Nie jestem tu nowa ale od nowa zaczynam
Cześć muszę zacząć pisac bo inaczej oszaleje. Trzy lata temu jak mój najdroższy poszedł do wojska ja podjęłam walkę ze swoją tuszą tzn. ważyłam 85 kg przy wzroście 167 cm. I udało się schudłam 17 kg, ale niestety z powodów osobistych przestałam chodzić na gimnastykę no i wrócił mój najdroższy :twisted: .
Ja wierzyłam, że utyje i tak mi sie wydawało a to ze nie miesciłam sie w spodnie to nic. Ale jednak jak weszłam na wage i zobaczyłam :shock: 83 kg to poryczałam się. :cry:
Ale po chwili powiedziałam sobie "czemu grubasku ryczysz bierz się do roboty" i tak oto od 1 stycznia 2005 roku (magicznej daty wielu osób) zaczełam walke z tłuszczykiem. Waże już 4 kg mniej ale...jest bardzo ciężko, bardzooooo.....
Jednak sił dodaje mi gimnastyka, na którą chodzę prawie codziennie i patrzę na te zgrabne i powabne dziewczyny i na siebie :shock: i macham czym tylko się da aby choć po części wyglądac tak jak 3 lata temu. A było tak pięnie. I wiecie co jak myślę to wydaje mi się, że wtedy mniej cierpiałam ... hmm