No własnie Raci... trzeba się nauczyć rozsądku... mnie to powinni wtłóc ten rozsądek do tego pustego mojego łebka ;). Całe zycie chudnę, grubnę, otem chudnę i znowu grubnę... ohhh
Ale Ty Skarbie trzymaz się fantastycznie i oby tak dalej!!
Buziaki
Wersja do druku
No własnie Raci... trzeba się nauczyć rozsądku... mnie to powinni wtłóc ten rozsądek do tego pustego mojego łebka ;). Całe zycie chudnę, grubnę, otem chudnę i znowu grubnę... ohhh
Ale Ty Skarbie trzymaz się fantastycznie i oby tak dalej!!
Buziaki
heh tez tak sobie mysle kiedy to sie skonczy i czy kiedykowlwiek sie skonczy? patrzenie na kazdy kez, liczenie podsiwadomie nawet kalorii.. ja marze o tym, zeby najesc sie ile wlezie, tak na maxa, i nie miec ani cienia wyrzutow sumienia! 8) :P
meczu nie ogladalam co prawda i nie iwem kto w koncu wygral ale HURRA! co gol to gol ;)
czesc mala!
no strzelili! nasi gora:D
wiesz wydaje mi sie, ze pozniej jak juz dojdziemy do wymarzonej wagi i zdolamy ja utrzymac przez jakis miesiac... to pozniej nie trzeba bedzie skrupulatnie liczyc czy sie nie zjadlo za duzo lub za malo. wystarczy jest w maire rozsadnie, owoce, warzywa:D [kocham jarzynki!!!] no i nie przejadac sie bo to moze przytrawic o bol brzucha:P
nie bedzie zle!
hej dziewczynki :)
dziś zjadłam trochę więcej, ale na szczęście nie przesadziłam ;) dzień miły, wiosna mi się udziela mimo tego zimna i wiatru brrrrrr. cały dzień mam jakiegoś głoda, w szkole cały czas czułam się głodna chociaż zjadłam dwie kanapki. ale na szczęście jakoś nad tym (jeszcze) panuję :D
spowiedź z dziś:
:arrow: 2 kawałki ciasta
:arrow: dwie kromki razowego z serem białym
:arrow: kromka ziarnistego z serem
:arrow: jakieś 3 marchewki ;)
:arrow: 5 paluszków
:arrow: trochę zupy mlecznej z wczoraj
:arrow: sporo klusek z powidłem (oj pyszne to powidło było zaprawdę :P śliwkowe. jaaami)
hmmm.. mniej więcej tyle. nie wiem czy za chwilę nie będę musiała zjeść czegoś dodatkowego jeśli okaze sie że mam za niski cukier. eh. ale to nic :)
z ruchu było trochę ćwiczeń no i 3 km ze szkoły do domu. od jutra w obie strony chodzę na piechotę, bo skończył mi się bilet miesięczny ;) mam nadzieję że nie zamarznę gdzieś przy drodze o 6:30 jutro rano ;)
a właśnie jutro w mojej szkole obchodzimy spóźniony 1 dzień wiosny ;) mam tylko 2 w-fy i historię, potem jakieś występy, a potem to pewnie gdzieś się ulotnię bo nie mam zamiaru w taki piękny dzień siedzieć na matmie i biologii ;) zaszyję się pewnie gdzieś w parku i będę świętować rozpoczęcie sezonu parkowego i pić tak długo aż mój mocz nie zacznie się pienić ;)
no dobra, nie przesadzajmy. byłam abstynentką tak długo, że już chyba wyszłam z wprawy ;P ach, gdzież się podziały te czasy, gdy w miesiąc zebrało się 250 kapsli po piwie i nosiło się je na torbie jako trofeum warte, bagatela, 600 polskich złotych ;)
heh, fajnie że nasi wygrali :D:D:D:D nie jestem jakąś wielką fanką piłki w ogóle (tzn raczej nie zdarza mi się biegać po mieście z łańcuchem i szalikiem z napisem "stal łańcut" ;)), ale lubię sobie czasem popatrzeć na tych fantastycznych spoconych piłkarzyków :P ;)
pozdrawiam cieplutko :D
ach Julcyk, tylko że ja już doszłam do wymarzonej wagi i co? i dalej jestem tak beznadziejna jak byłam :D:D:D:D niestety to tylko tak łatwo się piszę : jeść rozsądnie, nie przesadzać, owoce, warzywa itd. z wykonaniem jest trudniej :( ehh
oj raci przeciez zdrowe odzywianie to nie horror.
