-
Pamiętnik Niezbędnik Codziennik...czyli co w trawie piszczy
Zaczynam; Czas zmierzyć się z własnym sumieniem. Ale czy to nie jest ciekawe?? prowadzić pamiętnik/ kiedyś w liceum pisałam pamiętnik...hmm ciekawe gdzie on jest; ale teraz to będzie miało trochę inny sens...; kiedy człowiek zmienia coś w swoim życiu wówczas coś zmienia się w nim.
Jestem za nerwowa, stanowczo za bardzo się przejmuję tym co dzieje się wokół. Ciekawe co się ze mną stało. Przecież na studiach dziennych byłam całkowitym uosobieniem optymizmu. Od dzisiaj naprawdę to zmieniam, czas wrócić do tej swojej wcześniejszej powłoki która pomagała wszystkim innym.... tylko że najpierw sama sobie musi pomóc; a to dopiero początek))) 1000 kcal i sport!
Na razie próbowałam przez tydzień i spodnie poluźniły się... idę dalej; trzymaj mój pamiętniku za mnie kciuki))
-
hej ja tez juz od tygodnia walcze z kilogramkamiwierze ze Ci sie uda..ja tez musze sie za siebie wziac bo tak jak Ty stracilam gdzies moj optymizmnio a wraz z ubytymi kilogramkami jestem weselsza bo nic tak nie cieszy jak sukcesjak chcesz to zajrzyj do mnie (MUSI BYC SUKCES)trzymam kciuki ui jestem z Toba!!!
-
powiem że w pewnym momencie zaczęłam brać pod uwagę coś bardziej rygorystycznego; nie wiem czy dałabym radę, może by mi się udało gdybym mieszkała sama. ale mieszkając z drugą połową chce się dogadzać tej drugiej osobie. hmmm.... to nie jest proste. Zwłaszcza że jeżeli chudnąć to trwale i z doskonałym samopoczuciem. Teraz siedzę sobie w pracy, słucham muzyki lat '70 i '80. Pogoda nędzna... wystarczy wyjrzeć przez okno. Ale nie ma co, dzisiaj zrobię sobie jedzonko jakieś na kilka dni.
Wczoraj miałam nieodpartę ochotę zjeść pyszne ciacho w cukierni, akurat szłam sobie chodniczkiem z pracusi. Ojojoj, wyglądało niesamowicie apetycznie. Zjemy sobie je za jakiś czas, wtedy dopiero będzie najlepsze.
-
No witam cie ja juz po diecie, ale wpadne czasem tu do ciebie zobaczyc jak sobie radzisz
-
a może masz jakieś rady? jak ci poszło z tą dietką i ile sie na niej utrzymywałaś?
-
no i kolejny dzionek; przyzwyczajam się do liczenia kalorii i zaczyna mi to wchodzić w krew. ; ; największym moim problemem jest wyszczuplenie dolnej części ciałka;...grunt to utrzymać proporcje.
-
tak sobie mysle ze chyba czasami mozemy sobie pozwolic na kawalek ciastao ile to bedzie tylko kawaleczek..najwazniejsze to sie nei lamacbuziaczki i trzymam kciuki
-
Hej Shiz
I jak tam zmagania???
Bo przyznam Ci się szczerze, że po chwilach entuzjazmu nastał gorszy okres. Zaczynam się wściekać. Tak jak byłam twarda, tak teraz jestem mięczakiem. Nie ma to jak "pozytywne wsparcie drugiej połowy"... niestety o tym mogę jedynie pomarzyć. Wiesz co powiedział ostatnio mój "ukochany" patrząc na moje zmagania i wyrzeczenia? "Po co to robisz, przecież i tak nie dasz rady". Suuuper nie?
To ja ślęczę w kuchni i pichcę mu smakołyki odmawiając sobie kulinarnych rozkoszy... a on do mnie takie teksty wali
Na dodatek przyniósł wczoraj lody i herbatniki... Byłam wkurzona i zjadłam je. Byłam wkurzona przed ich zjedzeniem. Byłam wkurzona w trakcie jedzenia... "Nazecony" wszedł do pokoju spojrzał na mnie i tylko burknął "Miałaś nie jeść"... Po zjedzeniu byłam wkurzona na max'a....
Kolejna wpadka!!!
Jaki masz plan oprócz diety? Bo ja chyba muszę iść na jakąś terapię
Dzisiaj pójdę na basen i poskaczę na skakance... No przecież jakoś musi się ode mnie odczepić to cielsko
Mieszkasz ze swoim facetem??? Jak sobie radzisz ze wspólnymi posiłkami???
Pozdrawiam cieplutko....
-
cześć Zuza, z tymi posiłkami jest fatalnie; rano on wcina ogromne ilości przepysznych kanapek, do tego jeszcze podgrzewanie zupki do pracy (gotujemy sobie na kilka dni większe ilości). Z tym że ja jem to co on na sniadanie, ale na pumperniklu albo na chrupkim chlebku.
W pracy zwykle wcinam jakieś sałatki z owoców albo z warzyw i oczywiście przegryzam suszonymi morelami (tak z 5 sztuk zjadam bo 100 gr.ma 300 kcal); jak wracam to moja połowa wcina znowu jakieś tony jedzenia a ja trochę owoców i zupki; na tym kończy się dzień męczarni i tak codziennie;
ogólnie to mówi że on chce abym się dobrze czuła i jeżeli mam coś robić to dla samej siebie, ale dobrze wiem że wrażenia wzrokowe są b. ważne. Oczywiście miłość to miłość, wiadomo przecież jak to jest. A mężczyźni nie rozumieją jak to jest. Niedługo pomyślę że on wcale nie chce żebym dobrze wyglądała i była ciągle uśmiechnięta bo wtedy może czuć się zagrożony, czy coś w tym stylu..... tak to cholera jest. Utuczyć żeby nikt się nie pokusił, to podobno gwarantuje 100% wierności. A to przecież nie o to chodzi, tylko o to co ma się zapisane w główce...........; ja chcę pączka!!!!!!!buuuuuuuuu..... smutno mi
-
Tobie "smutno" i "buuuu".... a mnie się chce wyć
Faktycznie łatwiej jest, gdy mieszka się samemu... Trzeba się jakoś zaprogramować...
Mój ukochany też ciągle powtarza, że mu w zuuuupełności odpowiadam.
Tere fere !!!!!!!!!!
Akuuuurat... Niby lubi mój mięciutki brzuszek, ale niemalże z łezką w oku wspomina tamten chudziutki i płaściutki
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki