dzielnie oparłam. Nie dojadałam przez te ostatnie dni 1000 kcal , dlatego dzisiaj chyba miałam mały kryzys, skończyło się na szczęśćie na jakieś 1200 - 1300 kcal , z czego jakieś 350 , to kompot wiśniowy na który się rzuciłam przed chwilą i jeszcze wyżerałam wiśnie . Nie pijcie pysznych kompotów wiśniowych, oj nie :shock: Jak zobaczyłam ile w tym cukru i przez to kcal to mina mi zrzedła. Ale wróciłam taka zmasakrowana tą wiedzą ekonomiczną, stwierdziłam, że przecież nie można dnia tak fatalnie kończyć , myśleniem o jakichś bzdurach ekonomicznych , które i tak psu na budę księgowej , no i stało się ... No ale niestety nie ćwiczyłam nic a nic. Przez tą chorobę. Jutro chyba znów mnie grypsko w łoże złoży bo czuję się dziwnie. Od poniedziałku idę na aerobic, oczywiście jak wyzdrowieję. Dwa razy w tygodniu. Postaram się to uzupełnić jeszcze rowerem. Dobrej nocki moje drogie, i zdrówka życzę co niemiara, bo wirusy szaleją . Pa
P.s. Czy schudłam? Nie wiem, po mojej spódniczce i spodniach wygląda że tak. Po tym kompocie nie będę się na razie ważyła :twisted: Aha, dzisiaj tylko demakijaż i zęby , ziieeeew , jutro ......
-
...
Musiałam jednak zawlec się pod prysznic, bo mąż mi zagroził, że będę spała na balkonie :? Dzisiaj tak jak przewidywałam czuję się fatalnie :( A takie miałam fajne plany na ten dzień .... No ale przecież nikt nie obiecywał, że jak tylko zaczniemy się odchudzać, to wszystko już będzie się układało po naszej myśli, cóż, trudności są po to żeby je pokonywać. Pomierzyłam się dzisiaj centymetrem, bo waga znów utknęła na 65 kg. Wszędzie po 1-2 cm mniej od 5 września. Znaczy jednak coś ubywa. Zauważyłam u siebie jeszcze coś, zawsze jak mam taką wielką ochotę wieczorem coś zjeść, obiecuję sobie że zjem to na pewno ale jutro rano na śniadanie. I często bywa że zjadam, takie fajne śniadanie daje siłę na cały dzień i bardzo optymistycznie nastraja :) Udanej niedzieli, idę się zastanowić czy chorować dzisiaj czy udawać że nic mi nie jest ;)
-
Hej Masza i dziewczyny odwiedzające ten post.
Wiesz co Ci powiem? Czytam to co piszesz i od razu milej na serduszku sie robi...gratuluję Ci miłego usposobienia i fantastycznego poczucia humoru.Ja dziś moge pochwalić sie waga 58,5....ciesze sie,bo szczerze mówiąc to nie robię wielkich wyrzeczen...w sumie dziś z okazji niedzieli kupiłam sobie więcej owoców i wiem że przekrocze limit kalorii...ale to nic to tylko zdrowe witaminki...chyba tez ich potrzebuję ,bo już od ponad tygodnia mam lekką gorączkę..u mnie to całkiem normalne..zawsze gdy zabieram się za odchudzanie to zaraz choruję....w ubiegłym roku bardzo tragicznie się rozchorowałam i na długo musiałam się rozstać z dietkami.
Dziś musze bardzo uważać,by nic mnie nie podkusiło na cos słodkiego...bo całe popoludnie jestem sama...o rany i co ja będe robić??? Chyba nie pozostaje mi nic jak czytanie tego co pisza dziewczyny.Życze Wam miłego dnia...powodzenia.papa.
Wiecie co? Bolą mnie bioderka od tego kręcenia hula-hopem....dobrze,ze jestem sama w domku to sobie dzis poszaleję :)