-
Bieeeedna Shiz... najedz się przed wyjściem owocków... a tam wcinaj warzywka... i wybieraj cieniutkie mięsko... a wszystko będzie ok :)
Romina, Ja jak poznałam ukochanego byłam troszkę szczuplejsza niż teraz. Przy nim schudłam... nie odchudzając się właściwie... Potem on wyjechał... na dłuuuugo... a ja utyłam. Ale teraz już się kurczę no co :)))
-
no i weekend minął; jutro do pracusi.....; :(
dzięki Zuza za wsparcie, zawsze wiesz co napisać żeby polepszyć mi nastrój; napchałam się sałatkami tak że już mam ich dosyć... hi hi; ale jest ok, na jutro mam serek wiejski a na śniadanie zjem płatki owsiane z otrębami na mleku.
Romina gratuluję tych 8 kilo, to dopiero jest coś; jak to zrobiłaś???
ogólnie weekend przeszedł jako tako z małymi wyskokami (ten grill wczorajszy mnie dobił), ale ruchu sporo... tańce a dzisiaj wycieczka rowerowa:)))
od jutra pilnuję się ilości kalorii;
dobranoc i słodkich snów:))) A swoją drogą to faceci są strasznie złośliwi... o co tu chodzi. czego oni się boją??? :twisted: /// może sami mają większe kompleksy hi hi :wink:
-
Hej Shiz :))
Co do diety to u mnie totalna porażka... ale sama wiesz dlaczego.
Co do mojego samopoczucia, to jutro będzie nowy dzień i koncentruję się na diecie, treningu i remoncie....
Będzie ok... toć jestem twardzielem :))
Widzisz.... przynajmniej się poruszałaś :))) a swoją drogą... zabawnie byłoby widzieć kogoś goniącego za uciekającym z grila kurczakiem :))
Trzymaj się cieplutko :))
-
Witaj Shiz :) Właściwie samo się zrobiło :roll: ja tylko odstawiłam piwko i zaczęłam jeść 3-4 posiłki dziennie :wink: i trochę gimnastyki :) Problem jest teraz, bo waga stanęła na 74 i nie chce sie ruszyć :evil: To chyba bunt organizmu :evil: ale przetrzymam i zmuszę wagę do ruszenia w dół :wink:
Pozdrawiam :)
-
:lol: w sumie to tak; hi hi, nawet załapałam się na łososia pycha:)))
a od dzisiaj ciąg dalszy; zjadłam na sniadanie 1 kromkę chleba pumpernikla, trochę serka wiejskiego no i pomidorka. Do pracy wzięłam sobie mały jogurcik 0% i jabłko i płatki jęczmienne z owsianymi gotowane na mleku (to tzw. mój obiad bo jakoś nie miałam pomysłu i czasu też nie za wiele). Po drodze kupiłam maliny... no i na cały dzień obązrstwo niezłe. Liczę że to wszystko to jakieś ok. 600 kcal. jak wrócę do domu wymyślę jakieś 400 albo coś koło tego (znając życie pewnie będzie to z 500 bo nigdy nie mogę wyliczyć dokładnie).
Zuza, powodzenia w remoncie (ja na szczęście mam to już za sobą)
pozdro:))) :wink:
-
Shiz :)) ja uuuuwielbiam remonty. Poinnam iść na architekturę wnętrz :)) albo zostać jakimś remonciarzem :))
-
ja też je lubię, tylko strasznie dużym minusem jest fakt że potem wszystko jest zakurzone, a ja niestety codziennie muszę łazić do mojej kochanej pracki w stanie zaprasowania itd. A takie kombinacje alpejskie w chałupce robią total bałagan.
ale nie ma co, wtedy trzeba się urlopować hi hi
to jaki sposób odchudzania wybieramy?
-
no i tak oto kończy się dzień:)
nie wiem czy dobrze liczyłam, ale wg moich obliczeń zmieściłam się w 1000 kcal;
po całym dniu jedzenia naprawdę dziwnych rzeczy (niskokalorycznych) zjadłam śladowe ilości kurczaka duszonego w warzywkach (coś a la chińszczyzna ale w dziwnej wersji) i do tego trochę kalafiora; ze zdziwieniem mogę stwierdzić że najadłam się maksymalnie; na deser kilka węgierek i jest ok; nie męczył mnie żaden głód;
czynności domowe całkowicie mnie pochłonęły.... prasowanie, rozwieszanie prania i gotowanie; zrobiłam sałatkę którą polecają dziewczyny z diety bikini (mniam mniam... z kurczaczkiem i groszkiem). Oczywiście ilość zawrotna, ale za to nie będę musiała robić sobie żarełka przez kilka dni do pracy;
jeżeli ktoś ma takie przepisy to proszę podzielcie się.
po pierwsze trzeba się integrować a po drugie łatwiej się żyje w ten sposób;
pozdrawiam i trzymam kciuki za resztę ekipy:))))))))))))))))))))))
do juterka, cmok
-
Shiz :))
gdzie się szwędasz??? juz i to w tej chwili zdaj relację ze swojej kuracji :))) a przy okazji, możesz mi dać kopa na rozpęd, bo jakoś nie mogę "trafić" ani na basen ani na aerobik :)))
Trzymaj się cieplutko :))
-
heja shiz!!! :D
trzymaj się dzielniutko!!!!
hm, hm moja połowa chyba naprawdę nie zauważa wahań wagi.. :) (poznalismy się gdy byłam taka jak teraz :))
dla niego rok temu na stypendium będąc schudłam 20 kg - a on nawet tego nie zauwazył :) i się zdziwił bardzo (jak ktoś przy nim o mnie to powiedział)... bo jego zdaniem byłam tak piękna jak zwykle :) hehehhehe
zatem pozdrawiam i mocno trzymam kciuki :D
Jonka
ps niby połowy przeszkadzają diecie, ale pomyślcie jak smutno byłoby samemu..... :D
to ja już wolę się miec dla kogo odcchudzać
ps2 mieszkam co prawda z rodzicami, ale gdy jestem na diecie uwielbiam gotować, przyżądzać kanapki, zupy itp. każdemu kto się nawinie (mamie, tacie, bratu, facetowi) :D