na życie wystarcza choć jak narazie na nic więcej :D ale trzeba byc dobrej myśli
Wersja do druku
na życie wystarcza choć jak narazie na nic więcej :D ale trzeba byc dobrej myśli
GRATULUJE WIKI WLASNEGO BIZNESU!! MOZE NIEDLUGO USLYSZYMY O TWOJEJ FIRMIE GDZIES:P JESTEM PEŁNA PODZIWU DLA CIEBIE NAPRAWDE:=)
cześć
dzięki za dobre słowa ale narazie to idzie średnio .Owszem wystarcza mi na rachunki itd . i z tego się cieszę bo wielu ludzi w tym kraju ledwie wiąże koniec z końcem , ale majątku to my się chyba nie dorobimy :D a chciałabym zapewnić swoim dzieciom lepszy start w dorosłe życie niż sama miałam . My zaczynaliśmy bez niczyjej pomocy. No ale mieliśmy na tym forum rozmawiać o dietkach i odchudzaniu więc:
dietkowo raz lepiej raz gorzej ale waga powoli idzie w dół dziś pokazała 65,6 kg obiecałam sobie że jak spadnie do 64,9 to zafunduję sobie w nagrodę ptasie mleczko :twisted:
Wkurza mnie tylko to że jem znacznie mniej niż mój Sławek i nigdy nie jadam po 18 i robię brzuszki itd i w tym samym czasie ja schudłam ok 6 kg , a on w tym samym czasie 11 kg pomimo tego że np o 12 w nocy robi sobie litr barszczu czerwonego z torebki -bo jest głodny :D
pozdrowienia i buziaczki agata
huh no faktycznie mieć przy sobie takiego chudnącego faceta to z jednej strony przekleństwo, ale z drugiej chyba jeszcze większy doping? ;) zresztą, mężczyźni jak zawsze mają lepiej :DD
podziwiam to że mieliście odwagę wziąć sprawy w swoje ręce i założyć własną firmę, nawet jeśli malutką :)
aha chciałam jeszcze napisać tylko, żebyś uważała z tym obiecywaniem sobie czegoś do jedzenia jeśli schudniesz tyle a tyle. w moim przypadku to wyglądało tak, że jakoś tak na wakacjach odchudzałam się do 55 kg i obiecałam sobie że jak mi się uda to zafunduję sobie moje ukochane orzeszki. po jakimś czasie zniechęcona brakiem rezultatów orzeszki i tak kupiłam, a za nimi to już poszła cała lawina.. ;)
mam nadzieję że w Twoim przypadku tak nie będzie :D no przecież, że nie :))
a i jeszcze jedno [bo ja nie umiem liczyć] odnośnie tego ptasiego mleczka, które uwielbia moja siostra, a które kupiłam jej na święta i trzymam u siebie w szafce :D niedawno jakimś sposobem wyczaił je mój tata i dziś, kiedy oboje bylismy w odwiedziny u siostrzyczki, musiał wylecieć z hasłem po co mi ptasie mleczko :P
-eeee..jakie ptakie mleczko??
-no to z wedla, w twojej szafie
-ja nie mam zadnego ptasiego mleczka w szafie!!!
w tym czasie siostra zdążyła się zrobić zazdrosna, że miałam jej ukochane jedzonko i się nie podzieliłam a tata dostał ostry opiernicz w drodze do domu :D tzn najpierw opiernicz a potem to już się tylko z siebie śmialiśmy.. ;)
pozdrawiam.