nie musisz wszystkiego odstawiac.
a poza tym musisz jeszcze przystosowac swoje cialko do nowej wagi...
trzymaj sie!
oh show me the way to the next whisky bar
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
tak oto sezon parkowy uważam za rozpoczęty :P
spędziłam sobie caly wieczór z ukochaną kumpelą i było nam wspaniale ;P może to po części zasługa wypitych dwóch piw :D ach, nie ma co, fajnie jest. dobrze że wyszłyśmy dziś, bo po południu złapałam takiego muła że pewnie gdyby nie kumpela teraz siedzialabym gdzieś w kącie i użalała nad sobą ;)
dzisiejsza spowiedź zatem:
:arrow: śniadanie: kromka ziarnistego z serem
:arrow: II śniadanie: kanapka z serem
:arrow: powiedzmy że przeobiad :D: 5 paluszków francuskich
:arrow: obiad: 2 ziemniaki z cebulką podsmażaną bez tłuszczu :>
:arrow: 2 piwa ;) + kilka paluszków + może z 50g orzeszków
:twisted:
z ruchu było jakieś 14 km łażenia :D:D:D:D:D (2 razy do miasta i z powrotem + łażenie po mieście i parku ;)), trochę brzuszków i 2 wuefy :) więc super :)
szczerze to jestem z siebie dumna. jeszcze pół roku temu, kiedy szłam do parku czy gdziekolwiek i piłam piwo (albo coś innego :D) to razem z tym zawsze szła maaasa żarcia, od której wprost nie potrafiłam się uwolnić. swoją drogą wiadomo że piwo zaostrza apetyt. a teraz jakos potrafię nad tym zapanować ;) kurczę ale fajnie
Julcys, wiem że to nie horror. wiem że można zdrowo jeść i czerpać z tego radość - nie raz to czułam. wiem też że nie muszę wyrzekać się wszystkich dobrych rzeczy - nawet tego nie planuję.
ale to nie zmienia faktu że nadal nie potrafię nic poradzić na pojawiające się okresy obżarstwa :( nie umiem sobie z tym poradzić. na pewno jest lepiej niż było ale to ciągle nie to.
ehhh. i podobno z papieżem coraz gorzej. jak to powiedział tuwim: ja nie wiem co się z tym światem porobiło. zaczynają umierać tacy ludzie, którzy dotąd nigdy nie umierali. jestem z nim całym sercem, choć mam na ten temat swoje zdanie i daleko mi do wypowiedzi w stylu " on nie może umrzeć! każdy tylko nie on! co ja bez niego zrobię!".
przecież on też jest człowiekiem :/ nie ma monopolu na nieśmiertelność.
pozdrawiam :)
hej racinko!
ja nie lubie piwa... wole wino:P
a co do obzarstw niekontrolowanych to przeciez radisz sobie coraz lepiej:D i za jakis czas nauczysz sobie z tym do konca radzic...
http://info.onet.pl/_i/zajawki/jp2_3.jpg
Pokój Jego Duszy
właśnie wróciłam z osiemnastki kumpeli.
tradycyjnie obżarłam się jak dzika świnia.
opiłam zresztą też.
w trakcie dowiedziliśmy się o śmierci papieża. pomodliliśmy się. ktoś płakał.
szkoda, że nie ma go już z nami. ale daleko mi do smutku. dlaczego miałabym się smucić?? jemu jest teraz o wiele lepiej. i problemy patrząc z góry takie małe.