witaj
to nieźle cię tata wygadał :D niestety tak to już bywa , tymbardziej że mężczyźni to przeważnie większe plotkary niż kobiety :D i jeśli tylko posiadają jakąś informację to na bank podzielą się nią z wszystkimi i to w najmniej odpowiednim momencie :wink:
Co do ptasiego mleczka to jeszcze przemyślę twoją radę -tylko że ono mi się ŚNI po nocach :D a dzieli mniej już od niego 0,6 kg :wink: najwyżej zjem je z dzieciakami żeby dla mnie zostało jak najmniej :wink:
pozdrawiam Agata
hej dziewczyny
dziś mam wielkie święto :D obiecałam sobie już dawno że jak moja waga spadnie do 65 kg to zafunduje sobie ptasie mleczko w nagrodę .Dziś rano waga pokazała 64,9 więc poleciałam do sklepu :lol:
To ptasie mleczko tak mi się marzyło i obiecywałam sobie że zjem całe :twisted: a po 8czy 9 sztukach zrobiło mi się tak niedobrze że to co zjadłam wystarczy mi chyba na następny rok :D Chyba przestałam lubić słodycze :shock: i bardzo mnie to cieszy , bo to dzięki nim doszłam do wagi 72 kg :(
Wolę nawet nie liczyć ile kalorii dziś zjadłam zaraz wsiadam na rowerek :wink:
pozdrawiam Agata
:D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D
no to brawo!! :) gratuluję sukcesu i ptasiego mleczka, które Tobą nie zawładnęło tak jak orzeszki mną :DD
wiesz, też zauwazyłam że odkąd jestem na diecie nie mam takiej ochoty na słodycze. nawet jeśli zjem kawałek czekoladki to nie znaczy od razu że zjem pewnie, tak jak kiedyś, całą tabliczę :]]]
pozdrawiam :)
hej
dzięki Raci za gratulacje ale poczekaj z nimi aż moja waga pokarze 52 kg :D
Ja zawsze dużo jadłam i wszystko spalałam dożo się ruszając , apotem pojawiły się dzieciaki , a pozatym to mój mąż jest strasznym leniuszkiem i najchętniej nie wychodził by z domu
:D
więc nawyk do jedzenia dużo i kalorycznie mi został a ruchu już nie było :( i tak zaczęłam przybierać na wadze , ale kiedyś to ja potrafiłam zjeść całe pudło ptasiego lub 2 czekolady ,że o wielkiej pizzy nie wspomnę :oops: lub czterech talerzach pomidorowej ze śmietanką i makaronem.
A teraz im dłużej jestem na diecie tym mniej czuję głód i tym mniej myślę o jedzeniu i to mnie cieszy . Jak tylko zaczęłam dietkę to myslałam kiedy to się skończy :!: i będę mogła zjeść spaghetti lub lody teraz już prawie o tym nie myślę :D
Muszę tylko zacząć jeść więcej mięsa bo zawsze miałam skłonności do anemii spowodowanej zbyt niskim poziomem hemoglobiny , a od kilku dni mam zawroty głowy więc chyba kupię sobie jakieś witaminki z żelazem i zacznę jeść więcej czerwonego mięska :D pozdrawiam Agata
Wika, będę Ci gratulować każdego zgubionego kilograma :)) bo każdy mały odcinek przebytej drogi to w naszych oczach duży sukces.
z tym jedzeniem to ja też zawsze uwielbiałam jeść dużo, baardzo dużo :D do 2 klasy gimnazjum byłam bardzo szczupła, żeby nie powiedzieć chuda, i jadłam wszystko co chciałam, kiedy chciałam i ile chciałam ;) potem wykryli u mnie cukrzycę i zanim przestawiłam się na nowy tryb życia [co zajęło mi jakieś 2 lata O_O] zdązyłam przytyć jakieś 10 kilo ponad normę ;)
ale myślę że już jest dobrze, coraz lepiej :) tak jak Ty nie mam już takiej wielkiej ochoty na zakazane jedzenie, zwłaszcza że tego zakazanego nie ma wcale tak wiele, założyłam sobie że mogę jeść wszystko byle w ograniczonych ilościach. zawsze powtarzam, że dieta to nie kara i tego trzeba się trzymać :D
co więcej - mogę powiedzieć że jedzenie teraz bardziej mnie cieszy, kiedyś jadłam do oporu, jak się czepiłam to nie mogłam skończyć, nawet jak żołądek dawał mi znać "dość! już nie mogę!". teraz chociaż jem mniej czuję się lepiej, a wymyślanie sobie dietetycznych i dobrych posiłków stało się ciekawą zabawą :D
ależ się rozpisałam o sobie :P
pozdrawiam :D :*
hej
Raci więc widzę że jesteśmy do siebie podobne ja też kiedyś mogłam jeść do oporu i nie tyłam :D a teraz muszę się przestawić i przyzwyczaić przede wszystkim swój umysł do jedzenia w małych ilościach :D ale idzie w miarę dobrze oby tak dalej :wink:
pozdrawiam Agata